,,Mądry człowiek nie opłakuje przegranej, lecz szuka sposobu, jak wyleczyć odniesione rany.''
~William Szekspir
W POPRZEDNIM ROZDZIALE:
Usłyszały głos łudząco podobny do głosu Miry, a jednocześnie zupełnie inny. Wydawał się oziębły. Wzbudził u nich gęsią skórkę. Odwróciły się na pięcie i spojrzały na dziewczynę niemalże identyczną jak Strauss. Jedyne co ich różniło to długość włosów i mimika twarzy. [...]
***
Był to już wieczór. Kobieta opatulona w czarny płaszcz siedziała na fotelu, klnąc coś pod nosem. W tym samym momencie do pomieszczenia weszła białowłosa, siadając tuż obok niej.
- Kiedy nasz plan zacznie się wcielać w życie? - spytała, niepewnie spoglądając na Meredith.
- Niebawem, Lisanno - odparła.
- Nie mogę się doczekać, żeby spotkać "siostrzyczkę" - zaczęła z udawanym entuzjazmem.
- Za to ja nie mogę się doczekać, żeby pierwszy raz zobaczyć swoją pasierbicę - założyła nogę na nogę. - A więc, widziałaś ją? [...]
***
Szybko nadszedł wieczór. Wszyscy zaczęli się zbierać, będąc w doskonałych nastrojach. Gray, Juvia i Erza wyszli nieco wcześniej, mając świadomość, że muszą zdążyć wrócić do Hargeonu nim zupełnie zapadnie zmrok.
- Jutro po ciebie przyjdę - zapowiedział Natsu, spoglądając na Heartfilię. - Tylko ubierz się po ludzku, a nie jak pani na włościach.
- Nawet nie wiesz, z jak olbrzymią chęcią - oboje się uśmiechnęli.
Dziewczyna chciała uścisnąć przyjaciela na pożegnanie, jednak przeszkodził im w tym z lekka upity Redfox. [...]
***
Po zebraniu się od razu we dwójkę udali się nad jezioro. Nie chcieli budzić Happy'ego, gdyż było dość gorąco, a on niezbyt przepadał za upałem. Blondynka zarzuciła wędkę - była to jedyna czynność, której się nauczyła poprzedniego dnia. Natsu, wciąż trochę śpiący, ze znudzeniem obserwował florę otaczającą jezioro.
- Mam! - zawołała, próbując złowić rybę, która okazała się dość uparta.
Niestety nie szło jej to zbyt dobrze, więc Dragneel złapał razem z nią wędkę i we dwójkę usiłowali ją wyciągnąć z powierzchni jeziora. Jego reakcja okazała się dość późna, przez co to ryba wykonała ostateczny krok i pociągnęła ją tak mocno, że oboje wpadli do lodowatej wody. Przemoczeni do suchej nitki wyszli na ląd, kaszląc.
- Moja wędka przepadła - jęknął różowowłosy.
Blondynka zaczęła się trząść. Słońce postanowiło schować się między chmurami akurat wtedy, gdy było najbardziej potrzebne.
- Chyba jednak wrócisz do zamku wieczorem - Natsu podrapał się w tył głowy.
- Tak...
<<>>
Stali w bezruchu i ciszy naprzeciw siebie. Happy niespodziewanie wyszedł na zewnątrz i spojrzał na nich zaspanym wzrokiem.
- Co się stało? - zapytał, przecierając drobną łapką oczy.
- Łowiłam ryby, ale.. się nie udało - powiedziała zawiedziona blondynka. - Niestety wędka Natsu się nie uratowała.
- Nie wierzę, że jakaś ryba pochłonęła moją wędkę - jęknął zrezygnowany.
Happy głęboko westchnął. Po tej krótkiej rozmowie, Lucy udała się do domu Dragneela, a ten szybko wymienił ubrania i wybrał się z exceedem w stronę miasta. Heartfilia wiedziała jedynie, że ma na nich poczekać. Jednak po tym co się stało postanowiła wybrać się do lasu po owoce, ignorując fakt, że była przemoczona do suchej nitki. Chciała w pewien sposób odpokutować i przyrządzić coś, co z pewnością zasmakuje im obu.
Spacerowała spokojnie podziwiając śpiew ptaków i przyjemne dla ucha szmery liści. Zbędnie się nie spieszyła, gdyż wiedziała, że dwójka jej jakże ukochanych przyjaciół zapewne będzie się wlec. Zbierając najpotrzebniejsze owoce, usłyszała szmer między krzakami. Na początku pomyślała, że tylko wyobraźnia płata jej figle, ale ów dźwięk był coraz głośniejszy. W końcu cała sytuacja ją speszyła. Odwróciła się i zaczęła wypatrywać miejsca, z którego mógłby dochodzić. Dostrzegła ludzką sylwetkę. Potknęła się i upadła na glebę, jednak od razu szybko się podniosła.
- Przepadniesz na zawsze...
Usłyszała niepokojący szept. Mimo wszystko, ton głosu wydawał jej się znajomy.
- Nikt nie będzie cię pamiętał...
Przeraziła się. Z jednej strony chciała sprawdzić, kto czai się w krzakach, ale z drugiej jak najszybciej chciała stamtąd uciec. Strach wygrał. Zaczęła czym prędzej biec w kierunku chatki Natsu.
Udało jej się wybiec z lasu. Stanęła przed domem Dragneela. Odstawiła koszyk i złapała się za kolana, próbując opanować niespokojny oddech. Po chwili zobaczyła Natsu i Happy'iego.
- Lucy, co się stało? - spytał z lekka zaniepokojony chłopak.
- Ee.. yy... nic - odparła, nie chcąc się zbytnio wdawać w szczegóły. - Byłam pozbierać owoce, bo przydadzą się do zrobienia deseru na przeprosiny, że wasza wędka jest przeze mnie gdzieś na dnie jeziora.
- Nie przesadzaj, to tylko wędka - zbagatelizował. - I tak kupiliśmy nową, razem z ubraniami na zmianę dla ciebie.
- Dziękuję - spojrzała na chłopaka, który pokazał szereg białych zębów w uśmiechu.
Dał Lucy zwykłą, sięgającą przed kolana, błękitną sukienkę. Wyróżniał ją głównie fakt, że mniej więcej od wysokości pępka była rozkloszowana. Do tego zwykłe buty na niewielkim obcasie.
- No to już, idź się przebrać - zawołał różowowłosy. - Tylko proszę, streszczaj się.
Dziewczyna pokazała język i poszła się przebrać do domu. Nie zajęło jej to zbyt wiele czasu, zanim niepewnie wyszła na zewnątrz.
- I jak? - spytała, jednocześnie poprawiając sukienkę.
- Idealnie leży - powiedział Natsu.
- Aye!
- To mi przypomina dawną Lucy, która nie była pochłonięta jedynie obowiązkami dla tych ,,szlacheckich''.,. - mruknął pod nosem, jednak blondynce nie przeszło to koło ucha.
Zapadła niezręczna cisza.
- Przepraszam - odparła, wpatrując się w ziemię. - Myślisz, że sama prosiłam się o taką pozycję? Że fajnie jest rządzić sobie Magnolią? Odpowiedź brzmi: nie.
Szybko wstała i zaczęła iść w kierunku miasta.
- Lucy! - zawołał Natsu, jednak na nic się to zdało, gdyż dziewczyna jedynie przyspieszyła kroku.
Wkrótce zniknęła mu z zasięgu wzroku.
- Przepraszam - odparła, wpatrując się w ziemię. - Myślisz, że sama prosiłam się o taką pozycję? Że fajnie jest rządzić sobie Magnolią? Odpowiedź brzmi: nie.
Szybko wstała i zaczęła iść w kierunku miasta.
- Lucy! - zawołał Natsu, jednak na nic się to zdało, gdyż dziewczyna jedynie przyspieszyła kroku.
Wkrótce zniknęła mu z zasięgu wzroku.
<<>>
Przemierzała ulice Magnolii z mocno zaciśniętymi pięściami. Nie mogła pojąć, dlaczego Natsu robi jej takie wyrzuty odkąd się spotkali po tak długim czasie. W końcu powinien doskonale sobie zdawać sprawę z tego, że żeby połowić z nim te głupie ryby całkowicie odrzuciła na bok wszystkie obowiązki. Przynajmniej tak to wyglądało z jej perspektywy. Dotarła pod bramę zamku, gdy nagle. zobaczyła dziewczynę. A konkretniej dziewczynę, która ledwo potrafiła ustać na nogach i opierała się ze zmęczeniem o ogrodzenie.
- Wszystko w porządku? - od razu do niej podbiegła, zawieszając jej ramię na swojej szyi.
Ta natomiast chciała odpowiedzieć, ale po chwili straciła przytomność.
Heartfilia siedziała przy nieznajomej wraz z McGarden, która przecierała jej czoło ścierką nasączoną zimną wodą.
- Gorączka nie spada.. - powiedziała zmartwiona niebieskowłosa.
- Dziadek powiedział, że postara się jak najszybciej dotrzeć tu z Mirą, więc pozostaje tylko czekać - Lucy westchnęła, jednak w jej głowie wciąż odbijały się słowa Natsu.
Zastanawiała się, co rozumiał poprzez określenie ,,dawna Lucy''. Przecież jedynie starała się wszystkim dogodzić, a idąc jego logiką, działała odwrotnie.
- Co się dzieje? - Levy spojrzała na przyjaciółkę przenikliwym wzrokiem.
- Natsu stał się dziwnie oziębły - odpowiedziała. - Mówi, że tęskni za dawną Lucy. Czy ja naprawdę aż tak bardzo się zmieniłam?
- Lu-chan, oczywiście, że nie - McGarden łagodnie się uśmiechnęła. - Chyba po prostu Natsu czuje się przez ciebie w pewien sposób odrzucony.
- To znaczy?
W rozmowie przeszkodziła im ciemnowłosa dziewczyna, która powoli się podniosła do pozycji siedzącej i przetarła dłonią wilgotne czoło.
- Gdzie ja jestem? - spytała cicho, rozglądając się.
Była niska, kobiecej budowy ciała ze sporym biustem. Długie, rozpuszczone włosy idealnie komponowały się z jasnoniebieskimi oczami. Miała na sobie białą, porwaną sukienkę.
- Jesteś w zamku w Magnolii - odpowiedziała Heartfilia. - Jak się czujesz?
- Ma..gnolia?
- Tak - tym razem to Levy udzieliła odpowiedzi na pytanie nieznajomej. - Pamiętasz cokolwiek?
- Nie - dziewczyna znacznie się tym przejęła.
- A wiesz chociaż jak się nazywasz?
- F.. Florence - odparła, unosząc głowę i po raz pierwszy spoglądając na swoje rozmówczynie.
- Dobrze, Florence - blondynka się uśmiechnęła. - Jestem Lucy. Pomożemy ci.
Usłyszały burczenie dochodzące z brzucha Florence. Ciemnowłosa spaliła buraka, obejmując okolice żołądka. McGarden się zaśmiała.
- Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia - powiedziała, wychodząc z pomieszczenia.
- Dobrze, pomogę wam.
<<>>
Rozdział 16 już za nami. To wciąż jest wprowadzenie do wszystkich wydarzeń, więc niech nikogo nie zmyli obecnie miła atmosfera. Jak myślicie - kim jest Florence?
Tak w ogóle, to rozdział został dodany tak szybko jak na nas, że aż szok, prawda? xD
- Lu-chan, oczywiście, że nie - McGarden łagodnie się uśmiechnęła. - Chyba po prostu Natsu czuje się przez ciebie w pewien sposób odrzucony.
- To znaczy?
W rozmowie przeszkodziła im ciemnowłosa dziewczyna, która powoli się podniosła do pozycji siedzącej i przetarła dłonią wilgotne czoło.
- Gdzie ja jestem? - spytała cicho, rozglądając się.
Była niska, kobiecej budowy ciała ze sporym biustem. Długie, rozpuszczone włosy idealnie komponowały się z jasnoniebieskimi oczami. Miała na sobie białą, porwaną sukienkę.
- Jesteś w zamku w Magnolii - odpowiedziała Heartfilia. - Jak się czujesz?
- Ma..gnolia?
- Tak - tym razem to Levy udzieliła odpowiedzi na pytanie nieznajomej. - Pamiętasz cokolwiek?
- Nie - dziewczyna znacznie się tym przejęła.
- A wiesz chociaż jak się nazywasz?
- F.. Florence - odparła, unosząc głowę i po raz pierwszy spoglądając na swoje rozmówczynie.
- Dobrze, Florence - blondynka się uśmiechnęła. - Jestem Lucy. Pomożemy ci.
Usłyszały burczenie dochodzące z brzucha Florence. Ciemnowłosa spaliła buraka, obejmując okolice żołądka. McGarden się zaśmiała.
- Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia - powiedziała, wychodząc z pomieszczenia.
<<>>
Mirajane siedziała zamknięta w swoim pokoju. Rzadko jej się to zdarzało. Leżała na łóżku, wpatrując się w nieskazitelnie biały sufit. Czasem, mimo wszystko, wspominała swoją rodzinę. To, jak jej rzeczywistość wyglądała kiedyś. Zamykała oczy i wyobrażała sobie, jak jej ukochane rodzeństwo mogłoby teraz wyglądać. Chciała im wyjaśnić powód, dla którego zostali rozdzieleni, ale nie miała takiej możliwości. Wiedziała, że mogą mieć jej to za złe, a zwłaszcza Lisanna. Otarła łzę spływającą po jej policzku, aby potem całkowicie się rozpłakać.
- Przepraszam.. - jęknęła do samej siebie.
Wstała i osunęła się po ścianie, próbując opanować emocje. W tym właśnie momencie usłyszała pukanie do drzwi jej pokoju.
- Miro, to ja, Makarov - do jej uszu dotarł głos staruszka. - Potrzebujemy cię na zamku. Mogę wejść?
- Tak - zawołała, szybko się opanowując.
Po chwili otworzył drzwi i przekroczył próg pokoju. Strauss łagodnie się uśmiechnęła.
- A więc?
- Do zamku dotarła jakaś dziewczyna - zaczął. - Potrzebuje naszej pomocy, ale nie wiemy, co jej dokładnie dolega. Ma wysoką gorączkę. Jak twierdzi Lucy, zemdlała przy bramie.- Przepraszam.. - jęknęła do samej siebie.
Wstała i osunęła się po ścianie, próbując opanować emocje. W tym właśnie momencie usłyszała pukanie do drzwi jej pokoju.
- Miro, to ja, Makarov - do jej uszu dotarł głos staruszka. - Potrzebujemy cię na zamku. Mogę wejść?
- Tak - zawołała, szybko się opanowując.
Po chwili otworzył drzwi i przekroczył próg pokoju. Strauss łagodnie się uśmiechnęła.
- A więc?
- Dobrze, pomogę wam.
<<>>
Po dotarciu na miejsce od razu skierowali się do pomieszczenia, w którym przebywała Florence. Ku ich zdziwieniu, ciemnowłosa siedziała uradowana i czytała jakąś książkę wraz z Levy, zajadając się ciastem.
- To ty jesteś chora? - spytała z lekka zdziwiona Strauss, spoglądając na ciemnowłosą.
- Źle się czułam, ale już mi lepiej - odparła z uśmiechem, opierając głowę na ramieniu McGarden.
Białowłosa wyszła wraz z Heartfilią, aby porozmawiać na korytarzu.
- Więc była pod bramą, ledwo stała na nogach, ciężko było jej oddychać i..
- Spokojnie - Mira położyła rękę na ramieniu przyjaciółki.
- Chciałam jej pomóc. Ale nagle wydobrzała. Jak twierdzi, to nic nie pamięta. Nie wie skąd jest, po co się tu znalazła, zna jedynie swoje imię.
- Jak się nazywa?
- Florence.
- Florence.
- Nie wygląda, jakby jej się spieszyło do domu.. - stwierdziła Strauss.
- Może spotkało ją tam jakieś nieszczęście? Albo została osierocona jeszcze w czasie wojny?
- Lucy, wiem, że się tym przejmujesz, ale pozwól, że sama się tym zajmę. Powinnaś odpocząć, to nie prośba, tylko rozkaz. Ale już!
Heartfilia kiwnęła głową. Zgadzała się z Mirajane. Czasem, kiedy miała naprawdę dużo do zrobienia, strasznie kręciło jej się w głowie i sama ledwo potrafiła ustać na nogach. Kiedyś mówiła, że za wszelką cenę nie zaniedba bliskich tak, jak jej rodzice, ale obecnie zaczynała w to wątpić. Przecież nie mogła być wszędzie: wypełniać ważne dokumenty w zamku, wysłuchiwać próśb mieszkańców, pomagać im, a jednocześnie spędzać czas z przyjaciółmi. To było dla niej za wiele.
Chwiejnym krokiem szła w kierunku swojej komnaty, gdy nagle ujrzała przez okno Natsu i Happy'ego zmierzających w kierunku wejściu do zamku. Zaczęła szybko iść do wejścia, ale ktoś ją wyprzedził. Ku jej zdziwieniu, była to Florence. Najwidoczniej spacerowała po korytarzu akurat w tym czasie. Lucy, choć sama nie wiedziała dlaczego, postanowiła się wrócić. Wciąż była zła na Natsu za to, co powiedział nawet nie wiedząc, jak wiele wysiłku kosztuje ją to wszystko.
***
Rozdział 16 już za nami. To wciąż jest wprowadzenie do wszystkich wydarzeń, więc niech nikogo nie zmyli obecnie miła atmosfera. Jak myślicie - kim jest Florence?
Tak w ogóle, to rozdział został dodany tak szybko jak na nas, że aż szok, prawda? xD
Bardzo się cieszę że rozdział dodałyście tak szybko, Ale będę upierdliwa i zapytam kiedy następny :D. Florance pewnie będzie jakąś żmiją i będzie próbowała zniczyć Lucy i całość. Ja bym już ją zamknęła w lochach. Ale pożyjemy zobaczymy. Ślę masę weny
OdpowiedzUsuńRozdział będzie już niedługo, jest w trakcie pisania ^^
UsuńFlor to bardzo miła dziewczyna i nie jest żmiją tylko biedną dziewczynką zagubioną, i tyle kropka.
Usuń