Nawigacja

sobota, 15 października 2016

Rozdział 10 - "Poświęcenie"


   Blondynka, bijąc się w myślach, pragnęła w końcu wyznać swoim przyjaciołom całą prawdę na swój temat. Wzięła głęboki wdech, rozglądając się we wszystkie strony. Gdy w końcu możliwość oglądania nowych krajobrazów się wyczerpała, przetarła dłonią czoło. Zwiesiła głowę, po czym zabrała głos.
- Jestem.. - ugryzła się w język. - Nazywam się Lucy.. Lucy Heartphilia - rzekła w końcu, wyczekując reakcji. 
Głęboka cisza ogarnęła wszystko wokół. Nawet wiejący wiatr zdawał się wyciszyć. 
- Zanim zbyt pochopnie wydacie opinię na mój temat, proszę, pozwólcie mi się wytłumaczyć - zamilkła, lecz po chwili kontynuowała, gdyż nikt nie raczył się odezwać. - Po zamachu na Magnolię i śmierci moich rodziców pragnęłam zemsty. Poznałam Mirę i zaczęłyśmy pomagać wszystkim, którzy ucierpieli w wyniku wojny i dotarli do miasta. Nie chciałam, by komuś z mojego zasięgu stała się krzywda - z ledwością powstrzymała powoli napływające łzy do jej oczu. - Po dłuższym czasie również Levy udało się uciec... jest jedyną osobą, która przeżyła zamach na Magnolijski zamek, nie licząc mnie. Jednoznaczne jest także to, że jedynie ona wiedziała, kim jestem, jednak nie powinniście na nią przelewać gniewu, bo poprosiłam ją, by dotrzymała tajemnicy. 
- Dalej nie rozumiem - rzekła Strauss. - Dlaczego to ukrywałaś? 
- Ja.. przez cały czas myślałam, że gdybyście poznali prawdę, nie traktowalibyście mnie tak samo, wręcz znienawidzilibyście mnie. Wmawiałam sobie stek bzdur i wierzyłam w te bujdy. Teraz jest mi głupio, że tak to wszystko przeciągnęłam. Przepraszam.. - pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, jednak wszyscy znowu zamilkli.
Zerwała się z miejsca, nie chcąc dłużej patrzeć na przygnębione wyrazy twarz swoich przyjaciół. Chciała odpokutować. Spojrzała na wzgórze. Powóz z parobkami Zerefa właśnie pędził w ich stronę. Byli bezbronni. Lucy zaczęła głęboko myśleć. Nie posiadali broni ani nic z tych rzeczy. Co mogli zrobić? Oczekiwać cudu po raz kolejny? Żołnierze wybiegli z powozu i ruszyli w ich kierunku. Natsu szybko chwycił Happy'ego, osłaniając go. Heartphilia bacznie obserwowała poczynania wroga. Jeden z czwórki potężnych mężczyzn biegł w kierunku nieświadomego Dragneela, dzierżąc w dłoni ostrze. Heartphilia rzuciła się i odepchnęła różowowłosego, natomiast broń powierzchownie wbiła się w tylną partię jej ciała, którą okazały się być plecy. Ból przeszył jej ciało. Padła na grunt, zaciskając pięści. McGarden szeroko otworzyła oczy i rzuciła się na konającą przyjaciółkę. 
- Uciekajcie - jęknęła blondynka. - Nie mogą mi nic zrobić bez zezwolenia Zerefa..
- A-Ale..
- Uciekajcie - powtórzyła stanowczo. 
Gajeel chwycił smukłą dłoń Levy. Zaczął ją ciągnąć wgłąb lasu, za Mirą i Natsu. Dziewczyna wyrywała się, krzycząc jak w amoku imię blondynki, jednak zdało się to na nic. Heartphilia nikle się uśmiechnęła, zamykając oczy. Miała pewność, że oddalają się z zasięgu wszelkich niebezpieczeństw i jakoś sobie poradzą. Modliła się jedynie o to, by nikt nie wpadł na głupi pomysł, jakim byłoby przyjście na ratunek. Jeden z mężczyzn wrzucił Heartphilię na tyły powozu, po czym cała czwórka parobków ruszyła w kierunku gór Zerefa. 

   Kiedy tylko Zeref został poinformowany, że księżniczka już jedzie, jedyne nad czym się zastanawiał, to nad karą dla niej za wszystko co mu zrobiła. Chciał, żeby cierpiała i błagała o litość, pragnął też jakoś ją wykorzystać. Głęboko się nad tym zastanawiał. W międzyczasie Lucy dojechała do zamku i została zaprowadzona do swojej komnaty, która była teraz dość istotnie zmodyfikowana. Strażnicy czuwali przed wejściem. W oknach były kraty. Pomieszczenie było prawie puste, żeby nie mogła się w żaden sposób wydostać. Blondynka usiadła na łóżku i nie wiedziała co robić. Czy myśleć jak się wydostać, czy jednogłośnie stwierdzić, że już nic się nie da zrobić. Po jakichś dziesięciu minutach do komnaty wszedł Zeref. Lucy wstała z łóżka i stanęła na środku. Czarny Pan, po chwili zastanowienia podszedł do niej i stanął naprzeciwko. Patrzył się na nią długim ciągiem. To groźnie, to troskliwie, to smutno. Heartphilia nie mogła go rozszyfrować. A czy sam on wiedział o co mu chodzi? Zeref chciał zabrać blondynkę na jej karę, ale patrząc na to, jak już ucierpiała i, że ledwo stała na nogach z raną kutą, postanowił jej póki co darować, a nawet wymyślił plan. Opuścił komnatę z twarzą niewyrażającą uczuć, natomiast dziewczyna usiadła z powrotem na brzegu łóżka, skrywając twarz w dłoniach i myśląc nad tym, co teraz będzie...

   Biegli przez las, który wydawał się dłużyć z każdym kolejnym krokiem. Poharatane przez ostre gałęzie części ciała były ich najmniejszym zmartwieniem. Wszystkim w głowie siedziała tylko jedna myśl, mówiąca: co teraz będzie? Wszystko stało się tak niespodziewanie, że nikt nie mógł tego przewidzieć. Mimo, iż Zeref w końcu musiał wykonać ruch, nikt nie sądził, że to się tak potoczy. Nikt również nie sądził, że Lucy może się tak dla nich poświęcić. Teraz nie było wiadome to, czy w ogóle uda jej się ujść z życiem, czy też zginie z rąk tego łotra. Mirajane i Levy łzy same cisnęły się do oczu. Choć chciały być silne i myśleć pozytywnie, nie potrafiły, nie mając jej u boku. Natsu mocno zaciskał zęby, by powstrzymać grymas przerażenia wymieszanego ze smutkiem, natomiast Gajeelowi wydawało się, że to tylko zły sen, który w końcu musi się skończyć. Happy jako jedyny nie mógł ogarnąć tego, co się dzieje. Mocno trzymany w ramionach Dragneela, zaciskał powieki, pragnąc, by to się już skończyło. Gdy w końcu mijali ostatnie drzewa, ujrzeli prostą ścieżkę. Prowadziła w nieznany im kierunek.
- I co teraz zrobimy? - rzekł po chwili Redfox, wpatrując się w suchy grunt.
- Nie ucieknę bez Lucy! - Levy zaczęła panikować, skrywając twarz w dłoniach. - Poświęciła się dla nas! Nie mam zamiaru jej tak zostawić!
- Levy - Natsu delikatnie podał Happy'ego Mirajane, po czym złapał niebieskowłosą za ramiona. - Skoro tak się poświęciła, nie możemy tego zmarnować. Jeśli tam teraz wrócimy, nic z tego nie będzie, bo nas też znajdą i uprowadzą, rozumiesz? - głos lekko mu drżał, choć starał się zachować spokój.
- To równie dobrze mogłam być ja - wyszeptała, zaś po jej policzkach strumieniem spływały łzy. - Wszyscy chcecie sobie wmówić, że będzie dobrze! Ale prawda jest taka, że zadajecie sobie nieustannie w myślach pytanie, kiedy to się skończy! Odpowiedź brzmi: nigdy! - wyraźnie podkreśliła ostatnie słowo, po czym odwróciła się na pięcie, chcąc z powrotem ruszyć wgłąb lasu, ale uniemożliwił jej to Gajeel. Zderzyła się z jego klatką piersiową.
- Posłuchaj no, mała! Nie graj histeryczki! Nam wszystkim nie pasuje ta sytuacja, ale już nic nie możemy zrobić, poza ratowaniem własnych tyłków! Powinnaś wierzyć w Lucy i w to, że jakoś jej się uda wydostać! - wrzasnął na jednym wdechu, zaś McGarden zamilkła, opadając na kolana.
- Mam dosyć. Możecie mnie tutaj zostawić, nie mam siły dalej iść - powiedziała resztkami sił, pustym wzrokiem wpatrując się w ziemię.
- Musimy trzymać się razem - Mirajane kucnęła i położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki. - Odpocznijmy chwilę.
Levy z sekundy na sekundę stała się wrakiem człowieka. Nie zwracała uwagi na otoczenie. Wpatrywała się w jeden punkt, jakim okazała się być gleba.
- Levy, obiecuję Ci, że uratujemy Lucy - rzekł Dragneel, zaciskając pięści, jednak nie usłyszał odpowiedzi tak, jakby McGarden w ogóle nie słuchała.
Postanowili dać jej spokój na jakiś czas i pozwolić pogodzić się z rzeczywistością.

   Ostrza wręcz wirowały w powietrzu, jednak na pierwszy rzut oka widać było, że to Hargeon przegrywa. Jedynie Erza próbowała usilnie zapanować nad sytuacją. Zaczęła panikować, ponieważ Gray zniknął z jej pola widzenia. Silver dzielnie walczył u boku swych żołnierzy. Czerwonowłosa kątem oka spoglądała w jego stronę. Natomiast Gray przepadł. Gdy pokonała jednego z wrogów, lekko opuściła miecz, po czym zaczęła się bacznie rozglądać. Wiedziała, że nie uciekłby, zostawiając wszystkich na pastwę losu. To nie był ten typ człowieka...

   Biegł w kierunku gór Zerefa, na nic nie zważając. Miał tylko jeden cel: uratowanie jej. Jego cenna przyjaciółka: ta, która zawsze stała po jego stronie i go chroniła. Chciał się jej odwdzięczyć za te wszystkie lata. Dzielnie nadstawić karku, by tylko ona przeżyła. Biegł coraz szybciej z każdą sekundą. W końcu, gdy dotarł do szczytu gór, zaczął schodzić po kamiennych schodach. Do środka dostał się jednym z wejść. Skradał się między opustoszałymi korytarzami. Domyślił się, w której komnacie została uwięziona, z powodu dwóch strzegących jej żołnierzy. Zdjął buty. Jeden rzucił gdzieś wgłąb korytarza, zwracając uwagę dwojga parobków. Gdy odwrócili wzrok, rzucił po schodach w dół kolejny i ukrył się w szczelinie między ścianami. Zmuszeni byli, by sprawdzić, skąd dobiegały te hałasy. Gdy odeszli kawałek dalej, zwinnie wślizgnął się do wnętrza komnaty. Blondynka była zszokowana widokiem swojego przyjaciela.
- Gray? Co ty tu robisz? - spytała, kiedy w końcu się otrząsnęła.
- Głupia, dlaczego ciągle tak się narażasz! I dlaczego ten różowy fagas nic nie zrobił w związku z tym! - rzekł mocno zdenerwowany Gray.
- Muszę odzyskać ich zaufanie, a to była prawdopodobnie ostatnia taka szansa.. - zwiesiła głowę.
Powoli zaczęła tracić wiarę w to, że uda im się wygrać tę wojnę. Ciągle trwała, ofiar przybywało, a każda kolejna próba jej zatrzymania kończyła się niepowodzeniem.
- Nawet tak nie mów - przerwał jej. - Gdzie podziała się moja stara optymistyczna przyjaciółka, ciągle dająca mi w kość, pocieszająca mnie, która trwała u mego boku i gdy tylko miała szansę, starała wyślizgnąć się z zamku, by móc się ze mną spotkać? - usiadł obok Heartphilii.
Łzy napłynęły jej do oczu. Zakryła twarz dłońmi.
- To mnie już przerasta.. jesteśmy w środku terytorium wroga, nie możemy nic zrobić - zaciągnęła się szlochem.
- Uspokój się. Jeszcze mamy szansę, tamci dwaj odeszli od drzwi, a ja zdążyłem przebadać zamek. Chodź - chwycił ją za przedramię i zaczął ciągnąć w kierunku wyjścia z komnaty.
Ukryli się w szczelinie między ścianami. Nic nieświadomi, jak widać głupi strażnicy wrócili na swoje stanowiska. Wykorzystując swoją szansę, wyślizgnęli się z zamku przez niezakratowane okno na parterze. Zadyszani, już w bezpiecznym miejscu, podparli się o drzewa.
- Gray.. dziękuję - przytuliła go, a raczej pragnęła dostać choć odrobiny ciepła w tej zimnej wojnie.
- A teraz musimy znaleźć tego palanta! - wrzasnął, mając na myśli Natsu. - Kto o zdrowych zmysłach wysyła smukłą dziewczyneczkę do jakiegoś psychicznego typa, który rozpoczął wojnę i zabił setki ludzi?!
- Ej! Jaka znowu smukła dziewczyneczka! - Heartphilia skrzyżowała ręce na piersiach.
Po chwili oboje wybuchnęli śmiechem. Brakowało im tego. Brakowało im chwil spędzonych we wspólnym towarzystwie. Czuli się jak bliskie, rozdzielone przez obowiązki rodzeństwo.
- Wracając do tematu, jak myślisz, gdzie mogli pójść? - zaczął Fullbuster.
- Myślę, że przeszli najwyżej las, znając Levy.. - westchnęła cicho.
Zaczęli więc biec wgłąb lasu. Mieli nadzieję, że uda im się znaleźć resztę i w końcu zakończyć tą prowadzącą do niczego wojnę.

   Odpoczywali, będąc otoczeni przez kolorowe liście. Ostatni powiew jesieni rozprzestrzeniał się po Hargeonie i jego okolicach. Gałęzie łysych drzew lekko powiewały na wietrze. Z nieba zaczął sypać się biały, nieskazitelny śnieg. Levy uniosła lewą dłoń i złapała jeden płatek. W mgnieniu oka zmienił się on w ciecz. Zwiesiła głowę. Ostatnie, lekko opóźnione odlatujące gdzieś w dal ptaki były częścią tego pięknego krajobrazu.
- Nie bój się, mała, my też tu jesteśmy - rzekł Gajeel, wpatrujący się w niebo.
- I Lucy też tu była.. - szepnęła do siebie.
Natsu milczał od dłuższego czasu. Nie potrafił sobie wybaczyć. W głowie miał jedynie obraz cierpiącej blondynki. Dreszcze przechodziły go na samą myśl, że Zeref może chcieć jej zrobić krzywdę. Była bezbronną, odważną dziewczyną. Przecież nic nie mogła zrobić w pojedynkę. Mocno zacisnął powieki, wydobywając z siebie cichy jęk. Mira patrzyła na niego ze współczuciem. Nagle, usłyszeli szelest wśród liści tak, jakby ktoś zmierzał w ich kierunku. Spoglądali w miejsce, z którego dochodził. Zza drzewa wyłoniła się sylwetka blondwłosej. Patrzyła na nich, nie wiedząc, co powiedzieć. Ciągle utrzymywała jedną pozę. McGarden zerwała się z miejsca i rzuciła jej w ramiona, zaciągając się szlochem. Lucy z nikłym uśmiechem odwzajemniła uścisk. Natsu osłupiały patrzył się na Heartphilię. Wszystko inne odeszło, także to, że ukrywała przed nimi całą prawdę na swój temat. Gdy tylko niebieskowłosa się od niej odsunęła, on także zerwał się z miejsca i otulił ją ciepłymi ramionami.
- Natsu? - wypowiedziała wyraźnie zaskoczona jego imię, nie odwzajemniając uścisku. Była wręcz pewna, że zrobił to pod wpływem impulsu.
Jednak nie puszczał jej przez dłuższą chwilę. W końcu także zarzuciła ręce wokół jego szyi.
- Oni się lubią~ - Happy zachichotał.
Czerwona jak burak blondynka, odskoczyła od chłopaka, natomiast Dragneel z irytacją spojrzał na niebieskiego kotka. Ten zaś wycofał się o parę kroków z niewinną minką.
- Dobra, przestańcie w końcu się miziać. Musimy wrócić do Hargeonu,

C.D.N
***

Shadlew: Cześć~ Rozdział jeszcze nie przeszedł solidnej korekty, więc mogą wkraść się drobne błędy, tak z góry :D W końcu fabuła zacznie nieco rozkwitać i ruszy akcja, jej~ Będzie ból, walka i rozpacz hihi (sadystyczna Shadlew XD). No cóż jeszcze można powiedzieć.. mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu. No to tyle, enjoy~

Maxine: "- Oni się lubią~ - Happy zachichotał." Ahh tak! Akcja się rozkręca. Teraz się spytam kiedy dzieci haha xD Mam nadzieje, że rozdział się podobał bo mi i Shad baaardzo hyhy. Akcja też się rozkręca, a wojna trwa! (no już nie wiem o czym do was pisać -,-). Ale tutaj wielkie oklaski itp. dla Shadlew ona baaaardzo się przyłożyła do rozdziału :** Pozdro MaxineR

1 komentarz:

  1. Rozdział bardzo mi się spodobał,znalazłam kilka błędów gdy czytałam go pierwszy raz ale skoro mówicie,że jeszczę nie przeszedł korekty to nie będę się czepiać.(czytałam go jeszcze 2 dni temu tylko nie zdążyłam napisać komentarza)xd
    Ahh...z tym czasem to same problemy...
    A wracając.
    Wyjątkowo do gustu przypadła mi ostatnia scenka(To było takie sweet)i ta w której Gray uratował Lucy.(I to się nazywa prawdziwy przyjaciel):D
    Życzę weny,pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny.^^

    OdpowiedzUsuń