tag:blogger.com,1999:blog-57814850554147691692024-03-21T14:04:45.183-07:00Łzy to słowa, które chciało wypowiedzieć serceAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.comBlogger21125tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-34679147870965605092017-07-10T09:48:00.000-07:002017-07-10T09:48:27.474-07:00Podziękowania<div class="tr_bq" style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBdRktQyw085xyKd-m2r7bqDoNABmgwxQ0bqFT4MjSgh6hEJnodO94wJx8fH8H-An-UtYDr2hE0HffmsUDy90eP3owT7WFYr5Tbe4UvTDni9s63q1O_UNjR1lEl9HeA5BZeRpmLCQZUPs/s1600/rok.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBdRktQyw085xyKd-m2r7bqDoNABmgwxQ0bqFT4MjSgh6hEJnodO94wJx8fH8H-An-UtYDr2hE0HffmsUDy90eP3owT7WFYr5Tbe4UvTDni9s63q1O_UNjR1lEl9HeA5BZeRpmLCQZUPs/s400/rok.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok bloga!</b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<blockquote class="tr_bq">
<i>Jeej!!! Dziękuję wam wszystkim za ten piękny roczek! </i></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i>Jeżeli to czytacie to możliwe, że razem z nami jesteście rok. No przynajmniej my już tyle jesteśmy. Przez ten rok wybiło nam 14 obserwatorów, ponad 10,000 wyświetleń i 33 komentarze! Łał (mogło być lepiej, ale cicho xD) ŁAŁ!!! Baaardzo wam dziękujemy za ten rok, za wsparcie kiedy nie miałyśmy weny, za oczekiwanie na rozdziały i za komentarze. Naprawdę, kiedy patrzyłyśmy na komentarze, jakie były tam miłe słowa, wsparcie i.. no xD to naprawdę chciało nam się jeszcze więcej pisać! Ten blog o Fairy Tail istnieje dalej tylko dzięki wam!</i></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i>Dziękuję za ten rok!!! <3 </i></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i>Max.R</i></blockquote>
</blockquote>
<div style="text-align: center;">
<<>></div>
<blockquote style="text-align: center;">
<i> Wybił rok!<br />Cieszę się, że wciąż piszemy i nie myślałyśmy ani razu o całkowitym usunięciu bloga. Było parę dłuższych przerw, ale dzięki temu, że mimo wszystko wciąż niektórzy czekali na rozdziały - nadal piszemy ^^ Mamy widocznie wytrwałych czytelników xD Obiecuję, że na pewno kiedyś skończymy to opowiadanie (a nawet już mamy pomysł na następne), także miejmy nadzieję, że ten rok nie będzie ostatnim w naszej wspólnej "przygodzie" z pisaniem :D Poza tym, chcę podziękować wszystkim, którzy wciąż tu z nami są i czytają nasze wypociny. A więc - dziękuję!<br />~Shadlew</i></blockquote>
<div style="text-align: center;">
<<>></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"> Jeśli są tutaj osoby, które jeszcze nie obserwują bloga, a właśnie czytają tego posta, to zapraszamy do zaobserwowania. :) <b>Kolejny rozdział już niedługo!</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: center;"><i><u>I raz jeszcze - dziękujemy za ten rok.</u></i></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-2791460350837302502017-07-02T09:14:00.002-07:002017-07-02T09:14:22.489-07:00Rozdział 17 - Rodzinne tajemnice<blockquote class="tr_bq" style="text-align: right;">
<i>,,Ci, co rozśmieszają ludzi cenniejsi są od tych, co każą im płakać.''</i></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<b>~Charles Chaplin</b></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtTP-vSDMlcYlpttaKZkx_N7rvX05SuCmkr6JmwTQCNbThRP1z-fJow7dWqblbuYjJXdLl5r_lznPEqmGBE1-Sq-1Bz5ZZqZArbAV4csPbBpimrmdr1QAA0vbbfe4Edw6ckj6m3yv1x0g/s1600/sezon2ofcq.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtTP-vSDMlcYlpttaKZkx_N7rvX05SuCmkr6JmwTQCNbThRP1z-fJow7dWqblbuYjJXdLl5r_lznPEqmGBE1-Sq-1Bz5ZZqZArbAV4csPbBpimrmdr1QAA0vbbfe4Edw6ckj6m3yv1x0g/s400/sezon2ofcq.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><u>W POPRZEDNIM ROZDZIALE:</u></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"> <b><span style="font-size: large;">S</span></b>pacerowała spokojnie podziwiając śpiew ptaków i przyjemne dla ucha szmery liści. Zbędnie się nie spieszyła, gdyż wiedziała, że dwójka jej jakże ukochanych przyjaciół zapewne będzie się wlec. Zbierając najpotrzebniejsze owoce, usłyszała szmer między krzakami. Na początku pomyślała, że tylko wyobraźnia płata jej figle, ale ów dźwięk był coraz głośniejszy. W końcu cała sytuacja ją speszyła. Odwróciła się i zaczęła wypatrywać miejsca, z którego mógłby dochodzić. Dostrzegła ludzką sylwetkę. Potknęła się i upadła na glebę, jednak od razu szybko się podniosła.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- Przepadniesz na zawsze...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">Usłyszała niepokojący szept. Mimo wszystko, ton głosu wydawał jej się znajomy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- Nikt nie będzie cię pamiętał...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">Przeraziła się. Z jednej strony chciała sprawdzić, kto czai się w krzakach, ale z drugiej jak najszybciej chciała stamtąd uciec. [...]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #ea9999;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;">***</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><b><span style="font-size: large;"> D</span></b>ziewczyna pokazała język i poszła się przebrać do domu. Nie zajęło jej to zbyt wiele czasu, zanim niepewnie wyszła na zewnątrz.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- I jak? - spytała, jednocześnie poprawiając sukienkę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- Idealnie leży - powiedział Natsu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- Aye!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- To mi przypomina dawną Lucy, która nie była pochłonięta jedynie obowiązkami dla tych ,,szlacheckich''.,. - mruknął pod nosem, jednak blondynce nie przeszło to koło ucha.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">Zapadła niezręczna cisza.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- Przepraszam - odparła, wpatrując się w ziemię. - Myślisz, że sama prosiłam się o taką pozycję? Że fajnie jest rządzić sobie Magnolią? Odpowiedź brzmi: nie. [...]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;">***</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"> <b><span style="font-size: large;">P</span></b>rzemierzała ulice Magnolii z mocno zaciśniętymi pięściami. Nie mogła pojąć, dlaczego Natsu robi jej takie wyrzuty odkąd się spotkali po tak długim czasie. W końcu powinien doskonale sobie zdawać sprawę z tego, że żeby połowić z nim te głupie ryby całkowicie odrzuciła na bok wszystkie obowiązki. Przynajmniej tak to wyglądało z jej perspektywy. Dotarła pod bramę zamku, gdy nagle. zobaczyła dziewczynę. A konkretniej dziewczynę, która ledwo potrafiła ustać na nogach i opierała się ze zmęczeniem o ogrodzenie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- Wszystko w porządku? - od razu do niej podbiegła, zawieszając jej ramię na swojej szyi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">Ta natomiast chciała odpowiedzieć, ale po chwili straciła przytomność. [...]</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;">***</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"> <b><span style="font-size: large;">M</span></b>irajane siedziała zamknięta w swoim pokoju. Rzadko jej się to zdarzało. Leżała na łóżku, wpatrując się w nieskazitelnie biały sufit. Czasem, mimo wszystko, wspominała swoją rodzinę. To, jak jej rzeczywistość wyglądała kiedyś. Zamykała oczy i wyobrażała sobie, jak jej ukochane rodzeństwo mogłoby teraz wyglądać. Chciała im wyjaśnić powód, dla którego zostali rozdzieleni, ale nie miała takiej możliwości. Wiedziała, że mogą mieć jej to za złe, a zwłaszcza Lisanna. Otarła łzę spływającą po jej policzku, aby potem całkowicie się rozpłakać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- Przepraszam.. - jęknęła do samej siebie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">Wstała i osunęła się po ścianie, próbując opanować emocje. W tym właśnie momencie usłyszała pukanie do drzwi jej pokoju.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">- Miro, to ja, Makarov - do jej uszu dotarł głos staruszka. - Potrzebujemy cię na zamku. Mogę wejść? [...]</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;">***</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"> <b><span style="font-size: large;">C</span></b>hwiejnym krokiem szła w kierunku swojej komnaty, gdy nagle ujrzała przez okno Natsu i Happy'ego zmierzających w kierunku wejściu do zamku. Zaczęła szybko iść do wejścia, ale ktoś ją wyprzedził. Ku jej zdziwieniu, była to Florence. Najwidoczniej spacerowała po korytarzu akurat w tym czasie. Lucy, choć sama nie wiedziała dlaczego, postanowiła się wrócić. Wciąż była zła na Natsu za to, co powiedział nawet nie wiedząc, jak wiele wysiłku kosztuje ją to wszystko.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">K</span></b>obieta w długiej, bo sięgającej do kostek sukience, spokojnie siedziała na fotelu, oglądając fotografię Jude'a Heartfilii. Delikatnie co i raz przejeżdżała po niej kciukiem, głęboko wzdychając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jude, czasem naprawdę za tobą tęsknię - nagle ją porwała i wrzuciła do rozpalonego kominka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uwielbiała upał. Choć za oknem była wiosna, ona wciąż paliła w kominku. Zawsze wieczorem tak robiła, choć Lisanna tego nie rozumiała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lisanno - zawołała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zbliża się termin, w którym będziesz mogła w końcu powiedzieć to, co od tak dawna w sobie dusisz - rzekła, plotąc palce u dłoni. - A ja w końcu będę mogła zająć miejsce tej smarkuli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tylko.. co z nią potem zrobimy?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Możemy w jakimś pudle władować ją związaną na statek tak, aby przepłynęła do innego państwa. Może ją znajdą, a może nie. To już nie nasz problem. Ważne, że nasze cele zostaną spełnione.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<b><span style="font-size: large;">L</span></b>ucy siedziała w swojej komnacie i powoli przeczesywała szczotką włosy. Jej twarz wydawała się dziwnie zaniepokojona, choć sama nie wiedziała dlaczego. Usłyszała pukanie, a po chwili próg pokoju przekroczył Natsu. Dziewczyna spojrzała na niego, milcząc.<br />
- Przepraszam - zaczął. - Zachowałem się jak idiota.<br />
- Rozumiem. Nie mogę się na ciebie gniewać, prawda?<br />
Wstała i zaczęła iść w kierunku Dragneela, aby go uścisnąć. Brakowało jej tego. Brakowało jej cudzego dotyku. Jednak w całej tej jakże uroczej scenie przeszkodziła im ciemnowłosa. Otworzyła drzwi i od razu się potknęła, upadając na podłogę. Różowowłosy podszedł do niej i pomógł jej wstać.<br />
- Przepraszam - powiedziała z nieco skwaszoną przez ból kolana minę. - Jestem trochę niezdarna. Dziękuję, Natsu.<br />
Uśmiechnęła się promiennie.<br />
- Na pewno wszystko w porządku? - spytała zaniepokojona Heartfilia.<br />
- Tak, tylko chciałam ci powiedzieć, że dziadek cię szuka.<br />
Florence szybko złapała ze wszystkimi dobry kontakt. Była śliczna, urocza i miła. Wprost ideał. Jednak nadal nie odzyskała w pełni pamięci, co było sporym utrudnieniem.<br />
- Już idę. Natsu, dokończymy tą rozmowę później, dobrze?<br />
Chłopak skinął głową, a Lucy po tym odzewie wyszła, pozostawiając ich samych.<br />
- Nie chciałam wam przeszkodzić, przepraszam - dziewczyna opuściła głowę, przez co jej długie włosy opadły na twarz. Zaczęła ronić łzy.<br />
- Hej, nic się nie stało, nie płacz - Natsu położył jej rękę na ramieniu.<br />
- Nie o to chodzi.. - odparła, przecierając drobnymi dłońmi twarz. - Po prostu nie wiem jak się tu znalazłam, skąd jestem, czy w ogóle mam rodzinę...<br />
- Spokojnie - Dragneel szeroko się uśmiechnął. - Zawsze możesz zostać w Magnolii. Atmosfera jest tutaj naprawdę wspaniała. Lucy wszystkiego dopilnowuje.<br />
- Jesteście parą?<br />
- Nie, przyjaciółmi.<br />
- Rozumiem - uśmiechnęła się, mówiąc nieco bardziej pod nosem. - Czasem niektóre przeszkody trudno przeskoczyć, co?<br />
- Mówiłaś coś?<br />
- Nie, nic.</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">D</span></b>elikatnie zastukała do drewnianych drzwi, po czym od razu je otworzyła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziadku, kazałeś mi przyjść? - spytała, opierając się o framugę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - odparł. - Za parę dni odbędzie się bal, w sumie nieco bardziej pasujący do formy bankietu. Zjeżdża się większość władców poszczególnych miast. Z pewnością będzie też Gray.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie, bo ostatnio nie chciałam z nim o tym rozmawiać.. Co z jego ojcem?</div>
<div style="text-align: justify;">
- On sam mówi, że jest dobrze, chociaż wszyscy widzą, że niezmiernie cierpi przez tą bliznę - westchnął. - Widocznie jest naprawdę silny, skoro przeżył, chociaż mówili, że z pewnością umrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak.. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale nie musisz się tym przejmować. Gray z pewnością by tego nie chciał - staruszek się uśmiechnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem - Lucy odwzajemniła uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz się zrobić na bóstwo. Będziemy godnie reprezentować Magnolię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A gdzie konkretniej będzie się odbywał ten bankiet?</div>
<div style="text-align: justify;">
- U nas, w Magnolii.</div>
<div style="text-align: justify;">
Księżniczka skinęła głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź już, musisz odpocząć, jutro z powrotem wracasz do obowiązków.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszła i zaczęła iść w kierunku swojej komnaty. Nie spieszyło jej się, przeciwnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy tylko doszła na miejsce od razu zauważyła, że nie ma tu już ani Natsu, ani Florence. Padła na łóżko. Zaczęła się wpatrywać w sufit, na którym były ponaklejane gwiazdy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Mamo? - dziewczynka spojrzała na kobietę o ciepłym spojrzeniu. - Zostaniesz ze mną dopóki nie zasnę?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Chciałabym, ale..</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Rozumiem - dziecko jej przerwało. - Musisz wracać do obowiązków. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mała blondynka zaczęła liczyć gwiazdy na suficie. Zawsze tak robiła, kiedy chciała zasnąć. Kobieta ucałowała ją w czoło i zgasiła świeczkę stojącą na stoliku, po czym wyszła.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Gdzie jestem?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Lucy znajdowała się w pustce. Nie było wokół nic. Jedynie ciemność i odbijające się echo. Przyłożyła dłonie do twarzy.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Nie chcę tu być...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odwróciła się do tyłu. Zobaczyła siebie z przeszłości. Siebie z przeszłości z rodzicami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Mamusiu, spójrz! - zawołała dziewczynka. - Motylek! Ma..</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nagle krajobraz zmienił się nie do poznania. Zamek w Magnolii. Wszędzie wokół krew.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Mamo, tato.. - rzekła drżącym głosem, przykładając dłonie do twarzy i próbując opanować szloch. - Proszę...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka zerwała się z miejsca.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To tylko zły sen..</div>
<div style="text-align: justify;">
Otarła dłonią czoło. Prawda jest taka, że to nie pierwszy raz od dawna, gdy przyśniło jej się coś takiego. Opanowała niespokojny oddech i wstała, przeciągając się. Od razu wykonała poranną toaletę, włożyła na siebie obcisłą sukienkę i związała włosy w koka, wypuszczając z przodu kosmyki. Czas wrócić do codzienności. Założyła również buty na niewielkim obcasie i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Westchnęła. Od razu przeszła do swojego pseudo gabinetu, aby czytać listy od mieszkańców i wypełniać dokumenty. Chciała jak najszybciej skończyć część papierkową. Levy weszła do środka przez uchylone drzwi.<br />
- Mam dla ciebie herbatę i rogaliki - uśmiechnęła się.<br />
- Dziękuję, Levy - odpowiedziała.<br />
- Wszystko w porządku?<br />
- Jak zawsze - wzięła łyka herbaty.<br />
- Możesz ze mną porozmawiać, jeśli potrzebujesz. Wiesz, że postaram się ci pomóc.<br />
- Hmm.. - zaczęła. - Od pewnego czasu śnią mi się koszmary.<br />
- I dlatego jesteś taka zdołowana?<br />
- To nie są byle jakie koszmary. Śnią mi się moi rodzice. Wydarzenia, które miały miejsce. Mam wrażenie, że mogłam cokolwiek zrobić, aby oni nie zginęli.. Ja nie nadaję się do rządzenia Magnolią. To dla mnie za dużo. Chociaż też nie chciałabym ich zawieść.<br />
- Posłuchaj, Lu-chan - niebieskowłosa położyła dłoń na jej ramieniu. - To nie jest twoja wina. Nie wywołałaś wojny. To nie ty zabiłaś tych wszystkich ludzi i swoich rodziców. Nie mogłaś nic poradzić, rozumiesz? Poza tym wspaniale rządzisz Magnolią i mieszkańcy nie składają na ciebie żadnych skarg. Od dawna potrzebowali kogoś, kto nie będzie nimi tylko władał i narzucał reguły, ale również kochał całym sercem.<br />
Heartfilia niepewnie kiwnęła głową.<br />
- Teraz muszę iść, ale zawsze możemy porozmawiać później, dobrze?<br />
- Tak.<br />
Minęła niespełna godzina, gdy nagle zabrzmiało pukanie do drzwi i do środka weszła uradowana Mira trzymająca wielki karton.<br />
- Sukienki na bankiet! - zawołała, stawiając go na podłodze.<br />
Lucy wstała i szybko wyjęła cztery ubrania na wieszakach owinięte w folię.<br />
- Dlaczego cztery?<br />
- W ostatniej chwili poprosiłyśmy też o coś dla Florence - odpowiedziała Strauss. - Ta jest twoja.<br />
Wskazała palcem na jeden ze strojów. Heartfilia odwinęła folię i spojrzała na fiołkową, połyskującą sukienkę z jedwabiu, opiętą w okolicy biustu i brzucha, a luźniejszą od pasa w dół. Miała również wycięcie na nodze i cienkie ramiączka.<br />
- Będziesz w niej wyglądała przepięknie - stwierdziła białowłosa. - Wiedziałyśmy, że nie spodoba ci się nic zbyt przesadzonego, więc poprosiłyśmy Juvie, aby uszyła coś prostego, a jednocześnie z klasą. Idealna dla ciebie.<br />
- Masz rację, jest śliczna - księżniczka się uśmiechnęła.<br />
- Cieszę się, że ci się podoba - dziewczyna włożyła wszystkie cztery kiecki z powrotem do pudła. - No, teraz idę pokazać te cudeńka Levy. Zobaczymy się później.<br />
Księżniczka miała jeszcze całkiem sporo papierów do wypełnienia, a także musiała sprawdzić co służba przygotowuje na bal, ale myślała tylko o jednym, a mianowicie - o Florence. Była to dla niej dziwna sytuacja. Tego dnia, gdy ją spotkała, była też w lesie, zbierała owoce i słyszała groźby. Potem wróciła do domu, a pod bramą zobaczyła Florence, która wyglądała jakby ktoś jej coś zrobił. Chociaż sprawiała wrażenie chorej, to po chwili wydobrzała. Nie wydaje się wyjątkowo smutna z powodu, że nie wie skąd jest i co tu robi. Jest bardzo wesoła i miła... Może jej się to tylko zdawało, ale zachowanie ciemnowłosej było podejrzane.<br />
Lucy siedziała jeszcze chwilę przy biurku odpoczywając i pijąc herbatę. W końcu wstała, odłożyła filiżankę na talerzyk i z zamiarem zaniesienia tych naczyń do kuchni, kątem oka wyjrzała za okno. Zobaczyła jak Natsu, Happy i Florence bawią się w berka, a po chwili ona upadła prosto na Dragneela. Szybko wstali i obydwoje w odruchu spojrzeli w okno blondynki, ale ta szybko się odwróciła i wyszła z pokoju. Była trochę zazdrosna, nawet nie trochę, ale bardzo. Nie chciała, aby Florence zajęła jej miejsce w relacjach z Natsu.<br />
- Panienko? - odezwała się jedna ze służących.<br />
- Tak? - spytała Heartfilia.<br />
- Ja to wezmę, i tak muszę iść do kuchni, a panienka na pewno ma dużo do roboty.<br />
- Muszę pójść do dziadka - podała filiżankę z talerzykiem kobiecie. - Dziękuję Caroline.<br />
- Nie ma za co.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<br />
<b><span style="font-size: large;">Z</span></b>apukała do drzwi i weszła. Zobaczyła dziadka śpiącego przy biurku z głową na papierach. Podeszła do niego, położyła dłoń na ramieniu i zaczęła go szturchać. Po chwili staruszek obudził się i uderzył głową o blat biurka. Jęknął z bólu.<br />
- Nic ci nie jest? - księżniczka przykucnęła aby spojrzeć na twarz Makarova.<br />
- W porządku - odpowiedział, masując obolałe czoło.<br />
- Mam do ciebie parę pytań.<br />
Najpierw zaczęli rozmowę o sprawach Magnolii. O tym co się dzieje, o co proszą mieszkańcy. A później o balu. Dziadek powiedział, że menu zajmie się Mira, a wystrojem Levy z Florence. Heartfilia była lekko zdziwiona tą odpowiedzią, ale od razu zapytała też o listę gości. Na co ten odpowiedział, że oczywiście przyjaciele i szlachta. Jednak blondynka pomyślała też o innych mieszkańcach, nie chciała, aby było tak, że jedynie osoby z tytułem się bawią, a reszta pracuje, więc postanowiła ze staruszkiem, że tego dnia będzie całodobowy festiwal w Magnolii, a także dzień wolny od pracy, ale tylko ten jeden raz.<br />
Następnie udała się do Miry omówić menu i do Levy porozmawiać o sali i o wystroju. We dwójkę ustaliły, że miasto również będzie klimatycznie przystrojone i o północy będą puszczane lampiony.<br />
W końcu wybrała się do łazienki, wzięła odprężającą kąpiel i wróciła do komnaty. Usiadła na fotelu i rozczesała wilgotne włosy. Założyła piżamę, po czym położyła się na łóżku. Zasnęła, wpatrując się w gwiazdy na suficie.<br />
<span style="color: #ea9999;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">U</span></b>śmiech nie schodził z twarzy Meredith.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To już pojutrze...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - Lisanna usiadła obok niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Długo na to czekałyśmy. Tylko pamiętaj, aby trzymać się planu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Białowłosa skinęła głową. Zmrok tej nocy zapadł wyjątkowo szybko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>C.D.N</i></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-59407563014076845962017-06-28T04:33:00.003-07:002017-07-01T11:06:04.771-07:00Rozdział 16 - Powracająca przeszłość<blockquote class="tr_bq" style="text-align: right;">
<i>,,Mądry człowiek nie opłakuje przegranej, lecz szuka sposobu, jak wyleczyć odniesione rany.''</i></blockquote>
<div style="text-align: right;">
<b>~William Szekspir </b></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAdm1IeSjF7AV22pDo9Fngy714iEAEto5tSbI3yIZJVgl0oMwQyS3708eNMjnM6qhbO6ZetlMEGroGu0Q2e2Uzfcja0iDOHcz-706OSpgb3-IULyPGojvXs3SOg8VcE0gAAkzjyZpNHNk/s1600/sezon2ofcq.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAdm1IeSjF7AV22pDo9Fngy714iEAEto5tSbI3yIZJVgl0oMwQyS3708eNMjnM6qhbO6ZetlMEGroGu0Q2e2Uzfcja0iDOHcz-706OSpgb3-IULyPGojvXs3SOg8VcE0gAAkzjyZpNHNk/s400/sezon2ofcq.jpg" width="400" /></a></b></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<u><span style="color: #ea9999;">W POPRZEDNIM ROZDZIALE:</span></u></div>
<div style="text-align: center;">
<u><span style="color: #ea9999;"><br /></span></u></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i> <b><span style="font-size: large;">U</span></b>słyszały głos łudząco podobny do głosu Miry, a jednocześnie zupełnie inny. Wydawał się oziębły. Wzbudził u nich gęsią skórkę. Odwróciły się na pięcie i spojrzały na dziewczynę niemalże identyczną jak Strauss. Jedyne co ich różniło to długość włosów i mimika twarzy. [...]</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #999999;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #ea9999;">***</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;"> <b><span style="font-size: large;">B</span></b>ył to już wieczór. Kobieta opatulona w czarny płaszcz siedziała na fotelu, klnąc coś pod nosem. W tym samym momencie do pomieszczenia weszła białowłosa, siadając tuż obok niej.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;">- Kiedy nasz plan zacznie się wcielać w życie? - spytała, niepewnie spoglądając na Meredith.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;">- Niebawem, Lisanno - odparła.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;">- Nie mogę się doczekać, żeby spotkać "siostrzyczkę" - zaczęła z udawanym entuzjazmem.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;">- Za to ja nie mogę się doczekać, żeby pierwszy raz zobaczyć swoją pasierbicę - założyła nogę na nogę. - A więc, widziałaś ją? [...]</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #ea9999;">***</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i> <b><span style="font-size: large;">S</span></b>zybko nadszedł wieczór. Wszyscy zaczęli się zbierać, będąc w doskonałych nastrojach. Gray, Juvia i Erza wyszli nieco wcześniej, mając świadomość, że muszą zdążyć wrócić do Hargeonu nim zupełnie zapadnie zmrok.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>- Jutro po ciebie przyjdę - zapowiedział Natsu, spoglądając na Heartfilię. - Tylko ubierz się po ludzku, a nie jak pani na włościach.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>- Nawet nie wiesz, z jak olbrzymią chęcią - oboje się uśmiechnęli.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;"></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>Dziewczyna chciała uścisnąć przyjaciela na pożegnanie, jednak przeszkodził im w tym z lekka upity Redfox. [...]</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #ea9999;">***</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i> <b><span style="font-size: large;">P</span></b>o zebraniu się od razu we dwójkę udali się nad jezioro. Nie chcieli budzić Happy'ego, gdyż było dość gorąco, a on niezbyt przepadał za upałem. Blondynka zarzuciła wędkę - była to jedyna czynność, której się nauczyła poprzedniego dnia. Natsu, wciąż trochę śpiący, ze znudzeniem obserwował florę otaczającą jezioro.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>- Mam! - zawołała, próbując złowić rybę, która okazała się dość uparta.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>Niestety nie szło jej to zbyt dobrze, więc Dragneel złapał razem z nią wędkę i we dwójkę usiłowali ją wyciągnąć z powierzchni jeziora. Jego reakcja okazała się dość późna, przez co to ryba wykonała ostateczny krok i pociągnęła ją tak mocno, że oboje wpadli do lodowatej wody. Przemoczeni do suchej nitki wyszli na ląd, kaszląc.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>- Moja wędka przepadła - jęknął różowowłosy.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>Blondynka zaczęła się trząść. Słońce postanowiło schować się między chmurami akurat wtedy, gdy było najbardziej potrzebne.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>- Chyba jednak wrócisz do zamku wieczorem - Natsu podrapał się w tył głowy.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i>- Tak...</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #ea9999;"><<>></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="color: #999999;"> </i><b><span style="font-size: large;">S</span></b>tali w bezruchu i ciszy naprzeciw siebie. Happy niespodziewanie wyszedł na zewnątrz i spojrzał na nich zaspanym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się stało? - zapytał, przecierając drobną łapką oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Łowiłam ryby, ale.. się nie udało - powiedziała zawiedziona blondynka. - Niestety wędka Natsu się nie uratowała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wierzę, że jakaś ryba pochłonęła moją wędkę - jęknął zrezygnowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
Happy głęboko westchnął. Po tej krótkiej rozmowie, Lucy udała się do domu Dragneela, a ten szybko wymienił ubrania i wybrał się z exceedem w stronę miasta. Heartfilia wiedziała jedynie, że ma na nich poczekać. Jednak po tym co się stało postanowiła wybrać się do lasu po owoce, ignorując fakt, że była przemoczona do suchej nitki. Chciała w pewien sposób odpokutować i przyrządzić coś, co z pewnością zasmakuje im obu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Spacerowała spokojnie podziwiając śpiew ptaków i przyjemne dla ucha szmery liści. Zbędnie się nie spieszyła, gdyż wiedziała, że dwójka jej jakże ukochanych przyjaciół zapewne będzie się wlec. Zbierając najpotrzebniejsze owoce, usłyszała szmer między krzakami. Na początku pomyślała, że tylko wyobraźnia płata jej figle, ale ów dźwięk był coraz głośniejszy. W końcu cała sytuacja ją speszyła. Odwróciła się i zaczęła wypatrywać miejsca, z którego mógłby dochodzić. Dostrzegła ludzką sylwetkę. Potknęła się i upadła na glebę, jednak od razu szybko się podniosła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepadniesz na zawsze...</div>
<div style="text-align: justify;">
Usłyszała niepokojący szept. Mimo wszystko, ton głosu wydawał jej się znajomy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nikt nie będzie cię pamiętał...</div>
<div style="text-align: justify;">
Przeraziła się. Z jednej strony chciała sprawdzić, kto czai się w krzakach, ale z drugiej jak najszybciej chciała stamtąd uciec. Strach wygrał. Zaczęła czym prędzej biec w kierunku chatki Natsu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Udało jej się wybiec z lasu. Stanęła przed domem Dragneela. Odstawiła koszyk i złapała się za kolana, próbując opanować niespokojny oddech. Po chwili zobaczyła Natsu i Happy'iego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lucy, co się stało? - spytał z lekka zaniepokojony chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ee.. yy... nic - odparła, nie chcąc się zbytnio wdawać w szczegóły. - Byłam pozbierać owoce, bo przydadzą się do zrobienia deseru na przeprosiny, że wasza wędka jest przeze mnie gdzieś na dnie jeziora.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie przesadzaj, to tylko wędka - zbagatelizował. - I tak kupiliśmy nową, razem z ubraniami na zmianę dla ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję - spojrzała na chłopaka, który pokazał szereg białych zębów w uśmiechu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dał Lucy zwykłą, sięgającą przed kolana, błękitną sukienkę. Wyróżniał ją głównie fakt, że mniej więcej od wysokości pępka była rozkloszowana. Do tego zwykłe buty na niewielkim obcasie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No to już, idź się przebrać - zawołał różowowłosy. - Tylko proszę, streszczaj się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna pokazała język i poszła się przebrać do domu. Nie zajęło jej to zbyt wiele czasu, zanim niepewnie wyszła na zewnątrz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I jak? - spytała, jednocześnie poprawiając sukienkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idealnie leży - powiedział Natsu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aye!</div>
<div style="text-align: justify;">
- To mi przypomina dawną Lucy, która nie była pochłonięta jedynie obowiązkami dla tych ,,szlacheckich''.,. - mruknął pod nosem, jednak blondynce nie przeszło to koło ucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapadła niezręczna cisza.<br />
- Przepraszam - odparła, wpatrując się w ziemię. - Myślisz, że sama prosiłam się o taką pozycję? Że fajnie jest rządzić sobie Magnolią? Odpowiedź brzmi: nie.<br />
Szybko wstała i zaczęła iść w kierunku miasta.<br />
- Lucy! - zawołał Natsu, jednak na nic się to zdało, gdyż dziewczyna jedynie przyspieszyła kroku.<br />
Wkrótce zniknęła mu z zasięgu wzroku.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"> P</span></b>rzemierzała ulice Magnolii z mocno zaciśniętymi pięściami. Nie mogła pojąć, dlaczego Natsu robi jej takie wyrzuty odkąd się spotkali po tak długim czasie. W końcu powinien doskonale sobie zdawać sprawę z tego, że żeby połowić z nim te głupie ryby całkowicie odrzuciła na bok wszystkie obowiązki. Przynajmniej tak to wyglądało z jej perspektywy. Dotarła pod bramę zamku, gdy nagle. zobaczyła dziewczynę. A konkretniej dziewczynę, która ledwo potrafiła ustać na nogach i opierała się ze zmęczeniem o ogrodzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko w porządku? - od razu do niej podbiegła, zawieszając jej ramię na swojej szyi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ta natomiast chciała odpowiedzieć, ale po chwili straciła przytomność.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">H</span></b>eartfilia siedziała przy nieznajomej wraz z McGarden, która przecierała jej czoło ścierką nasączoną zimną wodą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gorączka nie spada.. - powiedziała zmartwiona niebieskowłosa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziadek powiedział, że postara się jak najszybciej dotrzeć tu z Mirą, więc pozostaje tylko czekać - Lucy westchnęła, jednak w jej głowie wciąż odbijały się słowa Natsu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawiała się, co rozumiał poprzez określenie ,,dawna Lucy''. Przecież jedynie starała się wszystkim dogodzić, a idąc jego logiką, działała odwrotnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się dzieje? - Levy spojrzała na przyjaciółkę przenikliwym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Natsu stał się dziwnie oziębły - odpowiedziała. - Mówi, że tęskni za dawną Lucy. Czy ja naprawdę aż tak bardzo się zmieniłam?<br />
- Lu-chan, oczywiście, że nie - McGarden łagodnie się uśmiechnęła. - Chyba po prostu Natsu czuje się przez ciebie w pewien sposób odrzucony.<br />
- To znaczy?<br />
W rozmowie przeszkodziła im ciemnowłosa dziewczyna, która powoli się podniosła do pozycji siedzącej i przetarła dłonią wilgotne czoło.<br />
- Gdzie ja jestem? - spytała cicho, rozglądając się.<br />
Była niska, kobiecej budowy ciała ze sporym biustem. Długie, rozpuszczone włosy idealnie komponowały się z jasnoniebieskimi oczami. Miała na sobie białą, porwaną sukienkę.<br />
- Jesteś w zamku w Magnolii - odpowiedziała Heartfilia. - Jak się czujesz?<br />
- Ma..gnolia?<br />
- Tak - tym razem to Levy udzieliła odpowiedzi na pytanie nieznajomej. - Pamiętasz cokolwiek?<br />
- Nie - dziewczyna znacznie się tym przejęła.<br />
- A wiesz chociaż jak się nazywasz?<br />
- F.. Florence - odparła, unosząc głowę i po raz pierwszy spoglądając na swoje rozmówczynie.<br />
- Dobrze, Florence - blondynka się uśmiechnęła. - Jestem Lucy. Pomożemy ci.<br />
Usłyszały burczenie dochodzące z brzucha Florence. Ciemnowłosa spaliła buraka, obejmując okolice żołądka. McGarden się zaśmiała.<br />
- Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia - powiedziała, wychodząc z pomieszczenia.<br />
<span style="color: #ea9999;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">M</span></b>irajane siedziała zamknięta w swoim pokoju. Rzadko jej się to zdarzało. Leżała na łóżku, wpatrując się w nieskazitelnie biały sufit. Czasem, mimo wszystko, wspominała swoją rodzinę. To, jak jej rzeczywistość wyglądała kiedyś. Zamykała oczy i wyobrażała sobie, jak jej ukochane rodzeństwo mogłoby teraz wyglądać. Chciała im wyjaśnić powód, dla którego zostali rozdzieleni, ale nie miała takiej możliwości. Wiedziała, że mogą mieć jej to za złe, a zwłaszcza Lisanna. Otarła łzę spływającą po jej policzku, aby potem całkowicie się rozpłakać.<br />
- Przepraszam.. - jęknęła do samej siebie.<br />
Wstała i osunęła się po ścianie, próbując opanować emocje. W tym właśnie momencie usłyszała pukanie do drzwi jej pokoju.<br />
- Miro, to ja, Makarov - do jej uszu dotarł głos staruszka. - Potrzebujemy cię na zamku. Mogę wejść?<br />
- Tak - zawołała, szybko się opanowując.<br />
Po chwili otworzył drzwi i przekroczył próg pokoju. Strauss łagodnie się uśmiechnęła.<br />
- A więc?</div>
- Do zamku dotarła jakaś dziewczyna - zaczął. - Potrzebuje naszej pomocy, ale nie wiemy, co jej dokładnie dolega. Ma wysoką gorączkę. Jak twierdzi Lucy, zemdlała przy bramie.<br />
- Dobrze, pomogę wam.<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><br /></span>
<br />
<span style="color: #ea9999;"><<>></span><br />
<span style="color: #ea9999;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">P</span></b>o dotarciu na miejsce od razu skierowali się do pomieszczenia, w którym przebywała Florence. Ku ich zdziwieniu, ciemnowłosa siedziała uradowana i czytała jakąś książkę wraz z Levy, zajadając się ciastem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To ty jesteś chora? - spytała z lekka zdziwiona Strauss, spoglądając na ciemnowłosą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Źle się czułam, ale już mi lepiej - odparła z uśmiechem, opierając głowę na ramieniu McGarden.</div>
<div style="text-align: justify;">
Białowłosa wyszła wraz z Heartfilią, aby porozmawiać na korytarzu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc była pod bramą, ledwo stała na nogach, ciężko było jej oddychać i..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spokojnie - Mira położyła rękę na ramieniu przyjaciółki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chciałam jej pomóc. Ale nagle wydobrzała. Jak twierdzi, to nic nie pamięta. Nie wie skąd jest, po co się tu znalazła, zna jedynie swoje imię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się nazywa?<br />
- Florence.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wygląda, jakby jej się spieszyło do domu.. - stwierdziła Strauss.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może spotkało ją tam jakieś nieszczęście? Albo została osierocona jeszcze w czasie wojny?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lucy, wiem, że się tym przejmujesz, ale pozwól, że sama się tym zajmę. Powinnaś odpocząć, to nie prośba, tylko rozkaz. Ale już!</div>
<div style="text-align: justify;">
Heartfilia kiwnęła głową. Zgadzała się z Mirajane. Czasem, kiedy miała naprawdę dużo do zrobienia, strasznie kręciło jej się w głowie i sama ledwo potrafiła ustać na nogach. Kiedyś mówiła, że za wszelką cenę nie zaniedba bliskich tak, jak jej rodzice, ale obecnie zaczynała w to wątpić. Przecież nie mogła być wszędzie: wypełniać ważne dokumenty w zamku, wysłuchiwać próśb mieszkańców, pomagać im, a jednocześnie spędzać czas z przyjaciółmi. To było dla niej za wiele.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwiejnym krokiem szła w kierunku swojej komnaty, gdy nagle ujrzała przez okno Natsu i Happy'ego zmierzających w kierunku wejściu do zamku. Zaczęła szybko iść do wejścia, ale ktoś ją wyprzedził. Ku jej zdziwieniu, była to Florence. Najwidoczniej spacerowała po korytarzu akurat w tym czasie. Lucy, choć sama nie wiedziała dlaczego, postanowiła się wrócić. Wciąż była zła na Natsu za to, co powiedział nawet nie wiedząc, jak wiele wysiłku kosztuje ją to wszystko.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;">***</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="color: #999999;">Rozdział 16 już za nami. To wciąż jest wprowadzenie do wszystkich wydarzeń, więc niech nikogo nie zmyli obecnie miła atmosfera. Jak myślicie - kim jest Florence?</span><br />
<span style="color: #999999;"><br /></span>
<span style="color: #999999;">Tak w ogóle, to rozdział został dodany tak szybko jak na nas, że aż szok, prawda? xD</span></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-57036572205713798172017-06-26T05:39:00.000-07:002017-06-27T14:31:41.382-07:00Rozdział 15 - Lisanna<blockquote class="tr_bq" style="text-align: right;">
<span style="text-align: center;"><i>,,Dobro i zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie od momentu, w którym staną na drodze człowieka.'' </i></span> </blockquote>
<div style="text-align: right;">
<b>~Paulo Coelho </b></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYL7UWFxIBP4Fr4TuiS8yHqPOmpBB94YTB_aSQA6NfhN5x84tvifggdc0tA1IuACnGwLql4HvaEl_L26Sx3NimuwuZCTTlCyYbp1Q1hIZ2GSp6_1ihVO8CEsvE0uCTqRjrQNNnvt69W3k/s1600/sezon2ofcq.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYL7UWFxIBP4Fr4TuiS8yHqPOmpBB94YTB_aSQA6NfhN5x84tvifggdc0tA1IuACnGwLql4HvaEl_L26Sx3NimuwuZCTTlCyYbp1Q1hIZ2GSp6_1ihVO8CEsvE0uCTqRjrQNNnvt69W3k/s400/sezon2ofcq.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<u><br /></u></div>
<div style="text-align: center;">
<u><span style="color: #ea9999;">W POPRZEDNIM ROZDZIALE:</span></u></div>
<span style="color: #999999;"><br /></span>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;">- Możecie mnie już zabrać - powiedział Zeref, nie wyrażając ani odrobiny sprzeciwu. - Jestem gotowy.</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;">- Czyli.. poddajesz się? Tak nie może być! Miałem ci dokopać! - Gajeel od razu się naburmuszył, wymachując rękoma.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;">Natomiast Zeref dziwnym wzrokiem analizował Natsu.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: #999999;">- Dziś nie jest ostatni raz, kiedy się spotykamy, braciszku - powiedział wystarczająco cicho, aby nikt nie zdołał go usłyszeć.</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #ea9999;"><br /></span></b>
<b><span style="color: #ea9999;">***</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="font-style: italic; text-align: justify;">
<span style="color: #999999;"> <span style="font-size: large;">M</span>inęło parę tygodni od makabrycznych wydarzeń. Wszyscy zdążyli odsapnąć w małym stopniu. Szczęście było już na wyciągnięcie ręki. Szczęście i spokojne dni. Zeref, który stał za wszystkimi złymi czynami, przesiadywał w najbardziej surowym więzieniu w Fiore. Tam z pewnością wycierpi choć jedną czwartą bólu zadanego tym wszystkim niewinnym ludziom.</span><br />
<span style="color: #999999;"><br /></span></div>
<div style="font-style: italic; text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;">***</span></div>
<div style="font-style: italic; text-align: justify;">
<div>
<span style="color: #999999;"> <span style="font-size: large;">W</span> pewnym momencie Heartfilia stanęła i spojrzała na niebo.</span></div>
<div>
<span style="color: #999999;">- Gwiazdy są przepiękne... - szepnęła, zauroczona ich blaskiem.</span></div>
<div>
<span style="color: #999999;">- To prawda - niebieskowłosa przyznała jej rację.</span></div>
<div>
<span style="color: #999999;">Nagle usłyszały znajomy głos za plecami Instynktownie się odwróciły i zamarły przez to, co zobaczyły...</span></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #ea9999;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i> <span style="font-size: large;"><b>U</b></span>słyszały głos łudząco podobny do głosu Miry, a jednocześnie zupełnie inny. Wydawał się oziębły. Wzbudził u nich gęsią skórkę. Odwróciły się na pięcie i spojrzały na dziewczynę niemalże identyczną jak Strauss. Jedyne co ich różniło to długość włosów i mimika twarzy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem Li-sa-nna - podzieliła swoje imię na sylaby, wymawiając je nieco wyższym tonem. - Zgaduję, że ty jesteś Lucy Heartfilia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Palcem wskazała na blondynkę, przez co dziewczyna wzdrygnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - odparła niepewnie. - Coś się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie - zaczęła ją dokładnie analizować. - Jeszcze nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Lucy i Levy spojrzały po sobie. Nie rozumiały, co się właściwie dzieje i czego chce od nich osoba, której nigdy wcześniej nie widziały. Nim zdążyły się spostrzec, tajemnicza dziewczyna zniknęła między budynkami.<br />
- To było dziwne - Levy poczuła się nieswojo, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. - Chodźmy już.<br />
Heartfilia skinęła głową, po czym szybkim krokiem udały się do magnolijskiego zamku.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>M</b></span>ijały kolejne dni. Cały czas ta nudna rutyna, a w planie dnia jedynie obowiązki. Przynajmniej tak było w przypadku Lucy Heartfilii, która spędzała wiele godzin załatwiając przeróżne sprawy jako nowa dziedziczka tronu Magnolii. W końcu zrozumiała, dlaczego jej rodzice zawsze mieli tak mało wolnego czasu, który zwykle i tak po części spędzali pracując. Tęskniła za przyjaciółmi, gdyż widywała się jedynie z Levy, która pracowała na zamku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Właśnie siedziała przy biurku, przeglądając stos papierów przyniesionych przez swojego doradcę. Słońce wpływające przez okno oświetlało jej twarz, ukazując delikatne rysy. Nienagannie związane włosy w wysokiego koka - które niegdyś były cały czas rozpuszczone, tworząc artystyczny nieład - długa, jedwabna sukienka osłaniająca cały dekolt. Jak to twierdził Makarov, powinna pokazywać się poddanym z jak najlepszej strony, odmawiając sobie co niektóre przyjemności. I choć czasami naprawdę miała ochotę zedrzeć z siebie obcisły gorset i włożyć stare wygodne ubrania, cały czas ją coś powstrzymywało. Być może to było poczucie obowiązku.<br />
Głęboko westchnęła, kładąc głowę na blacie.<br />
- Co teraz robicie? - szepnęła do siebie, patrząc w przeciwległą ścianę.<br />
Usłyszała pukanie do drzwi. Od razu się wyprostowała mając pewność, że to Makarov.<br />
- Proszę - zawołała.<br />
I nie pomyliła się. Próg pokoju przekroczył niski staruszek.<br />
- Lucy, mam dla ciebie niespodziankę - powiedział, wyczekując na reakcję.<br />
- Kolejne dokumenty? Czy może propozycja ślubu? - podparła dłonią brodę, czekając, aż doradca dołoży jej kolejną robotę.<br />
- Nie - zaprzeczył. - Inna niespodzianka.<br />
Odsunął się, po czym do komnaty wszedł uśmiechnięty Fullbuster.<br />
- Gray! - wrzasnęła, podnosząc się i ściskając przyjaciela.<br />
- Co za entuzjazm - odparł, delikatnie masując drobne plecy dziewczyny, po czym lekko ją od siebie odsunął.<br />
- Masz kontakt z Natsu? Gajeelem? Mirą? - spytała, krzyżując ręce na wysokości piersi.<br />
- Tak się składa, że..<br />
Drzwi z hukiem zostały otwarte na całą możliwą szerokość, po czym do środka wmaszerowali kłócący się Dragneel z Redfoxem. Blondynce zaszkliły się oczy na ten widok. Różowowłosy zamilkł, gdy jego wzrok na niej spoczął.<br />
- Zabrakło ci argumentów?! - krzyknął ciemnowłosy, wymachując rękoma. - Ile można mówić jedno i to samo?<br />
Heartfilia niepewnie podeszła do Natsu, lekko się uśmiechając. Położyła mu dłoń na ramieniu.<br />
- Tęskniłam.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span><br />
<span style="color: #ea9999;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">B</span></b>ył to już wieczór. Kobieta opatulona w czarny płaszcz siedziała na fotelu, klnąc coś pod nosem. W tym samym momencie do pomieszczenia weszła białowłosa, siadając tuż obok niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy nasz plan zacznie się wcielać w życie? - spytała, niepewnie spoglądając na Meredith.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niebawem, Lisanno - odparła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogę się doczekać, żeby spotkać "siostrzyczkę" - zaczęła z udawanym entuzjazmem.<br />
- Za to ja nie mogę się doczekać, żeby pierwszy raz zobaczyć swoją pasierbicę - założyła nogę na nogę. - A więc, widziałaś ją?<br />
- Tak - mruknęła. - Mój widok bardzo ich zszokował. Nie rozumiem dlaczego.<br />
- Wszystkiego dowiemy się z czasem. Wystarczy jedynie trochę cierpliwości.<br />
Meredith była kobietą, która potrafiła zmanipulować wszystkim. A jej nieświadomi sojusznicy zawsze słuchali wszystkich rozkazów płynących z jej ust, będąc nieświadomymi, że szkodzą samym sobie...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">S</span></b>iedzieli przy stole, zajadając się pieczonym kurczakiem. W międzyczasie dołączyły do nich również Mira, Erza i Juvia, które były z lekka spóźnione. Wszyscy mieli wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia, z jednym małym wyjątkiem - Lucy. W końcu co ciekawego można robić spędzając monotonnie każdy dzień na zamku? Gray spojrzał na przyjaciółkę, dokładnie ją rozumiejąc. Jego ojciec do tej pory dzielnie się trzymał. Można by było powiedzieć, że ma się dobrze, jednak lekarze dają pięćdziesiąt na pięćdziesiąt procent szans, że wróci do pełni sił, czy też wszystko potoczy się w złym kierunku. Dlatego właśnie na niego przeszły obowiązki władcy Hargeonu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja i Happy często chodzimy na ryby - zaczął Dragneel. - Mieszkamy w małej chatce na uboczu Magnolii i tuż obok jest las z niewielkim jeziorem, więc korzystamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aye!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tylko nie wypłosz ryb - mruknął Gajeel. - Jak zobaczą twoje różowe, bujne loki to jeszcze pomyślą, że jesteś zmutowanym łososiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co powiedziałeś?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Stop! - wtrąciła Erza. - Do jasnej cholery, debile! Zawsze musicie się kłócić?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapadła głucha cisza. I to tak ogłuszająca, że aż nachodziła ochota, aby zakryć uszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Podajcie sobie ręce na zgodę - powiedziała. - Ale już.</div>
<div style="text-align: justify;">
Natsu i Gajeel posłusznie podali sobie ręce, zachowując odpowiednią odległość niemalże metra, przez co wyglądało to z lekka komicznie. Natomiast Gray zaczął wręcz pękać ze śmiechu, obserwując całą tą jakże uroczą scenkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dorośnijcie - podsumowała blondynka, krzyżując ręce na piersiach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lucy, może ruszyłabyś jutro ten swój szlachetny tyłek i poszła ze mną na ryby? Raz na jakiś czas można się oderwać od papierków i jedwabnych kiecek - zaproponował różowowłosy, spoglądając na dziewczynę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aye! Lucy, chodź z nami!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem czy mogę - rzekła, spoglądając kątem oka na Makarova.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź, zajmę się wszystkim. Tylko nie wróć za późno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna się uśmiechnęła i twierdząco skinęła głową. Wiedziała, że ten drobny staruszek obecnie był dla niej jedyną "rodziną". Zaś on doskonale wiedział, że Heartfilia mu ufa i pod żadnym pozorem nie chciał naruszyć drobnej linii, jakim było jej cenne zaufanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szybko nadszedł wieczór. Wszyscy zaczęli się zbierać, będąc w doskonałych nastrojach. Gray, Juvia i Erza wyszli nieco wcześniej, mając świadomość, że muszą zdążyć wrócić do Hargeonu nim zupełnie zapadnie zmrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jutro po ciebie przyjdę - zapowiedział Natsu, spoglądając na Heartfilię. - Tylko ubierz się po ludzku, a nie jak pani na włościach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nawet nie wiesz, z jak olbrzymią chęcią - oboje się uśmiechnęli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna chciała uścisnąć przyjaciela na pożegnanie, jednak przeszkodził im w tym z lekka upity Redfox.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kretynie, mówiłem, żebyś nie przesadzał z alkoholem - warknął Natsu, wiedząc, że będzie musiał go ciągnąć do domu, gdyż ledwo mógł ustać na nogach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Levy przyglądała się mężczyźnie z zażenowaniem. W końcu Dragneelowi udało się wyprowadzić Gajeela z zamku. Dziewczyny spojrzały po sobie.<br />
- A więc, masz jutro randkę z Natsu? - McGarden zachichotała. - Słodko razem wyglądacie.<br />
- Ale to nie randka - zaprzeczyła blondynka. - Po prostu chcę chociaż raz odsapnąć od obowiązków.<br />
- Rozumiem - niebieskowłosa położyła rękę na ramieniu przyjaciółki. - Nie przejmuj się, ja i dziadziuś wszystkiego dopilnujemy.<br />
<span style="color: #ea9999;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">R</span></b>anek nadszedł nieubłaganie szybko. Heartfilia podniosła się do pozycji siedzącej i przeciągnęła, spoglądając przez okno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć - usłyszała znajomy głos za plecami, przez który aż wzdrygnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Natsu?! - wrzasnęła, przykrywając się kołdrą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak mam na imię - uśmiechnął się, ukazując szereg białych ząbków. - Ruszaj się, bo czekamy już od dwudziestu minut.. Jednak ten klimat pani na włościach ci się udziela, kiedyś wstałabyś wcześniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aye..</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopcy z lekka sobie żartując, wyczekiwali reakcji przyjaciółki. Ta natomiast nawet nie raczyła się odezwać, a jedynie wychylała głowę spod kołdry. Wzięła głęboki wdech. Natsu wraz z Happym wyszli, pozostawiając ją, aby się mogła swobodnie przebrać. Szybko wstała, udzielając im niezbyt przychylnych komentarzy pod nosem, a zaraz potem podeszła do szafy. Z głębi udało jej się wygrzebać stare, wygodne ubrania. Przyodziała je i rozczesała włosy, pozostawiając je rozpuszczone. Uśmiechnęła się, spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Poczuła się jak kiedyś - za czasów wojny, ruchu oporu. Mimo, że to źle brzmi, to nie wiązały się z tym same negatywne wspomnienia, ale też wiele pozytywnych. Pozostało jej jeszcze umyć zęby. Postanowiła, że swoją ulubioną gorącą kąpiel zrobi wieczorem, kiedy wróci. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszła z komnaty, spoglądając na Dragneela i Happy'ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idziemy? - spytał różowowłosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #ea9999;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b> Z</b></span> uśmiechem wymalowanym na ustach, przemierzali uliczki Magnolii. Lucy obserwowała szczęśliwych mieszkańców, czując olbrzymią ulgę. Wiedziała, że wszystko co robi nie idzie na marne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto pierwszy przy tamtym drzewie! - zawołał Natsu, zaczynając biec.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna ruszyła zaraz za nim, jednak mimo wszystko nie mogąc nadążyć. Zderzyła się z korą drzewa, spoglądając na różowowłosego, który dotarł do wyznaczonego celu parę sekund przed nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To było niesprawiedliwe - stwierdziła, pokazując język. - Pobiegłeś pierwszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wmawiaj sobie - odparł uszczypliwie, uśmiechając się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Osunęli się po drzewie, spoczywając na miękkiej trawie. Zaczęli obserwować chmury szybujące na niebie. Natomiast Happy spojrzał na nich dwuznacznym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oni się lubią - zawołał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dwójka przyjaciół, nie zważając na jego komentarz, dalej siedziała w milczeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, idziemy - ciszę jako pierwszy przerwał różowowłosy. - W końcu nasz dzisiejszy cel to złowienie całego kosza ryb.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aye!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto powiedział, że całego kosza? - spytała blondynka. - Ostrzegam, że nigdy wcześniej tego nie robiłam, więc raczej nie będę zbyt dobrą kompanką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szybko się nauczysz - stwierdził, pomagając jej wstać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaraz po dotarciu na miejsce, Natsu spoczął przy brzegu jeziora, chwytając za wędkę. Zarzucił ją mniej więcej w sam środek skupiska wody. Obok niego usiedli Happy i Lucy. Obserwowali strumień, który nagle zaczął być dziwnie niespokojny w okolicach narzędzia trzymanego przez Dragneela. Chłopak od razu na starcie wyłowił solidną rybę.<br />
- Teraz twoja kolej, Lucy - podał jej wędkę i pokazał, jak należy ją trzymać.<br />
Następnie Heartfilia z pomocą przyjaciela zarzuciła ją na niezbyt dużą odległość. Czekała, aż w końcu udało jej się wyłowić drobną płotkę.<br />
- Mówiłam, że nie będę w tym za dobra - wspomniała, oddając wędkę w ręce różowowłosego.<br />
W ciągu dwóch godzin, chłopakowi udało się złowić kilka, może kilkanaście ryb. Lucy natomiast zadowoliła się swoją niewielkich rozmiarów płotką. Rozłożyła nieopodal koc. Natsu skierował się do domu, aby odpowiednio przygotować ryby do smażenia. Blondynka poszła za nim.<br />
- Masz jakieś owoce? - spytała, nie oczekując pozytywnej odpowiedzi.<br />
- Zawsze znajdą się jakieś truskawki - odparł, ku zdziwieniu dziewczyny.<br />
I faktycznie, na blacie leżały rozrzucone truskawki. Heartfilia postanowiła przyrządzić kompot, który często robiła we wczesnym dzieciństwie z mamą.<br />
Po przygotowaniu wszystkiego, skierowali się z powrotem na zewnątrz. Na kocu zastali wylegującego się Happy'ego.<br />
- Jest tak gorącoo.. - powiedział, machając sobie łapką przed twarzą.<br />
Usiedli obok kotka. Położyli talerz z rybami oraz dzbanek z kompotem.<br />
- Happy, przynieśliśmy ryby - stwierdził zadowolony różowowłosy.<br />
- Ryby - zaraz po wypowiedzeniu tego wyrazu, kotek zasnął.<br />
- Natsu, dobrze się bawiłam - powiedziała blondynka. - Jutro też spróbujesz mnie nauczyć łowić ryby?<br />
- Ale ty jesteś uparta - stwierdził.<br />
Chłopakowi propozycja Heartfilii tak naprawdę wcale nie przeszkadzała. Szczerze stęsknił się za przyjaciółką i chciał spędzić z nią trochę czasu, zanim znowu zostanie pochłonięta przez wir obowiązków. Zdawał sobie sprawę, że jej obecne życie jest dużo bardziej skomplikowane niż wcześniej.<br />
- Niech ci będzie. Ale od razu mówię, że nie chce mi się leźć po ciebie przez połowę Magnolii, więc musisz u mnie przenocować.<br />
- Mam tylko nadzieję, że Makarov się nie zdenerwuje...<br />
- Raczej powinien zrozumieć, że też czasem potrzebujesz chwili odpoczynku. Wątpię że pracowałabyś w nocy, więc to raczej nie zrobi mu różnicy. Poza tym wstaniemy rano, więc wczesnym popołudniem będziesz mogła wrócić - sprostował, biorąc łyka kompotu, który od razu bardzo mu posmakował.<br />
Lucy jadła na spokojnie, co jakiś czas spoglądając na spokojną wodę w jeziorze.<br />
- Fajnie tu masz - powiedziała. - Spokojnie, z dala od miejskiego zgiełku.<br />
Głęboko westchnęła. Niegdyś wyczekiwała końca wojny z utęsknieniem, nie zdając sobie sprawy z tego, jak wiele jej przyjemności będzie musiało się skończyć. Oczywiście nie żałowała, że udało im się w końcu "pokonać" Zerefa, ale czasem naprawdę chciała powrócić do wszystkich tych miłych chwil, jakie wtedy przeżyła z przyjaciółmi. Razem upadali i się podnosili, praktycznie zawsze potrafiąc wyciągnąć jakiś pozytyw.<br />
- Wszystko w porządku? - spytał Dragneel, nieco zmartwiony milczeniem przyjaciółki.<br />
- Tak, tylko trochę się zamyśliłam.<br />
Po kolacji wrócili do domu Natsu. Chłopak oddał Heartfilii swoje miejsce na kanapie a sam rozłożył koc na podłodze, aby się na nim położyć. Blondynka niepewnie na niej usiadła, przecierając miękki materiał dłonią.<br />
- Spokojnie, nie jest zakurzona - mruknął różowowłosy.<br />
Happy położył się obok dziewczyny.<br />
- Zdrajca - zawołał Dragneel.<br />
- Aye!<br />
Blondynka cicho się zaśmiała. Całej trójce udało się zasnąć dość szybko.<br />
<span style="color: #ea9999;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;"><<>></span></div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b> Z</b></span>bliżał się ranek. Wiosna dawała o sobie znać coraz bardziej. Liście drzew delikatnie powiewały na wietrze, ptaki ćwierkały, a świat zdawał się piękniejszy. Przynajmniej tak uważała Lucy, która obudziła się z samego rana. Podniosła się do pozycji siedzącej i przeciągnęła, ziewając. Potem od razu zerwała się z łóżka. Nie musiała się przebierać, ponieważ spała w ubraniu, ale była trochę spocona, gdyż podczas snu owinęła się kocem. Podeszła do Natsu i leciutko dotknęła go palcem.<br />
- Wstajesz? - szepnęła.<br />
Powtórzyła tą czynność parę razy, po czym zbulwersowana uderzyła go z pięści w ramię.<br />
- Wstawaj leniu! - krzyknęła, krzyżując ręce na piersiach.<br />
Ten od razu się zerwał z miejsca, patrząc zdezorientowanym wzrokiem na przyjaciółkę.<br />
- Miałeś mnie nauczyć łowić ryby - przypomniała. - I musimy się pospieszyć.<br />
- Tak, tak, już.. - odparł, ziewając.<br />
Po zebraniu się od razu we dwójkę udali się nad jezioro. Nie chcieli budzić Happy'ego, gdyż było dość gorąco, a on niezbyt przepadał za upałem. Blondynka zarzuciła wędkę - była to jedyna czynność, której się nauczyła poprzedniego dnia. Natsu, wciąż trochę śpiący, ze znudzeniem obserwował florę otaczającą jezioro.<br />
- Mam! - zawołała, próbując złowić rybę, która okazała się dość uparta.<br />
Niestety nie szło jej to zbyt dobrze, więc Dragneel złapał razem z nią wędkę i we dwójkę usiłowali ją wyciągnąć z powierzchni jeziora. Jego reakcja okazała się dość późna, przez co to ryba wykonała ostateczny krok i pociągnęła ją tak mocno, że oboje wpadli do lodowatej wody. Przemoczeni do suchej nitki wyszli na ląd, kaszląc.<br />
- Moja wędka przepadła - jęknął różowowłosy.<br />
Blondynka zaczęła się trząść. Słońce postanowiło schować się między chmurami akurat wtedy, gdy było najbardziej potrzebne.<br />
- Chyba jednak wrócisz do zamku wieczorem - Natsu podrapał się w tył głowy.<br />
- Tak...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ea9999;">* * *</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #999999;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">A więc! Tak, znowu po przerwie (choć rozdział miał się pojawić jakoś na początku czerwca?) dodajemy rozdział 15 ^.^ Niech nikogo nie zmyli fakt, że było dość spokojnie, bo dopiero się rozkręcamy z drugim sezonem. No i to chyba tyle.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #999999;">Ktoś tu jeszcze w ogóle zagląda? xD</span></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-48235779054501831492017-05-07T08:08:00.001-07:002017-05-07T08:08:11.272-07:00Rozdział 14 - Poddajesz się?<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivsksrPKdShECbd-1a5bY2AANHvTX9bqmT3r_hvGE7tCSJ27w5XxLm8YPnMKn7XmGPYaFU_OmFuHVruwHTVul6b-_U1ppihdoyclSrtWdx8r0gEH1A1ni841uFSqd0jM75DA5ChBOTfzU/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivsksrPKdShECbd-1a5bY2AANHvTX9bqmT3r_hvGE7tCSJ27w5XxLm8YPnMKn7XmGPYaFU_OmFuHVruwHTVul6b-_U1ppihdoyclSrtWdx8r0gEH1A1ni841uFSqd0jM75DA5ChBOTfzU/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b><i>U</i></b></span>dało im się dotrzeć do jednego z kilku wyjść z podziemi. Rosła w nich adrenalina. Wybiegli na korytarz wschodniej części zamku, a zaraz potem wychylili się za okno. Bój dalej trwał. Szukali wzrokiem swoich przyjaciół. Byli zrozpaczeni na samą myśl, że ktoś mógł ucierpieć. Blondynka w odruchu ścisnęła dłoń Dragneela. Ten zaś uspokajająco położył swoją na jej ramieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba musimy tam pójść - szepnęła Heartfilia - i do nich dołączyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - stwierdził Natsu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jako, iż znajdowali się na parterze, z łatwością udało im się dostać na zewnątrz bez konieczności szukania wyjścia z budowli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie oddalaj się za bardzo - uprzedził różowowłosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna skinęła głową. Dragneel szybko wyciągnął potrzebną broń od martwych strażników przeciwnej armii. Podał jeden miecz Lucy. Następnie ruszyli w kierunku Graya.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie wy do cholery byliście?! - wrzasnął, jednocześnie próbując uporać się z jednym z osiłków.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybacz za zwłokę - Natsu dołączył do niego, od razu obezwładniając przeciwnika.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na blondynkę zaczęli kolejno napierać przeciwnicy, myśląc, że będzie ona łatwym celem. Natomiast Gray i Natsu oparli się na rękojeściach mieczy wbitych w grunt i z uśmieszkami poczęli obserwować ich starania. Heartfilia z łatwością ich obezwładniała, a potem powalała na ziemię. Szybko zaczęli się wycofywać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ruszylibyście się - zawołała, ocierając kropelkę potu z czoła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, tak - odparli jednocześnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Co było dziwne, nie czuli się przyparci do muru załatwiając co kolejnego parobka Zerefa. Przeciwnie, czuli, że sobie na to zasłużyli, popierając wszystkie jego decyzje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bawicie się beze mnie? Gihi - do walki wkroczył Gajeel, od razu biorąc na siebie jednego z przeciwników.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nim zdążyli się spostrzec, liczba armii Zerefa wyraźnie zmalała. Niektórzy z jej członków zaczynali uciekać - tacy byli lojalni wobec swojego "pana". Po zwycięsko zakończonej bitwie można było odczuć ulgę. Jednak, pozostało źródło problemu, a mianowicie: Zeref. Erza bezwładnie opadła na glebę. Jej otwarta rana coraz bardziej krwawiła. Kobieta powoli zaczynała pluć krwią. Blondynka od razu do niej podbiegła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam odpowiedniego sprzętu, aby jej pomóc - powiedziała z lekka przerażona. - Musicie ją zanieść do Hargeonu. Mira jej pomoże. Szybko!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale.. Zeref - Gray stanął jak wyryty, będąc między młotem a kowadłem. Musiał podjąć decyzję pokonania tego, który sprawił olbrzymi ból całemu kraju, a także jego umierającemu ojcu, bądź uratowaniem życia przyjaciółki, osoby niezmiernie bliskiej jego sercu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja tu zostanę - rzekła z determinacją, a następnie wstała. - Ale wy musicie się pospieszyć. Czym prędzej zanieście Erze do Miry. Ona cierpi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Fullbuster postanowił zaufać dziewczynie, którą znał od dzieciństwa. A także tej, która zawsze była dla niego wzorem. I tej, która powoli skradała jego serce, jednak ukrywał ów fakt. Podniósł Erze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Armia, wycofujemy się! - zawołał, a następnie rozpoczął wspinaczkę, w celu wydostania się na szczyt góry i ponownego z niej zejścia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zostaję z tobą - stwierdził Natsu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też - dodał Redfox z uśmiechem. - Zrobię mu z tyłka jesień średniowiecza!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż, jeśli chcecie - przygryzła dolną wargę. - Ale musimy się pospieszyć.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-size: large;"><i><b>P</b></i></span>o dotarciu do Hargeonu, od razu udali się z Erzą do jednej z komnat. Mirajane rozpoczęła zabieg odkażenia rany i zszycia jej. Fullbuster nerwowo krążył po korytarzu. Nie znał Strauss i nie mógł za nią ręczyć, jednak ufał Lucy i wiedział, że nie skłamałaby w tak ważnej sprawie. McGarden, próbując zachować zimną krew, asystowała białowłosej.<br />
- Mówiłem jej, żeby odpoczęła, ale nie. Przecież jestem gówniarzem i się nie znam - syknął Gray, krzyżując ręce w okolicy klatki piersiowej.<br />
- Twoje narzekanie nic nie da w tej sytuacji - westchnęła Levy, błądząc wzrokiem po suficie.<br />
- Erza już taka jest - wtrąciła Juvia. - Wolałaby pójść na ścięcie prędzej, niż się poddać. Ale za to ty, paniczu, powinieneś odpocząć. Masz za sobą przeprawę i trudną bitwę.<br />
- Niech będzie. W razie co, będę w swojej komnacie - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<br />
<span style="font-size: large;"><i><b>K</b></i></span>roczyli po pustych korytarzach niegdyś przepełnionego do przepychu zamku, szukając Zerefa. Człowieka, który stał za wszystkim, co się do tej pory wydarzyło. Za śmiercią tak wielu ludzi, a jednocześnie również za tym, że się wszyscy spotkali. Gdyby nie ta krwawa wojna, Natsu i Gajeel nie dotarliby do Magnolii w poszukiwaniu pomocy. Jednocześnie, gdyby nie ona, Magnolia jak i całe Fiore wciąż by tętniło życiem, a rodzice Heartfilii nadal by żyli.<br />
- Cholera! - wrzasnął Gajeel. - Ten dupek się chowa czy co?<br />
- Wątpię - skwitowała Heartfilia. - Raczej czeka na nas w jednej z komnat, chyba zachował resztki dumy.<br />
- Gdybałbym - wtrącił różowowłosy. - Ten człowiek nigdy nie miał dumy.<br />
- Chociaż raz przyznam pawianowi rację - Redfox się uśmiechnął.<br />
- Milcz przerośnięta małpo, po prostu milcz - Dragneel spojrzał na niego srogim wzrokiem.<br />
- Co tam mruczysz?!<br />
- Możecie się teraz nie kłócić? Tylko o tyle was proszę - blondynka od razu rozdzieliła dwóch sapiących się mężczyzn.<br />
- Jeszcze się policzymy! - stwierdzili jednocześnie.<br />
Usłyszeli kroki za plecami. Księżniczkę od razu pokryły ciarki. Szybko się odwróciła.<br />
- Możecie mnie już zabrać - powiedział Zeref, nie wyrażając ani odrobiny sprzeciwu. - Jestem gotowy.<br />
- Czyli.. poddajesz się? Tak nie może być! Miałem ci dokopać! - Gajeel od razu się naburmuszył.<br />
Natomiast Zeref dziwnym wzrokiem analizował Natsu.<br />
- Dziś nie jest ostatni raz, kiedy się spotykamy, braciszku - powiedział wystarczająco cicho, aby nikt nie zdołał go usłyszeć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<br />
<span style="font-size: large;"><i><b>M</b></i></span>inęło parę tygodni od makabrycznych wydarzeń. Wszyscy zdążyli odsapnąć w małym stopniu. Szczęście było już na wyciągnięcie ręki. Szczęście i spokojne dni. Zeref, który stał za wszystkimi złymi czynami, przesiadywał w najbardziej surowym więzieniu w Fiore. Tam z pewnością wycierpi choć jedną czwartą bólu zadanego tym wszystkim niewinnym ludziom.<br />
Rozpoczęła się odbudowa pojedynczych miast. Przyjaciele, którzy poznali się podczas wojny właśnie ucztowali w jednym z barów. Jak można było się spodziewać: urządzili tam niezłą rozróbę...<br />
- Natsu! - wrzasnął zaróżowiony na twarzy pod wpływem alkoholu Gajeel.<br />
- Milcz pijaczyno - Dragneel machnął ręką.<br />
- Jak żeś mnie nazwał?!<br />
- Pi-ja-czy-na - podzielił ów wyraz na sylaby, pokazując język.<br />
- Chodź tu, złamasie! - złapał go za szyję i zaczął targać mu włosy z nieznacznym uśmiechem.<br />
- Debile - burknął z lekka pijany Gray.<br />
- Cisza! - wrzasnęła z końca baru Erza, przez co od razu rozmowy ucichły.<br />
Kontynuowała zajadanie się ciastem truskawkowym.<br />
W międzyczasie, Lucy i Levy siedziały na zewnątrz, korzystając z jesiennego słońca. Wiatr powiewał dość srogo, przez co po chodniku wyłożonym kamieniem sunęły różnokolorowe liście.<br />
- Tak mogłoby być już zawsze - powiedziała rozmarzona niebieskowłosa.<br />
- I będzie - stwierdziła uśmiechnięta Heartfilia.<br />
- A tak w ogóle, to kto teraz będzie rządził Magnolią? - McGarden spojrzała na przyjaciółkę.<br />
Dziewczyna głęboko westchnęła.<br />
- Widocznie to na mnie będzie spoczywać ta odpowiedzialność. Postaram się nie zawieść swoich rodziców...<br />
Po chwili obie skierowały się do środka baru. Już na wejściu powitał je kufel lecący w ich stronę. Szybko odskoczyły na bok, omijając kufel. Następnie zobaczyły pijaną Erze jedzącą swoje ulubione ciasto, Natsu i Gajeela, którzy się bili i rozdzielającego ich Gray'a. Niebieskowłosa poszła w stronę Miry, a Heartfilia stała plecami do drzwi i rozglądała się po barze. Skanowała wzrokiem każdą pojedynczą osobę. Potem ruszyła w stronę Natsu. Stała chwilę kilka kroków w oddali i patrzyła, jak się wprost naparzają, po czym podeszła bliżej aby rozdzielić tą bandę oszołomów.<br />
- Natsu, możemy porozmawiać? - zapytała z lekko opuszczoną głową.<br />
Chłopcy przez chwilę stali nieruchomo, podobnie jak blondwłosa.<br />
- Jasne, chodź na zewnątrz - odpowiedział, odsuwając się od Redfoxa, aby następnie chwycić dziewczynę za nadgarstek i wyprowadzić pod bar.<br />
Gray i Gajeel spojrzeli po sobie. Nagle twarz Fullbustera zrobiła się lekko czerwona. Ruszył cichaczem za ową dwójką.<br />
- Więc?<br />
- Ja.. chciałam ci podziękować - zamilkła na chwilę, aby zebrać myśli. - Byłeś dużym wsparciem. W niektórych momentach naprawdę chciałam się poddać, ale zawsze podnosiłeś mnie na duchu. I też dziękuję za to, że wybaczyłeś mi kłamstwo. W sumie za to, że wszyscy mi wybaczyliście. Tak długo kłamałam na temat swojego pochodzenia...<br />
- Nie rozmawiajmy teraz o tym - wtrącił. - Nie rozumiem powodu, dla którego to robiłaś, ale skoro uznałaś to za słuszne, to nie będę się na ciebie wiecznie gniewał.<br />
Zapadła grobowa cisza. Stali w niewielkiej odległości od siebie, spoglądając w ten sam martwy punkt na chodniku. W pewnym momencie blondynce wpadło coś do oka. Cicho syknęła, mrużąc powieki.<br />
- Co się stało?<br />
- Chyba wpadło mi coś do oka - zaczęła mrugać, jednak w efekcie szczypało jeszcze bardziej.<br />
- Czekaj, wyjmę ci to - Dragneel do niej podszedł i delikatnie skierował kciuk do lewego oka.<br />
Fullbuster uchylił drzwi, aby zobaczyć, co owa dwójka ze sobą robi. Wzdrygnął. Z jego perspektywy to wyglądało jak pocałunek, a prawda jest taka, że Natsu jedynie chciał pomóc blondynce. Chłopak z impetem walnął drzwiami i skierował się po dolewkę trunku. Pogodził się z tym, że jego miłość pozostanie nieodwzajemniona, jednak ten widok dość mocno go zabolał.<br />
- Kto to był? - spytała Lucy.<br />
Różowowłosy jedynie wzruszył ramionami.<br />
- Wracając do tego, co mówiłaś.. cieszę się, że się na coś przydałem - uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów.<br />
Heartfilia szturchnęła go w ramię. Następnie skierowali się z powrotem do wejścia do baru. Emocje opadły. Wydawało się, że już na dobre.<br />
Natsu otworzył drzwi od baru i pozwolił Lucy wejść pierwszej. Gdy tylko przekroczyła próg baru, stanęła jak wyryta. Różowowłosy wszedł tuż za nią i zaczął się szeroko uśmiechać. Przy barze trwała rywalizacja o to, kto wypije więcej trunku. Uczestniczyli w niej między innymi: Erza, dziewczyna o brązowych włosach, która była dość skąpo ubrana, gdyż miała na sobie jedynie niebieski biustonosz i długą spódnicę, niski dziadek i dwóch chłopaków przy których stała Levy - jeden szczupły, drugi bardziej pulchny. Zanim blondynka zdążyła się spostrzec, Dragneel zniknął jej z oczu. Dopiero potem zauważyła, że kibicuje Erzie. Westchnęla i zaczęła iść w kierunku barku, który obsługiwała Mirajane.<br />
- Gajeel, Gray, Natsu! - zawołała białowłosa. - Musicie mi pomóc przynieść więcej beczek z piwem z piwnicy.<br />
Zaprowadziła chłopaków na dół, po czym szybko wróciła do baru.<br />
- Co oni robią? - spytała Heartfilia, popijając świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy.<br />
- Nudziło się im, a więc Erza wypowiedziała wojnę na to, kto wypije więcej piwa i sama wybrała osoby, które mają z nią rywalizować - odpowiedziała McGarden z uśmiechem na ustach.<br />
- Wojna? - powtórzyła blondynka. - Mam dość tych wojen na jakieś minimum dwa stulecia...<br />
- Ta jest nieszkodliwa - dopowiedziała roześmiana Mira. - Chwilowo... Chodźcie, pomóżcie mi nalewać.<br />
- Odpadlìście! - krzyknęła zadowolona Scarlet.<br />
Obaj mężczyźni leżeli jeden na drugim, odpływając w błogim śnie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<br />
- Które beczki mamy wziąć? - spytał Natsu<br />
rozglądając się.<br />
Było ich tam naprawdę wiele.<br />
- Te z brzegu, głąbie - sprecyzował Fullbuster.<br />
- Nie denerwuj się tak - rzekł różowowłosy, unosząc jedną z beczek.<br />
- Dlaczego? Po prostu mnie irytujesz - stwierdził, wzdychając.<br />
- Nie ma po co - zaśmiał się Dragneel, zaczynając iść w kierunku drzwi.<br />
- Ogarnij się w końcu - wyrzucił z siebie Gray, podniesionym tonem głosu.<br />
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego zachowanie było w tym momencie dziecinne, jednak nie mógł panować nad słowami, które wypływały mu z ust. Odłożył swoją beczkę, podobnie jak dziwnie milczący Gajeel.<br />
- Uspokój się Gray - powiedział głośno różowowłosy, już powoli tracąc cierpliwość.<br />
- Będę spokojny, kiedy dasz spokój Lucy - stwierdził. - Nie wykorzystuj jej. Wystarczająco dużo cierpiała, glizdo.<br />
- Jak ty mnie nazwałeś? - Dragneel zdenerwował się już na dobre.<br />
Szybko odstawił beczkę i zaczął iść w kierunku księcia. Doszło do małej bójki, chociaż oboje zapomnieli, od czego zaczęła się ta wymiana zdań. Gajeel nieskutecznie próbował ich rozdzielić. Wreszcie przestali.<br />
- Dlaczego my się bijemy? - zapytał Natsu.<br />
- Nie wiem. Może dlatego, że całowałeś się z Lucy?<br />
- Co ty gadasz? Masz jakieś omamy wzrokowe czy co? - naśladował ton głosu ciemnowłosego.<br />
- Niedawo przed barem - skapitulował, z powrotem podnosząc beczkę.<br />
- Co proszę? - zaczął się śmiać. - Lucy wpadło coś do oka, pomagałem jej to wyjąć, idioto.<br />
Gray zaniemówił, stał przez chwilę w jednym miejscu i układał myśli po czym ruszył się w stronę wyjścia z piwnicy. Gajeel i Natsu poszli w jego ślady.<br />
<br />
Walka "kto wypije więcej trunku" trwała w najlepsze. Mały staruszek nie dał rady i zemdłal. Lucy i Levy chciały iść mu pomóc, ale Mira zapewniła, że nie trzeba. Zbliżała się godzina dwudziesta druga. Większość Magnolijczyków szła już do domów. Obie dziewczyny, które jako jedyne zostały w dogrywce - Erza i Cana - zaczynały powoli tracić siły.<br />
- Czas na ostatnie piwo - powiedziała Erza, czkając.<br />
Sięgnęła po kufel jako pierwsza. Zaraz po niej zrobiła to brązowowłosa. Zaczęły wypijać całą zawartość, aż w końcu został równy, ostatni łyk. Jak się okazało, Canie udało się go dopić jako pierwszej. Szkarłatnowłosa z impetem uderzyła pięścią o blat.<br />
- Cholera! Domagam się rewanżu!<br />
- Już nie dzisiaj, ale z chęcią zrobię z tego powtórkę - kobieta się uśmiechnęła. - A teraz adios, idę do domu.<br />
Wstała, z początku lekko się chwiejąc, aż w końcu dotarła do drzwi, zasalutowała i wyszła.<br />
- Pomożecie mi posprzątać, prawda? - spytała Strauss.<br />
Erza dosłownie padła i zasnęła.<br />
Dziewczyny powoli kończyły sprzątać bar po całym dniu rozróby. Gdy w końcu im się to udało, rozeszły się do domów. Lucy i Levy szły we dwójkę do zamku. W pewnym momencie Heartfilia stanęła i spojrzała na niebo.<br />
- Gwiazdy są przepiękne... - szepnęła, zauroczona ich blaskiem.<br />
- To prawda - przyznała jej rację niebieskowłosa.<br />
Nagle usłyszały znajomy głos za plecami Instynktownie się odwróciły i zamarły przez to, co zobaczyły...<br />
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b><<>></b></blockquote>
<br />
Przychodzimy z czternastym rozdziałem i jednocześnie ostatnim w 1 sezonie. Jak myślicie - czyj głos usłyszały dziewczyny? Możecie pisać w komentarzach ^^<br />
Enjoy~Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-17202782470155434472017-05-04T14:12:00.000-07:002017-05-05T12:01:29.975-07:00Rozdział 13 - Bitwa<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsGDGnKuO59GDVha8HOKn_Ade0vQlhifs7FMGCIbZENapOfAT-qQ8K4T1MG0deZ5LSYE8deKdSeLA6q3GAeVkashNJlbdJp-8SWsgXid-qgePv_B3vyrInFU18p61g0IeIgxpR-I5QjcI/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsGDGnKuO59GDVha8HOKn_Ade0vQlhifs7FMGCIbZENapOfAT-qQ8K4T1MG0deZ5LSYE8deKdSeLA6q3GAeVkashNJlbdJp-8SWsgXid-qgePv_B3vyrInFU18p61g0IeIgxpR-I5QjcI/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-size: large;">M</span></i></b>aszerowali przez las, będąc coraz bliżej celu. Wszyscy już gotowi psychicznie na to, co ma się stać. Nikt nie zastanawiał się po co i dlaczego. Liczyło się tylko jedno: przetrwać. Mało tego: przetrwać w jak największą liczbę osób i wrócić. Lucy głęboko myślała nad tym, jak szybko dotrzeć do Zerefa i go zabić. Wiedziała, że zapewne będzie bardzo strzeżony przez strażników. Jej wzrok wędrował po licznej Hargeońskiej armii i zatrzymywał się na przyjaciołach.<br />
- Przed nami Góry Zerefa - zawołała Erza, idąca na samym przodzie. - Przygotujcie się na wspinaczkę.<br />
Natsu sięgnął po linę, którą niósł u boku i rzucił ją Heartfilii.<br />
- Trzymaj - rzekł, spoglądając na nią. - Pójdziesz pierwsza.<br />
- Dziękuję - nikle się uśmiechnęła, dotrzymując kroku Erzie.<br />
Wszyscy rozpoczęli wymianę linami. Osoby, które zdążyły już się związać w pasie i wejść na szczyt, rzucały linę osobom, które wyczekiwały na dole, a wtedy to one rozpoczynały wspinaczkę. Niestety, nie mogli wyposażyć się w kilkaset lin, aby wszyscy mogli wejść za jednym zamachem. Blondynka, po dojściu na szczyt zamierzonej góry, rzuciła swoją linę komuś na dole, a następnie podniosła się i rozejrzała. Można było dostrzec z tej pozycji wieże zamku Zerefa. Głośno przełknęła ślinę, ściskając pięść przy klatce piersiowej, a potem wzięła głęboki wdech. Dziwne było to, że Vulcany nie strzegły terenu akurat dzisiaj. Nagle, w jej głowie zrodził się absurdalny pomysł. Zobaczyła, że jeszcze kilka członków armii wyczekuje na dole na liny. Vulcany nie strzegą dziś gór. To znaczy, że Zeref przygotowuje armię. A jeśli ją przygotowuje, planuje również napad na kolejne miasta. Heartfilia zacisnęła pięści i pędem ruszyła w kierunku zamku. Później może być za późno - to zdanie krążyło jej w głowie.<br />
- Lucy! - wrzasnął Natsu. - Co ty wyprawiasz?!<br />
Nie zważając na słowa przyjaciela, zaczęła ześlizgiwać się wprost do olbrzymiej szczeliny, w której wybudowany był potężny zamek. Różowowłosy również mocno zacisnął pięści i ruszył w ślady za przyjaciółką. Ta zaś zmierzyła go zdezorientowanym wzrokiem, gdy już znajdował się obok niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idę z tobą - powiedział, nie pytając o zdanie. - Niedługo zauważą nasze zniknięcie, więc musimy się pospieszyć.<br />
Dziewczyna skinęła głową, nie zadając więcej pytań. Udało im się wejść przez okno przy pomocy liny. Ścisnęli się w szczelinie między ścianami, próbując opanować niespokojny oddech.<br />
- Myślisz, że jest w swojej komnacie? - szepnęła.<br />
Dragneel lekko wychylił głowę, aby spojrzeć na drzwi prowadzące do ów pomieszczenia.<br />
- To dziwne - wyszeptał. - Nikt nie strzeże wejścia.<br />
Lucy zacisnęła powieki i przygryzła dolną wargę.<br />
- O nie... - jęknęła, a następnie podbiegła z powrotem do okna. - Zebrali się w zachodniej części zamku. Jestem tego pewna. Zapewne mają dużo lepszą strategię. Zeref.. domyślił się wszystkiego - złapała się za głowę.<br />
- Lucy - rzekł poirytowany Natsu, łapiąc dziewczynę za ramiona. - Uspokój się i wytłumacz wszystko jeszcze raz.<br />
- Nie mamy szans - odparła podniesionym tonem głosu. - Kiedy tu szliśmy, trzymaliśmy się nadziei, że ich armia jest wyczerpana po napadzie na Hargeon. Ich liczebność zmalała. Ale prawda jest taka, że są gotowi od wczoraj. Na dodatek, nasi są zmęczeni po przeprawie. Teraz to widzę, zamek opustoszał, nawet Vulcany go nie strzegą. Zeref domyślił się, że planujemy zemstę. Domyślił się wszystkiego. Musimy wykonać odwrót, zanim..<br />
W konwersacji przerwały im dźwięki ostrz wyjmowanych z pochw, oraz okrzyków wykonywanych przez mężczyzn pragnących ofiar, wyraźnie pragnących ofiar. Blondynka z przerażeniem z powrotem wyjrzała za okno. Za wierzchołkiem góry można było dostrzec rzeź. Rzeź, którą wykonywali ich przeciwnicy.<br />
- Gdzie on jest - powtarzała to jak w amoku, błądząc wzrokiem po strażnikach.<br />
Szukała Zerefa.<br />
- Jasna cholera - zawołał Natsu, a zaraz potem związał się liną w pasie, jej drugi koniec wiążąc na kolumnie stojącej nieopodal i wyskoczył przez okno.<br />
Ruszył w kierunku dwóch armii, zaś Heartfilia rozejrzała się wokół własnej osi. Pragnęła krzyczeć jednocześnie z przerażenia, jak i bezsilności, która nią zawładnęła. Otarła zimną dłonią policzek, a następnie zmarszczyła brwi, biorąc trzy głębokie wdechy. Ruszyła w kierunku sali, w której znajdował się tron Zerefa oraz jednocześnie tej, w której pierwszy raz spotkała Mavis. Nie myślała, że go tam spotka, jednak czuła, że powinna się tam udać.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Mirajane</b></div>
<div style="text-align: center;">
<<>></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><i><b>S</b></i></span>iedząc niespokojnie na fotelu, wpatrywała się w podłogę. Wiedziała, że w tym momencie toczy się bitwa, która zadecyduje o losie całego Fiore. Wiedziała także, że nie może kompletnie nic zrobić. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Elfman, Lisanna.. - szepnęła, ocierając łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Choć nikt o tym nie wiedział, przez cały czas przeżywała żałobę. Zdawała sobie sprawę, że już nigdy nie spotka ukochanego rodzeństwa. Myślała, że zostali rozdzieleni po wsze czasy i przyjdzie jej teraz żyć bez nich. Miała jedynie małą nadzieję, że gdzieś tam ciągle żyją i potrafią sobie poradzić bez niej. Nawet Lucy, jej obecnie najbliższa przyjaciółka, nie miała bladego pojęcia o tym, co przeżyła. A raczej o tym, co musieli preżywać we trójkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstała i oparła się o framugę okna, kładąc dłoń na klatce piersiowej i biorąc wdech. Wmawiała sobie, że obecna sytuacja musi być na ich korzyść. W końcu Zerefowi wszystko nie może iść jak z płatka. Gwałtownie wypuściła powietrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miro? - do pomieszczenia weszła Juvia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Strauss odwróciła się na pięcie i posłała jej ciepły uśmiech, próbując ukryć zaczerwienione oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Płakałaś? - spytała, zamykając za sobą drzwi i podeszła do okna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie - zaprzeczyła. - Może powinnyśmy iść pomóc Levy z posiłkiem dla armii?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze - przeszyła Strauss analizującym wzrokiem. - Ale jeśli będziesz potrzebowała z kimś porozmawiać, to zawsze możesz się do mnie zwrócić.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Erza</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>------</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-size: large;">W</span></i></b> powietrzu wręcz wirowały ostrza. Co chwilę ktoś padał na glebę z głębokimi ranami zadanymi przez przeciwnika. Scarlet bacznie rozglądała się po polu bitwy, wyszukując Heartfilii. Nawet minimalnej trudności nie sprawiały jej ataki parobków Zerefa. Łatwo ich blokowała, a następnie wymierzała cios. W pewnym momencie, ujrzała Natsu biegnącego w jej kierunku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co z Lucy? - spytała, jednocześnie odpierając atak jednego ze strażników.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dragneel zupełnie zignorował pytanie czerwonowłosej, a następnie włączył się do bitwy. Erza przygryzła dolną wargę, i już nie myśląc o blondynce, zajęła się wciąż napierającą armią Zerefa, choć nadal miała cichą nadzieję, iż dziewczynie nic nie jest i dostosowała się do jej rad. Kątem oka spojrzała na zdezorientowanego Graya. Wyraźnie myślał o czymś innym, próbując skoncentrować się na walce. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Gray, plecy! - wrzasnęła, jednak chłopak nie zdołał jej usłyszeć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z przerażeniem zerwała się z miejsca i ruszyła w jego kierunku. Odepchnęła go na bok, przez co sama oberwała. Ułożyła drżącą dłoń na brzuchu, a następnie ją uniosła. Była cała we krwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Erza - jęknął Fullbuster, pokonując dwóch napierających na niego strażników, a następnie znalazł się tuż przy przyjaciółce. - Musimy cię stąd jak najszybciej zabrać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy chłopak już miał wziąć ją na ręce, ta go odepchnęła</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dam radę walczyć. To tylko powierzchowna rana, nic mi nie będzie - z trudem podniosła się, ocierając mokre od potu czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Posłuchaj - zmarszczyła brwi. - W końcu możemy wyzwolić Hargeon.. nie, nie Hargeon, w grę wchodzi całe Fiore. Nie mam zamiaru przesiedzieć tej jednej z ostatnich bitew, a następnie się tym zadręczać. Jeśli dziś zginę, to najwidoczniej tak miało być. Ale pozostanę do końca oddana swojej ojczyźnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gray skinął głową, gdyż wiedział, że już nie zdoła jej przekonać do zmiany decyzji. Następnie zniknęła mu z oczu, oddając się w wir walki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Lucy</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b><i>K</i></b></span>roczyła po pustym korytarzu, bacznie się rozglądając. Była gotowa na odparcie jakiegokolwiek ataku. Cały czas trzymała dłoń przy rękojeści miecza, aby w razie potrzeby móc bez problemu go wyjąć. Gdy znalazła się przed wielkimi drzwiami prowadzącymi wprost do sali tronowej, zacisnęła palce na mosiężnej klamce. Wzięła głęboki wdech, a następnie ją nacisnęła. Weszła do środka, nie zamykając za sobą mocno skrzypiących drzwi. Uniosła wzrok z czerwonego dywanu, tak, aby rozejrzeć się po całym pomieszczeniu. I wtedy zobaczyła go. Stał sobie jak gdyby nigdy nic przy jednym z okien, obserwując stan bitwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałem, że to ty znajdziesz mnie jako pierwsza, Lucy - rzekł, nie odrywając wzroku od okna. - Czyli jesteś gotowa, aby mnie zabić?</div>
<div style="text-align: justify;">
Jego głos był niewzruszony. Po prostu stał, z założonymi za plecami rękoma, lustrując mętnym wzrokiem starania strażników. Blondynka sięgnęła po miecz. Wyjęła go z pochwy, zaś w komnacie rozległ się specyficzny dźwięk tarcia ostrza o skórzany pokrowiec. Następnie chwyciła za rękojeść obiema dłońmi, rzucając Zerefowi wyzywające, jednocześnie wściekłe spojrzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli nie chcesz wyjaśnień? Przyszłaś po prostu mnie zabić?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wzdrygnęła. Nie oczekiwała, że ten człowiek będzie chciał jej cokolwiek wyjaśniać. Lekko opuściła miecz, odsuwając się od drzwi i stawiając parę kroków do przodu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kim była dla ciebie Mavis? - zadała w końcu pytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
W pomieszczeniu zapadła głucha cisza. Była tak bardzo ogłuszająca, że blondynka miała ochotę po prostu zatkać uszy i stąd wyjść, lecz nie mogła. Nie po to tu przyszła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mavis? - przerwał w końcu milczenie, odwracając się i zmierzając w kierunku Lucy. - A kim dla ciebie była, skoro tak się poświęciła?<br />
Lucy przełknęła gulę spoczywającą jej w gardle. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nikim?<br />
Dziewczyna zamarła. Zeref był wściekły. Oczy połyskiwały mu ze złości. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyjaciółką?<br />
Rzekł, zbliżając się coraz bardziej do Heartfilii.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Koleżanką?<br />
Opuścił ręce, natomiast blondynka nie potrafiła wykonać jakiegokolwiek ruchu. Tak, jakby zawładnął nią jakiś paraliż.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A może po prostu znajomą?</div>
<div style="text-align: justify;">
Znalazł się tuż przy niej. Złapał ją za brodę, by następnie ją unieść i móc dokładnie przyjrzeć się mimice jej twarzy. Wyrażała smutek, przerażenie, złość, czy też zmieszanie zaistniałą sytuacją. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Doprawdy, piękna mieszanka tak wielu emocji jednocześnie - parsknął, palcem przejeżdżając po ostrzu miecza. - Nie myślałem, że ten wasz cały ruch oporu jest na tyle głupi, by wysłać do mnie malutką dziewczyneczkę w pojedynkę. Coś ty sobie wyobrażała? Jude nie byłby zadowolony twoją postawą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna z hukiem opadła na podłogę. Mogła jedynie wodzić oczami po pomieszczeniu, gdyż ciało zdawało się odmówić jej posłuszeństwa. Od razu przyszło jej na myśl, że jest bezużyteczna, a także, że Zeref ma rację. Jej ojciec wstydziłby się za nią w tym momencie.<br />
- Dlatego masz jeszcze wybór. Jeśli staniesz po mojej stronie, to wszystko się skończy. Ja już podjąłem decyzję. Teraz twoja kolej.<br />
Heartfilia zaczęła powoli odzyskiwać czucie w poszczególnych partiach ciała. Nieufnie spojrzała na mężczyznę stojącego tuż nad nią.<br />
- Wyrzekniesz się swojego pochodzenia tak, jak Mavis - zaczął. - Wtedy zostawię twoich bliskich w spokoju. Staniesz u mojego boku. Będą szczęśliwie żyć w spokoju. Z dala od tego wszystkiego.<br />
- Nie będą szczęśliwi, wiedząc, że ja jestem nieszczęśliwa - rzekła, unosząc wzrok. - A ja nie będę szczęśliwa, nie mając pojęcia o tym, co robią. Wiedząc, że się martwią. I nie będę szczęśliwa, popierając wszystkie twoje nieludzkie zagrania.<br />
Zeref parsknął śmiechem.<br />
- Jak śmiesz? - jęknęła. - Zamordowałeś moich rodziców. Zrobiłeś to na moich oczach. Na dodatek, mnie też chciałeś zabić. A kiedy już myślałeś, że nie żyję, zwinąłeś się ze swoją armią. Teraz wymagasz ode mnie, abym chciała zostawić jedyne osoby, które coś dla mnie znaczą i stanąć po twojej stronie? Kpisz sobie?<br />
Zeref wciąż patrzył na blondynkę od góry do dołu. Jednak jego wzrok zatrzymał się na jej oczach. Wściekłe spojrzenie zdawało się przebijać go na wskroś. Westchnął.<br />
- Nie uważasz, że czas najwyższy schować dumę do kieszeni?<br />
Dziewczyna zamilkła.<br />
- Rozejrzyj się. Wokół tylko cierpiący lud Fiore. Z każdym kolejnym dniem jego liczba maleje. Ty możesz temu zapobiec. Nie tylko malejącej liczbie ludności, ale również cierpieniu, którym przecież tak bardzo się przejmujesz. Nie chcesz tego?<br />
Blondynka zacisnęła powieki, łapczywie biorąc oddech. Podniosła się do pozycji siedzącej. Nie potrafiła racjonalnie myśleć. W głowie miała jedynie prześwity uśmiechniętych twarzy przyjaciół.<br />
- Ja..<br />
W tym samym momencie, do komnaty widowiskowo wbiegł Natsu. Jego wzrok od razu spoczął na czarnowłosym, a zaraz potem zniżył się na wysokość Lucy.<br />
- Nie słuchaj go, próbuje cię zwieść! - wrzasnął. - Tak samo, jak zwiódł Mavis!<br />
Heartfilia z niedowierzaniem spojrzała na Dragneela. Ten zaś podbiegł do niej i pomógł wstać, od razu odpychając na ścianę.<br />
- No proszę - Zeref złożył dłonie. - Spodziewamy się jeszcze kogoś?<br />
- Nikogo więcej już nie potrzeba, aby raz na zawsze zedrzeć ci ten podły uśmieszek z twarzy - warknął różowowłosy, ruszając w kierunku mężczyzny.<br />
Czarnowłosy wyciągnął swój miecz z pochwy. Zaczęła się ostra wymiana ataków między dwoma stronami. Ich spojrzenie mijało się, całkowicie koncentrując na walce. Heartfilia odsunęła się od ściany i podniosła z podłogi ostrze, które wskutek jej upadku się tam znalazło. Przedmiot zalśnił tak, jakby znalazł się w odpowiednich dla niego rękach.<br />
- Lucy - zaczął Natsu, odpierając ataki Zerefa. - Nie mieszaj się do tego.<br />
- Natsu, to moja walka - odparła, i korzystając z okazji, że różowowłosy znalazł się poza pomieszczeniem, szczelnie zamknęła drzwi.<br />
Stanęła oko w oko z nim. Z człowiekiem, który od tak dawna wyrządzał wielką krzywdę całemu Fiore. Jej jedynym życzeniem na ten moment było zadać mu ból. Wtrącić do lochów i zagwarantować jak najgorsze traktowanie, gdyż stwierdziła, że zabicie go byłoby zbyt proste. I zbyt mało by wtedy wycierpiał. Natsu bezskutecznie walił pięściami w drzwi.<br />
- Otwórz, do cholery! - krzyknął, wymierzając ostatni, najgłośniejszy cios.<br />
- Wybacz - jęknęła.<br />
- Mądre zagranie - zaśmiał się Zeref, przecierając czoło rękawem munduru.<br />
Heartfilia podbiegła do mężczyzny i zaczęła umiejętnie wymachiwać mieczem, próbując zadać jakikolwiek cios. Ten natomiast cały czas robił zwinne uniki. Nie wiadomo kiedy, znalazł się tuż za dziewczyną. Pochylił się tak, że jego usta znajdowały się tuż przy jej uchu. Zadrżała.<br />
- Jesteś pewna, że dalej chcesz walczyć?<br />
Kompletnie ignorując te słowa, odsunęła się. W końcu udało jej się wytrącić mu miecz z dłoni i korzystając z okazji, wywaliła go na podłogę. Usiadła na nim, tym samym uniemożliwiając jakikolwiek ruch.<br />
- Odpowiedz jasno i wyraźnie. Kim była dla ciebie Mavis?<br />
Głęboko westchnął.<br />
- Tylko to chcesz wiedzieć? Nie chcesz znać powodu, dla którego rozpocząłem wojnę i najazdy na poszczególne miasta, a pytasz się, kim była dla mnie Mavis?<br />
- Jestem jej coś winna. Samej sobie jestem coś winna. A teraz, odpowiedz - skierowała ostrze w pobliżu jego skroni.<br />
Usta mężczyzny wykrzywiły się w uśmiechu.<br />
- Była kimś istotnym - rzekł po chwili. - Nie da się nazwać tego, co nas łączyło. To nie była zwykła relacja.<br />
Przerywając rozmowę, rozdrażniony Dragneel wyrwał drzwi z zawiasów i wparował do komnaty.<br />
- Co ty sobie wyobra.. - przez to, co zobaczył, zaniemówił.<br />
- To... nie tak! - wrzasnęła Lucy, wymachując rękoma.<br />
Zeref natomiast westchnął, tym samym wyrażając skruchę przez to, kto go pokonał. W mgnieniu oka, tuż za różowowłosym do pomieszczenia wbiegli strażnicy. Natsu i Lucy zostali przez nich obezwładnieni.<br />
- Możecie ich wtrącić do lochu, zobaczymy, co będzie później. Wszystko zależy od tego, jak przebiegnie bitwa. - rzekł Zeref z zastanowieniem.<br />
- Tak jest - rzekł jeden z opancerzonych mężczyzn, a następnie od razu zaczęli prowadzić Dragneela i Heartfilię do lochu, wedle rozkazu ich pana.<br />
<b><br /></b>
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<br />
Siedzieli w celi już około półtorej godziny. Zaczynało się w niej robić coraz zimniej z każdą chwilą. Dragneel zdjął kurtkę i podał ją blondynce.<br />
- Masz - zaczął. - Gray mnie udupi jeśli się przeziębisz.<br />
- Jeśli jeszcze w ogóle..<br />
- Nie kończ tego zdania. Jestem pewien, że wszystko idzie po ich myśli. Musi.<br />
Dziewczyna niepewnie skinęła głową.<br />
- A teraz musimy się stąd jakoś wydostać - rzekł z zastanowieniem.<br />
- Tylko jak?<br />
- Nie przeciśniesz się przez kraty, prawda? - spojrzał na nią kątem oka.<br />
- Nawet nie ma takiej opcji - zmarszczyła brwi.<br />
Wyciągnęła z włosów wsuwkę, przez co grzywka opadła jej na twarz.<br />
- Zawsze warto spróbować - westchnęła, a potem chwyciła kłódkę i zaczęła wiercić w jej zamku ów przedmiotem.<br />
W pewnym momencie, do ich uszu dotarł cichy trzask, zaś kłódka opadła na betonową podłogę. Różowowłosy od razu otworzył drzwi celi i wychylił się, aby sprawdzić, czy droga wolna.<br />
- Nikogo nie widać - szepnął. - Ale mimo to musimy być ostrożni.<br />
Półbiegiem ruszyli w kierunku wyjścia z podziemi. Cel był już na wyciągnięcie ręki.<br />
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>***</b></div>
<br />
Tak więc! tak, wielki powrót po raz kolejny :D tym razem już na stałe xD no i w razie przerw będziemy o tym informować. Znowu trochę straciłyśmy kontakt, ale teraz jest już na stałe odnowiony więc ruszamy z pisaniem! ^^<br />
No i zostawiamy Was z <i>Rozdziałem 13 - Bitwa,</i> nie przeszedł jeszcze konkretnej korekty, więc będziemy wdzięczne jeśli ktoś zrobi wytyk błędów do poprawienia w komentarzu :)<br />
Pytanie główne: Ktoś tu jeszcze zagląda? Haha<br />
W tym tygodniu z pewnością dodamy jeszcze rozdział 14, i jeśli się wyrobimy to możliwe, że też 15 ;)<br />
<br /></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-84935012285010477252017-02-12T23:27:00.000-08:002017-02-18T07:52:56.183-08:00Rozdział 12 - Koszmaru ciąg dalszy<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYe2Q460TuxCWbVBOCyedoBHZHRUz3hVDuJsPNAT-okRs94cJd7TyfLhbE49-ujF5K5x41VVTyMWGRkqHnwk1l-TeoO3Q8PHXpdo2WPVkk2JJ3CuZ8OrYba7fBALjDARaeINd4GhyphenhyphenNDv0/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYe2Q460TuxCWbVBOCyedoBHZHRUz3hVDuJsPNAT-okRs94cJd7TyfLhbE49-ujF5K5x41VVTyMWGRkqHnwk1l-TeoO3Q8PHXpdo2WPVkk2JJ3CuZ8OrYba7fBALjDARaeINd4GhyphenhyphenNDv0/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<span style="font-size: large;"><i><b>S</b></i></span>carlet rzuciła na drewniany stół mapę Fiore. Następnie podparła się o ów mebel obiema dłońmi, stawiając nogi w rozkroku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeśli chcemy zakończyć tą wojnę raz na zawsze, musimy mieć strategię. Mało tego, ta strategia musi być od początku do końca przemyślana - rzekła, spoglądając na twarze swoich sprzymierzeńców. - Ja, Natsu, Lucy, Gray i Gajeel z armią udamy się bezpośrednio na terytorium wroga. Przykro mi to mówić, ale osoby, które mogą nie być przydatne w walce powinny zostać w bezpiecznym miejscu. Niepotrzebnie zwracałyby na siebie naszą uwagę.<br />
- Zajmę się rannymi - zadeklarowała się Strauss.<br />
<div>
Niebieskowłosa wbiła wzrok w podłogę. Każdy miał coś do roboty, natomiast ona czuła się kulą u nogi. Blondynka usiadła obok niej i położyła jej rękę na ramieniu.<br />
- Levy, z pewnością przydałaby się osoba, która gotowałaby dla armii - zaproponowała Heartphilia.<br />
Oczy McGarden zalśniły.<br />
- Mogę się tym zająć - stwierdziła, unosząc wzrok.<br />
Lucy się uśmiechnęła, po czym podeszła do różowowłosego. Usiadła obok niego w milczeniu. Ten zaś nawet nie zauważył jej obecności. Wpatrywał się ze skupieniem w jeden martwy punkt.<br />
- Natsu? - zaczęła. - Obiecaj, że nie dasz się zabić.<br />
- Obiecuję - odrzekł z nikłym uśmiechem. - A ty z kolei obiecaj, że nie dasz się zgwałcić Zerefowi.<br />
Szturchnęła go w ramię.<br />
- Obiecuję.<br />
- Czy moglibyście się w końcu przestać migdalić? - wtrącił Gajeel. - Ja was proszę, pohamujcie trochę te dzikie instynkty.<br />
Blondynka przewróciła oczami, śmiejąc się.<br />
- Ty będziesz miał dziki instynkt, kiedy ci coś w końcu do jedzenia podrzucę - wycedziła McGarden.<br />
- To byłby zamach na moje życie i zdrowie - odparł Redfox, unosząc ręce w geście bezsilności.<br />
Niebieskowłosa skrzyżowała ręce na piersiach.<br />
- I kto tutaj teraz się migdali - Natsu machnął ręką.<br />
Heartphilia niezauważona podeszła do Graya, który od dłuższej chwili siedział i się nie odzywał.<br />
- Hej, nie przejmuj się, jesteśmy tutaj wszyscy dla ciebie - osunęła się po ścianie, tym samym siadając obok niego i opierając głowę na jego ramieniu.<br />
- Dla mnie i dla całego Fiore - dodał.<br />
- Czepiasz się szczegółów.<br />
Cicho się zaśmiał.<br />
- Kiedy już będziemy na jego terenie, nie oddalaj się zbytnio ode mnie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.<br />
Lucy spojrzała na niego.<br />
- Dlaczego byś sobie nie wybaczył?<br />
- Jesteś dla mnie ważna.<br />
Blondynka zaczęła analizować to, co właśnie usłyszała i wyszukiwać drugiego dna.<br />
- Nie w tym znaczeniu.<br />
- W takim razie, ty też jesteś dla mnie ważny - zaczęła - ale nie w tym znaczeniu. - Podkreśliła.<br />
Fullbuster nikle się uśmiechnął..<br />
- Obiecuję, że dopilnuję, aby w razie co zamkowi lekarze byli zwarci i gotowi - stwierdziła Mirajane, plotąc palce u dłoni.<br />
- Wiem, Miro. Znamy cię na tyle dobrze, aby wiedzieć, że dasz z siebie wszystko. Jak zawsze - księżniczka uśmiechnęła się, a następnie podniosła się i podeszła do przyjaciółki.<br />
- W takim razie, mam do ciebie prośbę, Lucy.<br />
Heartphilia spojrzała na nią z zapytaniem.<br />
- Przyrzeknij, że to nie jest jeden z ostatnich razów, kiedy się widzimy.<br />
- Postaram się, aby nie był - odparła cicho.<br />
- Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mi pomogłaś. Chcę jeszcze mieć szansę ci się odwdzięczyć - białowłosa zwiesiła głowę, a jej mina momentalnie się zmieniła.<br />
- Nie jesteś mi nic dłużna - Heartphilia położyła dłoń na jej ramieniu. - Uwierz mi, że gdyby nie ty, to wszystko nie zaszłoby tak daleko. Teraz zapewne nie byłabym w Hargeonie, tak blisko naszego celu. Postaram się najbardziej jak mogę, aby nie rozczarować ani ciebie, ani Levy, ani kogokolwiek innego.<br />
Mirajane uśmiechnęła się całkiem szczerze.<br />
- Dziękuję. Potrzebowałam takich słów płynących z twoich ust.<br />
Następnie udała się do Juvii. Siedziała na uboczu, chowając twarz w dłoniach.<br />
- Juvio.. - Heartphilia spoczęła obok niej. - Nie znamy się zbyt dobrze, ale..<br />
- Mam nadzieję, że jeszcze zdążymy zostać przyjaciółkami - niebieskowłosa uniosła głowę i ze smutnym uśmiechem spojrzała na Lucy. - Mam również nadzieję, że Grayowi ani Erzie nic się nie stanie. Mam też nadzieję, że całej tej bandzie idiotów pseudo armii nic się nie stanie. Strata kogokolwiek jest bolesna i szokująca, czyż nie? - po tych słowach z powrotem schowała twarz w dłoniach.<br />
- Rozumiem, co masz na myśli. Jestem wręcz pewna, że Erza i Gray wyjdą z tego cali i zdrowi.<br />
- Mam nadzieję, że ty razem z nimi, księżniczko - rzekła Lockser. - Ty, Natsu i Gajeel. W tak krótkim czasie zdążyłam przywyknąć do obecności was wszystkich. Bez was nie było tu tak.. wesoło. Tylko pusto. I nudno.<br />
Lucy przytaknęła, nie chcąc już dodawać nic więcej.<br />
- Już koniec tych gadanin - wtrąciła Erza. - Musimy się na jutro wyspać.<br />
Wszyscy zgodzili się z jej uwagą i udali się za nią. Zaprowadziła ich do zamkniętej komnaty z czterema podwójnymi łóżkami. To jedna z niewielu komnat, które ocalały w tej części zamku. Czerwonowłosa zabrała głos.<br />
- Jeżeli położymy się po dwie osoby na jednym łóżku, powinniśmy się zmieścić wszysy. Jedna osoba będzie na warcie co godzinę.<br />
Erza i Juvia zajęły pierwsze łóżko, Mira i Levy drugie, Gajeel i Happy trzecie, a Lucy usiadła na czwarte. Gray ruszył się jako pierwszy i usiadł koło niej. Natsu ruszył za nim, już będąc gotowym zacząć kłótnię.<br />
- Ja pójdę pierwsza na wartę - zaproponowała, a raczej zażądała, by uniknąć wszelkich niedopowiedzeń.<br />
<span style="font-size: large;"><i><b>B</b></i></span>londynka wyszła na zewnątrz i zaczęła ocierać ręce, chcąc się trochę ogrzać. Księżyc świecił już w pełni, zaś niebo było pokryte gwiazdami. Oparła się o drzewo, mając pewność, że już nic się dzisiaj nie wydarzy. Zamknęła oczy i wsłuchała w dźwięki natury. Delikatne szumy wody, trzepoczące skrzydełkami świetliki, czy też cicho huczące sowy były jednymi z wielu elementów tego krajobrazu. Cicho westchnęła, wbijając wzrok w glebę. To mogła być już ostatnia noc, którą przyjdzie jej spędzić. Czy też ostatnia noc, którą przyjdzie jej spędzić z przyjaciółmi. Jasne było, że nie każdy przetrwa to, co ma nadejść następnego dnia. Zapewne większość odniesie wiele ciężkich obrażeń, wskutek walki z armią Zerefa. Ci ludzie, jego ludzie, nie mieli w sobie ani odrobiny człowieczeństwa. Byli maszynami wykreowanymi do zabijania. Nie przejmowali się płaczem dzieci, którym przed chwilą zamordowali matki. Nie przejmowali się tym, że będą żyć w strachu do końca życia. Nie przejmowali się tym, że tak wiele ludzi musi teraz cierpieć, a ich jedynym życzeniem jest śmierć. Heartphilia mocno zacisnęła pięści, a następnie je wyswobodziła z uścisku. Rozejrzała się wokół własnej osi, odrywając od drzewa. Jedna rzecz, której była pewna to to, że Zeref pragnie zemsty. Pragnie większej liczby ofiar. A to dlatego, że zginęła ona. Zginęła Mavis.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>******</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Zeref</b></div>
<br />
<i><b><span style="font-size: large;"> L</span></b></i>eżał na łóżku, wpatrując się w sufit. Jego wzrok był mętny, niepewny. Począł się głęboko zastanawiać, czy to wszystko teraz ma sens. Czy to wszystko ma sens po jej śmierci. Był pewien tego, że nadal chce rządzić Fiore i być jego prawowitym władcą w pojedynkę, lecz brak jej obecności pozostawił głęboką dziurę w jego sercu. Brak tych samych zielonych, smutnych oczu, w których mógł dostrzec nadzieję. Wiedział, że ich relacje były skomplikowane. Że jednocześnie się kochali i nienawidzili. Że jednocześnie chcieli być ze sobą, ale też być daleko od siebie. Że ich nienawiść do siebie czasem potrafiła przybrać inny obrót. Zupełnie inna odmiana miłości, czy też wzajemnej sympatii.<br />
Podniósł się do pozycji siedzącej, będąc już pewnym. Jego cel nie został osiągnięty. Mógł się od początku liczyć, że po to, by go osiągnąć, nie tylko pionki będą tracić coś ważnego, ale on również. Stracił ją, osobę, która jako jedyna w obecnej sytuacji coś dla niego znaczyła.<br />
Zwiesił głowę, na skutek czego, kruczoczarne włosy przysłoniły mu twarz. Jego kąciki ust powędrowały ku górze, tworząc niepokojący uśmiech.<br />
- Jellal - wrzasnął.<br />
Fernandes wszedł do komnaty i skinął głową w kierunku swojego władcy.<br />
- Tak?<br />
- Bądź gotów na jutro. To będzie jedna z ostatnich bitew, jakie przyjdzie nam stoczyć. Zbudź armię i każ najeść im się do syta i rozpocząć zwarte przygotowania - uniósł wzrok.<br />
- Zerefie, nie jestem pewien, czy to dobry pomysł. Większość jest wyczerpana po ostatnim napadzie na..<br />
- Zamilcz - przerwał mu. - Chcę to jak najszybciej zakończyć. A teraz zejdź mi z oczu.<br />
- Tak jest - wyszeptał, by następnie wyjść z pomieszczenia i wykonać żądanie Zerefa.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<<>>></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-size: large;">N</span></i></b>adszedł ten dzień. Lucy uchyliła powieki i lekko się uniosła, opierając na łokciach. Obok niej spokojnie spała McGarden. Dziewczyna smutno uśmiechnęła się na ten widok. Żal jej było ją budzić, aby znowu utożsamiła się z tym wszystkim. Koniec końców, delikatnie szturchnęła ją w ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Levy - szepnęła. - Wstawaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niebieskowłosa przewróciła się na plecy, jęcząc, a następnie otworzyła oczy i się przeciągnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To już? - spytała, jakby z wyrzutem, patrząc na przyjaciółkę. Ta zaś kiwnęła głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, Levy - odparła. - To już.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uniosły wzrok, aby spojrzeć na Scarlet. Stała na zewnątrz, wpatrując się w niebo i składając ręce, jak do modlitwy. Obie wstały, aby do niej dołączyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już nie śpicie? - szkarłatnowłosa wyrwała się ze swojego zajęcia. - To dobrze, za chwilę wyruszamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka przełknęła gulę spoczywającą jej w gardle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie martw się - Erza zwróciła się do Heartphilii. - Mamy większą szansę na zwycięstwo. Oni są jeszcze wycieńczeni po napadzie na Hargeon. Armia, zwłaszcza tak impulsywna, jak oni, nie zrehabilituje się tak prędko. Poza tym, już raz odparliśmy ich atak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie o to chodzi - Lucy zwiesiła się na chwilę w trakcie zdania, jakby próbując zebrać myśli. - Bardziej martwię się tym, że kiedy znikniecie mi z oczu, coś może się wydarzyć. Nie będę mogła cały czas was wszystkich obserwować. Tym bardziej, że postawiłam sobie cel i nie odpuszczę, dopóki go nie zrealizuję. Dlatego, Erzo, proszę, miej oczy wokół głowy. Nie chcę, aby ktoś znów stracił kogoś bliskiego. Na dodatek, nie chcę, aby widział jego śmierć na własnych oczach. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy to przeżyje, ale mimo to, chcę mieć pewność, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by zapobiec śmierci kogoś z naszych.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lucy - kobieta położyła jej rękę na ramieniu. - Zawsze robimy wszystko, co w naszej mocy, by temu zapobiec.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka nikle się uśmiechnęła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nad czym tak dukacie? - wtrącił nagle Redfox, przecierając znużone oczy - Jestem zwarty i gotowy, by skopać tyłek Zerefowi, gihi - na jego twarzy zawitał triumfalny uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie bądź taki pewny siebie - Scarlet szturchnęła go w ramię. - To też nie prowadzi do niczego dobrego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój - machnął ręką. - Ten laluś mógłby rządzić co najwyżej toaletą. Oczywiście, jeśli sam by ją sobie zbudował.</div>
<div style="text-align: justify;">
Erza przewróciła oczami, krzyżując ręce na piersiach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że już czas zbierać armię - Scarlet udała się z powrotem do wnętrza zamku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Delikatne promienie słoneczne przebijały się przez chmury, zwiastując wydarzenia, które dopiero miały nadejść.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><<<>>></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-73506759474697519792017-01-28T11:24:00.000-08:002017-01-28T11:26:11.155-08:00Notka Informacyjna Jeśli jeszcze ktoś tu w ogóle zagląda, to się cieszymy XD Nic nie dodawałyśmy, ponieważ kontakt nam się urwał, ale niedawno go odnowiłyśmy i odzyskałyśmy motywację do dalszego pisania. Postanowiłyśmy również założyć drugie opowiadanie, nieco bardziej autorskie, nienależące do kategorii fanfiction: <a href="http://come-with-me-for-eternity.blogspot.com/">link</a>. Więc, jeśli kogoś interesuje tematyka o wampirach, to serdecznie zapraszamy :D<br />
Tutaj taki krótki opis:<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;">S</span></i>iedemnastoletnia Lesslie Evans po śmierci matki musi zamieszkać z ojcem, tym samym pozostawiając swoją przeszłość w Tacomie, a rozpoczynając zupełnie nowy rozdział w Seattle. Wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które zdaje się dostrzegać tylko ona. Jej uwadze nie umknie również dziwne zachowanie ojca, który wyraźnie będzie próbował zataić przed nią fakty na temat jej przeszłości.</div>
<div style="text-align: center;">
W międzyczasie nastolatka musi toczyć również swoje szkolne życie, które będzie nadzwyczaj ciężkie. Stanie się obiektem drwin swoich zazdrosnych rówieśniczek, które na każdym kroku będą próbowały sprawiać jej problemy.</div>
<div style="text-align: center;">
Wkrótce zacznie krok po kroku uchylać rąbek rodzinnych tajemnic, stając oko w oko z bólem, śmiercią i cierpieniem. Odkryje swoje drugie ja, które od lat próbowała nieświadomie zakopać w głębi swojego umysłu.<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Co do tego opowiadania, oczywiście rozdziały będą się dalej pojawiać. Dwunasty jest już w trakcie pisania, a więc powinien pojawić jakoś w przyszłym tygodniu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I zapraszamy również do zaobserwowania nas na wattpadzie ;)</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #d5a6bd; font-weight: bold;">Nazwa: </span>MSRainny</div>
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #d5a6bd;">Łzy to słowa, które chciało wypowiedzieć serce</span> [wattpad]:</b> <a href="https://www.wattpad.com/story/97869657-%C5%82zy-to-s%C5%82owa-kt%C3%B3re-chcia%C5%82o-wypowiedzie%C4%87-serce"><span style="color: #d5a6bd;">link</span></a></div>
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #d5a6bd;">Eternity </span>[wattpad]:</b><span style="color: #d5a6bd;"> <a href="https://www.wattpad.com/story/97540329-eternity"><span style="color: #d5a6bd;">link</span></a></span></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: center;">
<i>Enjoy :D</i></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-66666630582859520732016-11-11T05:18:00.000-08:002017-02-13T00:38:02.236-08:00Liebster Blog Award<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTZTjpin0eRby_JhVMJKNJRSDC72pdse5QZl2O4Ix8aQW7fQRf7FviN-CLljRXBSBu9YiXSiI47xBYh9t2YLR2LmLIK6VMfGhP8GiSIFh_YfWCp3dLvk0EvGBjc1Svb9n1JhDe6ccdg-A/s1600/liesbster-2.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="178" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTZTjpin0eRby_JhVMJKNJRSDC72pdse5QZl2O4Ix8aQW7fQRf7FviN-CLljRXBSBu9YiXSiI47xBYh9t2YLR2LmLIK6VMfGhP8GiSIFh_YfWCp3dLvk0EvGBjc1Svb9n1JhDe6ccdg-A/s200/liesbster-2.png" width="200" /></a> <span style="color: #ea9999;"> <b><i>Cześć~</i></b></span><br />
<span style="font-size: large;"><b><i>T</i></b></span>ym razem nie przychodzimy z rozdziałem, a z nominacją do <b>LBA</b> od <i><a href="http://po-drugiej-stronie-serca.blogspot.com/">Deli-chan</a>.</i> Dziękujemy za nominację i zabieramy się za odpowiadanie na pytania ;)<br />
<br />
<br />
<i><span style="font-size: large;"><b><br /></b></span></i>
<i><span style="font-size: large;"><b><br /></b></span></i>
<i><span style="font-size: large;"><b><br /></b></span></i>
<i><span style="font-size: large;"><b><span style="color: #ea9999;">1.</span> J</b></span>aki masz kolor włosów?</i><br />
<i><br /></i>
<span style="color: #ea9999;"><b>MAXINE:</b> </span>Jasnobrązowe :)<br />
<br />
<span style="color: #ea9999;"><b>SHADLEW:</b></span> Mój naturalny kolor to coś w rodzaju blondu. Obecnie jest to ombre, chociaż i tak mam w planach farbowanie.<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b><i><span style="color: #ea9999;">2. </span>I</i></b></span>le masz lat?<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">M&S:</span></b> Polecamy GG :D<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">3. </span>U</span></i></b>lubione Anime? Wymień 3.<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE:</span></b> Fairy Tail, Akatsuki no Yona, Sword Art Online.<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">SHADLEW:</span></b> Hmm.. Dużo tego kiedyś było, jednak najbardziej zapadły mi w pamięć tytuły:<br />
- (oczywiście) Fairy Tail,<br />
- Hiiro no Kakera,<br />
- Sukitte ii na yo.<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">4. </span>J</span></i></b>aki według ciebie powinien być idealny chłopak. Opisz go.<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE: </span></b>Chłopak powinien być wysoki i szczupły <3 Według mnie musiałby mieć brązowe, albo blond włosy. I do tego zielone, szare, albo brązowe oczka. Tak uważam jeżeli chodzi o wygląd. A charakter: Nie powinien palić! O nie. Powinien dbać o swoją dziewczynę i spędzać z nią dużo czasu. Chociaż by się kłócili powinien dalej ją kochać, a ona tak samo. I nie myśleć tylko o sobie, ale i o niej i o innych... To chyba tyle...xD Jeszcze nigdy się tak w ten temat chyba nie zagłębiałam :)<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">SHADLEW: </span></b>Hmm.. pytanie dość prywatne, ale mówi się trudno xD Cóż, z pewnością nie lubię za bardzo sztywnych ludzi. Owszem, inteligentny powinien być, ale bez przesady :D Fajnie by było, gdyby miał jakieś swoje hobby. Takie aww są też kolczyki w ustach, ale to tylko szczegół. Odnośnie wyglądu, wyższy ode mnie i najlepiej brunet albo szatyn. Lubię, kiedy mogę się droczyć z ludźmi, więc to też fajna opcja. No i bardzo ważne, czyli żeby miał dla mnie czas i był po prostu.. troskliwy? Jednak wiadomo, serce nie sługa :D<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">5. </span>J</span></i></b>aka książka cię ostatnio wciągnęła?<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE: </span></b>Harry Potter i przeklęte dziecko. Nie czytałam jeszcze, ale czuje, że będzie ciekawe :D<br />
<div>
<br /></div>
<b><span style="color: #ea9999;">SHADLEW: </span></b>"Hopeless" autorstwa Colleen Hoover.<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">6.</span> J</span></i></b>aka jest twoja ulubiona piosenka?<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE:</span></b> <i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=gxgeEZdneBU">Cleo N.O.C.</a></i><br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">SHADLEW:</span></b> Niestety nie umiem wybrać jednej spośród <i>"<a href="https://www.youtube.com/watch?v=5nwPqzWDZbk">Za nami</a>"</i>, <i>"<a href="https://www.youtube.com/watch?v=GKd-4N9jIvo">Knocking on Your Heart</a></i>", "<i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=HJDaHr5I2F8">Pretty Girl</a>" </i>i <i>"<a href="https://www.youtube.com/watch?v=7huVBC2n6zQ">Worst Way</a>"</i>, to w sumie trochę zależne od mojego nastroju, więc załóżmy, że te cztery ;)<br />
<br />
<span style="font-size: large;"><i><b><span style="color: #ea9999;">7.</span> C</b></i></span>zy zrobiłaś ostatnio coś szalonego?<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE: </span></b>Hmm...<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">SHADLEW:</span></b> Nie, raczej nie.<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">8. </span>C</span></i></b>o nakłoniło cię do napisania bloga?<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE: </span></b>Natalia! XD Pokazywała mi kilka blogów o FT. A, że to ona mnie wciągnęła w ten magiczny świat, to wymyśliłyśmy, że możemy zrobić bloga i pisać tam o naszym wspólnym ulubionym Anime.<br />
<div>
<br /></div>
<b><span style="color: #ea9999;">SHADLEW: </span></b>Trudno powiedzieć, tak jakoś wyszło, to było dość spontaniczne, wpadłyśmy na ten pomysł około.. pierwszej rano? Coś w stylu "Robimy bloga?" - "Okej"<br />
<br />
<b><i><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">9.</span> M</span></i></b>asz zwierzę w domu? Jeśli tak, to jak się nazywa? ^^<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE:</span></b> Mam psa Yorka ;p Rokiego <br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">SHADLEW:</span></b> Dwa koty (Milka i Lunek) oraz dwa psy (Kuba i Maja) - przynajmniej jest dość ciekawie.<br />
<span style="font-size: large;"><b><i><br /></i></b></span>
<span style="font-size: large;"><b><i><span style="color: #ea9999;">10.</span> U</i></b></span>lubiona pora roku.<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE:</span></b> Lato.<br />
<br />
<b style="color: #ea9999;">SHADLEW: </b>Jeśli już miałabym wybrać jedną, to zima, fajnie jest w chłodny wieczór okryć się kocem do ciepłej herbaty i np. poczytać książkę albo pooglądać dramę.<br />
<br />
<b><span style="font-size: large;"><i><span style="color: #ea9999;">11.</span> T</i></span></b>woja ulubiona postać z Anime/Mangi.<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">MAXINE: </span></b> Levy i Gajeel nie umiem wybrać haha :D<br />
<br />
<b><span style="color: #ea9999;">SHADLEW:</span></b> Ojacie. Kou z "Ao Haru Ride", Ren ze "Strobe Edge" i Meguro z "Akuma to love song" :D Jeśli chodzi o FT, to Jellal, lubię gościa.<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: x-large;"> <i><b><span style="color: #ea9999;">N</span></b></i></span><span style="font-size: large;">ominujemy:</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;"><i><b><span style="color: #ea9999;">- </span><a href="http://w-swiecie-fairy-tail.blogspot.com/">N</a></b></i></span><a href="http://w-swiecie-fairy-tail.blogspot.com/">any Marines</a>,</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;"><b><i><span style="color: #ea9999;">-</span> <a href="http://absolwenci-fairy-tail.blogspot.com/">U</a></i></b></span><a href="http://absolwenci-fairy-tail.blogspot.com/">pośledzona Foka</a>,</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;"><i><b><span style="color: #ea9999;">- </span><a href="http://fairy-tail-eien-no-senso.blogspot.com/">A</a></b></i></span><a href="http://fairy-tail-eien-no-senso.blogspot.com/">lonse Kurokami</a>.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span>
<i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b><span style="color: #ea9999; font-size: x-large;"> P</span></b><span style="font-size: large;">ytania:</span></span></i><br />
<b><i><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">1. </span>C</span></i></b>zy chcesz coś przekazywać poprzez pisanie swoim odbiorcom?<br />
<i><b><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">2.</span> M</span></b></i>asz jakąś swoją inspirację? Jeśli tak, to jaką?<br />
<span style="font-size: large;"><b><i><span style="color: #ea9999;">3.</span> C</i></b></span>o lubisz robić w wolnym czasie poza pisaniem/czytaniem?<br />
<i><b><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">4.</span> D</span></b></i>laczego postanowiłaś pisać bloga?<br />
<span style="font-size: large;"><b><i><span style="color: #ea9999;">5.</span> M</i></b></span>asz rodzeństwo?<br />
<b><i><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">6.</span> J</span></i></b>akie cechy najbardziej cenisz w ludziach?<br />
<span style="font-size: large;"><b><i><span style="color: #ea9999;">7.</span> D</i></b></span>o jakiego filmu lubisz wracać?<br />
<span style="font-size: large;"><b><i><span style="color: #ea9999;">8.</span> C</i></b></span>o robisz, żeby zwalczyć stres?<br />
<span style="font-size: large;"><i><b><span style="color: #ea9999;">9.</span> C</b></i></span>o najbardziej chcesz zrobić w tej chwili? :D<br />
<i><b><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">10.</span> C</span></b></i>o według Ciebie jest najważniejsze w życiu?<br />
<i><b><span style="font-size: large;"><span style="color: #ea9999;">11.</span> J</span></b></i>eśli miałabyś taką szansę - zmieniłabyś coś w swoim życiu?Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-4167874413201765922016-11-05T09:06:00.001-07:002017-01-24T07:30:07.983-08:00Rozdział 11 - "Nowy plan"<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwHXff-BMa-b8y2uPTsuMaaioTUPAuj4lTeRJekkkcVzAvYYIt1w1QMDZcn76s0Nr-Im2KuTro7wXt_PX9C-Uy6vY1QYJ_RgL7w3MVW8W-V9zy1Ntnhme7wDFd0xs14AfdWI-VLg0ZGz8/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwHXff-BMa-b8y2uPTsuMaaioTUPAuj4lTeRJekkkcVzAvYYIt1w1QMDZcn76s0Nr-Im2KuTro7wXt_PX9C-Uy6vY1QYJ_RgL7w3MVW8W-V9zy1Ntnhme7wDFd0xs14AfdWI-VLg0ZGz8/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b><i>W</i></b></span> końcu mieli prawdziwą motywację do działania. Jednak najbardziej zmotywowana była Lucy. Postanowiła raz na zawsze pozbyć się Zerefa. Wiedziała, że wrócił do swojego zamku. Stwierdziła, że uderzą właśnie tam. Ale niestety, nie było to proste do wykonania zadanie. Zapadał wieczór, a nocą nikt nie chciał przemierzać lasu, a tym bardziej wspinać się w Górach Zerefa. Dlatego więc postanowili zrobić sobie postój. Natsu oddał Lucy swój płaszcz, jako, iż miała podartą, skąpą sukienkę, przez co niemiłosiernie się trzęsła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję - odparła, uśmiechając się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozpalili ognisko. Wszyscy usiedli wokół skupiska ciepła. Niebieski kotek przytulał się do Natsu, który siedział, opierając się o plecy Gajeela, natomiast Gray spoczął obok Lucy. Levy i Mira również siedziały nieopodal Heartphilii. Pomimo okoliczności, śmiali się i cieszyli z chwili, którą mogą razem spędzić. Wiedzieli, że najbliższy czas może ich rozdzielić na dobre. Mimo stresu i ucisku w sercach, próbowali odłożyć to na bok i po prostu być. Blondynka wstała i po cichu odeszła od grona przyjaciół. Stanęła na pagórku i zaczęła wpatrywać w gwiazdy na niebie. Zawsze uważała, że przestrzeń kosmiczna jest nie tylko nieskończona, ale również magiczna. Wierzyła także, że gdzieś tam są jej rodzice i z góry się na nią patrzą, będąc dumnymi. Ze smutnym uśmiechem, dłońmi miętoliła płaszcz różowowłosego. Ten zaś w trakcie rozmowy zorientował się, że Lucy się oddaliła. Wstał i zaczął się rozglądać. W końcu, udało mu się ją znaleźć wzrokiem, więc udał się w jej kierunku.<br />
- Coś się stało? - stanął obok niej i również zaczął się wpatrywać w niebo.<br />
- Nie - odparła. - Po prostu myślę o tym, co się wydarzyło do tej pory. Jeśli tak się zastanowić, to nie jestem pewna, co bym teraz robiła, gdybyś nie dotarł do Magnolii z Gajeelem - nerwowo się zaśmiała.<br />
- Znając życie, Gajeel by nas w coś wpakował i oboje już byśmy nie żyli - stwierdził, nawet nie myśląc, że sam mógłby wpakować siebie i swojego przyjaciela w kłopoty.<br />
- Poważnie? Bo ja myślę, że ty też byłbyś zdolny do zrobienia czegoś głupiego - dziewczyna uśmiechnęła się, spod oka patrząc na Dragneela.<br />
- Co? Że ja? Nie, to niemożliwe - bezapelacyjnie odparł, natomiast Heartphilia porozumiewawczo szturchnęła go w ramię.<br />
- Boję się tego, co jutro nastąpi.. - szepnęła niespodziewanie, biorąc głęboki wdech.<br />
- W końcu i tak musielibyśmy coś zrobić. W razie co.. jeśli to naprawdę byłoby konieczne.. - głośno przełknął ślinę, nie wierząc w to, że to powie. - .. po prostu uciekniemy.<br />
Lucy wzdrygnęła i spojrzała na zamyślonego przyjaciela.<br />
- Ja też o tym myślałam. Teraz dla mnie najważniejsi jesteście wy.<br />
- Tak czy inaczej, to musiałaby być ostateczność.<br />
Nagle, Gajeel stanął za nimi z dwuznaczną miną.<br />
- Co wy tu robicie tak sami w środku nocy, wśród gwiazd, w ciszy, z daleka od nas? - z parszywym uśmieszkiem skrzyżował ręce.<br />
- Oni się lubią~ - Happy zachichotał, patrząc na zdezorientowanych Natsu i Lucy.<br />
- Jak zwykle musicie szukać dziury w całym - blondynka machnęła ręką.<br />
- Czyli nie dość, że ten różowy pawian rzucił cię prosto w ręce wroga, to jeszcze się teraz do ciebie przystawia? - burknął Fullbuster, zrywając się z miejsca.<br />
- Kogo nazywasz "różowym pawianem", księciuniu? - Natsu wystartował w jego kierunku.<br />
- No i się zaczyna.. - zrezygnowana Strauss głęboko westchnęła. - Naprawdę, nigdy nie możecie zachować choć odrobinę powagi w adekwatnej do tego sytuacji.<br />
Nagle wszyscy zamilkli. Poprzez powiedzenie "w adekwatnej sytuacji" miała na myśli oczywiście zbliżającą się wielkimi krokami ostateczną bitwę.<br />
- Przepraszam - szepnęła. - Wszyscy są wystarczająco zestresowani, nie powinnam tego mówić.<br />
- Nie masz za co przepraszać - wtrąciła Lucy. - Przecież zdajemy sobie sprawę z tego, co ma nastąpić...<br />
- Może odpocznijmy? - zaproponowała Levy.<br />
Wszyscy przytaknęli. W niedługim czasie, udało im się zasnąć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<br />
<i><b><span style="font-size: large;">N</span></b></i>a ziemi leżał wręcz stos ciał. Nie byli to tylko mieszkańcy Hargeonu, ani goście przybyli na przyjęcie, ale również członkowie armii Zerefa. Erza ze zmartwioną miną stała, wpatrując się w niebo. Było już po wszystkim, a przynajmniej jak na tą chwilę. Jednak Gray przepadł, przez co król Silver się załamał. Mimo to, próbował walczyć i bronić swojego ludu, przez co bardzo poważnie ucierpiał. W wyniku powstałej bitwy, zapasy leków są ograniczone. Na cóż mogła zdać się armia Hargeonu bez swego przywódcy? Szkarłatnowłosej spłynęła po policzku pojedyncza łza. Opadła na kolana, dalej wpatrując się w niebo. Następnie złożyła ręce i zaczęła składać modlitwę, prosząc o to, by ludzie, którzy zginęli na polu bitwy w końcu zaznali spokoju. Mimo, iż na pozór była niezłamana, jej szloch z pewnością było wtedy słychać w najdalszych zakamarkach miasta.<br />
- Erzo... - Juvia do niej podeszła i położyła jej rękę na ramieniu. - Dobrze się spisałaś - nikle się uśmiechnęła, próbując ukryć nieprzyjemne emocje, które jej doskwierały.<br />
- Na co zdają się moje działania, skoro król prawdopodobnie umrze w przeciągu dwóch dni, a po dziedzicu nie widać śladu? Kto poprowadzi armię? - zakryła twarz dłońmi, nie chcąc pokazywać się przyjaciółce z tej strony.<br />
- Nie patrz tak na to - Lockser również opadła na kolana. - Gray.. na pewno wróci do tego czasu.<br />
- Nie ufaj temu gówniarzowi. Gdyby tylko tutaj był, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Król Silver powinien uznać to za zdradę swojego ludu, w końcu uciekł z pola bitwy, ale jest zbyt łaskawy wobec tego nieogarniętego kretyna.<br />
- Gray z pewnością miał do tego powód. Nie zostawiłby nas wszystkich, bojąc się jedynie o swoje bezpieczeństwo. Przecież nie znasz go od dzisiaj!<br />
Erza szeroko otworzyła oczy. Juvia nigdy wcześniej nie mówiła do niej w ten sposób.<br />
- Tak.. pewnie masz rację..<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<br />
<i><b><span style="font-size: large;">P</span></b></i>owoli zaczynało się przejaśniać. Lucy uchyliła oczy i od razu poczuła olbrzymi ciężar na sercu. Wstała, po czym się rozejrzała. Nie miała najmniejszej ochoty stąd odchodzić. Cholernie się bała. Najchętniej, to rzuciłaby wszystko w kąt i uciekła z najbliższymi jej sercu osobami. Ale z drugiej strony chciała pomóc ludowi. Choć raz wypełnić swój obowiązek. Była częścią monarchii Fiore. Ojciec od zawsze uczył ją dumnej postawy, nie mogła teraz go zawieść. Wzięła trzy głębokie wdechy. Nieprzyjemne uczucie na chwilę ustało. Szturchnęła Levy w ramię, by ją zbudzić.<br />
- Lu-chan? - niebieskowłosa przetarła zaspane oczy.<br />
- Musimy już się zbierać - rzekła, na co McGarden przytaknęła ruchem głowy.<br />
We dwie obudziły pozostałych. Od razu zaczęli swoją wyprawę w kierunku Hargeonu. Głupim pomysłem byłby napad w parę osób na terytorium wroga. Postanowili więc iść i poprosić króla Silvera o pomoc.<br />
<br />
Szli już od dłuższego czasu. Ambicję czuć było w powietrzu. Włosami dziewcząt bawił się chłodny, jesienny wiatr, natomiast chłopcy obmyślali strategię, którą będą musieli wykorzystać już niebawem. Doszli do zamku Fullbusterów. Tuż przed wrotami zatrzymali się i rozejrzeli wokół własnej osi. Gray był załamany, ale próbował tego nie okazywać. Czuł się, jakby pewna część jego serca poległa.<br />
- Zostańcie tu. Ja się wszystkiego dowiem - odparł, wchodząc do zamku.<br />
- Gray, poczekaj, pozwól nam.. - blondynka chciała coś powiedzieć, ale ciemnowłosy to zignorował i wszedł bez słowa do środka w samotności.<br />
<br />
Po wejściu jedyne, co widział przed sobą, to puste korytarze. Nie było tutaj żadnej żywej duszy. W głowie miał totalną pustkę. Nie myślał już o niczym. Po prostu szedł przed siebie, aż w pewnym momencie ujrzał biegnące do niego Erze i Juvie. Zadyszanej Juvii jako pierwszej udało się znaleźć przed księciem. W odruchu wyciągnęła ręce do przodu i złapała go za koszulę, zwieszając głowę ku dole.<br />
- Gray, dobrze, że już wróciłeś - rzekła na jednym wdechu. - Jest źle..<br />
- Co się stało? - spojrzał na nią wzrokiem pełnym poczucia winy.<br />
- Król Silver..<br />
- Ty dupku! - szkarłatnowłosa wskazała na niego palcem. - Jak śmiałeś zostawiać wszystko i sobie uciekać?!<br />
Lockser od razu odsunęła się od Fullbustera, spod oka patrząc na zbulwersowaną przyjaciółkę, która przerwała jej zapewne dość długi monolog.<br />
- Erza! Kretynko! - uderzył się otwartą ręką w czoło. - Co z ojcem?!<br />
- Mnie nazywasz "kretynką"?! - mocno zacisnęła pięści, po czym odwróciła się na pięcie i skrzyżowała ręce na piersiach.<br />
- Juvio, kontynuuj.<br />
- Ech.. król Silver bardzo poważnie ucierpiał na polu bitwy. Za wszelką cenę chciał osłonić poddanych, przez co odniósł wiele obrażeń na całym ciele.. mimo to, walczył do końca.<br />
- Powinieneś brać z niego przykład, niewychowany gówniarzu! - wtrąciła Erza.<br />
- Gdzie on jest? - zapytał, całkowicie ignorując docinki przywódczyni straży.<br />
- W swojej komnacie..<br />
Od razu wyminął dwie zdezorientowane dziewczyny i czym prędzej popędził do komnaty swojego ojca. Był zły na cały świat, a także smutny. W końcu dobiegł do komnaty, szybko otworzył drzwi i podbiegł do łóżka, na którym leżał blady Silver z licznymi ranami. Nie wiedział, co powinien zrobić czy też powiedzieć, po prostu wstrząśnięty patrzył na konającego ojca. Król zabrał głos, uchylając powieki.<br />
- Synu… sam widzisz, że nie jest ze mną najlepiej – Gray przytaknął, próbując ukryć napływające mu do oczu łzy. - Jeśli.. jeśli wkrótce umrę, co jest bardzo prawdopodobne, to ty musisz zająć moje miejsce. Jednak nie chcę, byś sam trzymał tą wielką odpowiedzialność na swoich barkach, więc proszę, obiecaj mi, że znajdziesz odpowiednią do roli królowej partnerkę..<br />
Książę zamarł. Wpatrywał się nieco zdziwiony w ścianę, analizując to, co właśnie usłyszał. Zrozumiał, że sytuacja jest naprawdę poważna, skoro doszło do manipulacji jego uczuciami. Niegdyś jeszcze chciał mieć żonę, którą naprawdę kochałby całym sercem, ale teraz to pragnienie odeszło w niepamięć.<br />
- Nie zawiodę cię, ojcze. Nie zawiodę również naszych poddanych - odparł po czym wstał.<br />
- Jestem z ciebie dumny - rzekł mężczyzna, ocierając łezkę, która zebrała mu się w kąciku oka. - Jeszcze podczas ceremonii myślałem, że dożyję dnia, w którym będę mógł uroczyście przekazać ci koronę, ale teraz jest już mi wiadome, że życie człowieka może się gwałtownie zmienić w każdej jego sekundzie.<br />
Książę przytaknął, a jego twarz momentalnie się wykrzywiła.<br />
- Oj, bądź mężczyzną! - Silver smutno się zaśmiał, spoglądając w sufit. - A teraz idź, zapewne przyjaciele się o ciebie martwią.<br />
Po raz ostatni spojrzał na ojca, który już raczył z powrotem zamknąć powieki, po czym wyszedł z komnaty i skierował się na dziedziniec.<br />
<br />
Po wyjściu na świeże powietrze, od razu podbiegła do niego zatroskana Heartphilia. Chwyciła go za ramię, po czym rzuciła mu zmartwione spojrzenie i zabrała głos.<br />
- I co? Co z wujkiem?<br />
- Mój ojciec.. odniósł poważne rany i zapewne niedługo zakończy swój żywot.<br />
Blondynka zamilkła. Nie dochodziły do niej słowa, które właśnie usłyszała.<br />
- Do tego dochodzi również fakt, że po jego śmierci muszę zasiąść na tronie i stać się władcą Hargeonu. Jego ostatnią prośbą do mojej osoby było to, bym znalazł godną partnerkę, z którą mógłbym podzielić się władzą.<br />
Nagle, wpadł na pomysł, który na początku wydawał się mu wręcz absurdalny. Przecież jedyną najbardziej odpowiednią do roli królowej dziewczyną, którą znał i z którą był blisko, była Lucy. W końcu jest księżniczką, pochodzi z Magnolii i znają się niemal od zawsze.<br />
- Gray.. naprawdę mi przykro z powodu twojego ojca - Lucy skrzyżowała palce u dłoni i przyłożyła je do twarzy.<br />
Po chwili spojrzał na nią dość przenikliwie, ze smutnym uśmiechem. Przecież nie mógł jej tego zrobić. Wbrew pozorom, rządzenie czymkolwiek, zwłaszcza tak dużym miastem jest bardzo, ale to bardzo trudną czynnością. Nie chciał, by musiała tak się poświęcać czemukolwiek nie z własnej woli. A, że bardzo dobrze ją znał, był pewien, że zgodziłaby się na jego propozycję, chociażby nie chcąc nikogo zawieść. Fakt, kochał ją, ale nie w ten sposób - kochał ją jak siostrę. Cicho westchnął.<br />
- Ale jestem głupi - szepnął pod nosem.<br />
- M-Mówiłeś coś? - rzekła, dalej oszołomiona przez słowa, które chwilę temu usłyszała.<br />
- Nie, nic - odparł krótko.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: large;"><b><i>W</i></b></span> międzyczasie, czarnowłosy w kółko krążył po swojej komnacie. Był wściekły i myślał tylko o tym, co może zrobić, aby w końcu naprawdę jej zaszkodzić. Wszystkie jego próby kończyły się ciągle porażką. Nie potrafił zedrzeć jej uśmiechu z twarzy. Być może był hipokrytą. Raz pragnął, by przy nim była, a następnie znów niezmiernie go denerwowała i chciał, by odeszła w zapomnienie. Uwielbiał tą mimikę na jej twarzy, jednocześnie wyrażającą wściekłość, przerażenie i smutek. Niegdyś jeszcze przypisałby jej wiele cech, które go intrygują, lecz teraz naprawdę go irytowała. Tym bardziej, że cenna dla niego osoba odeszła. Po raz kolejny ktoś go opuścił. Tym razem była to Mavis. Może i ich relacje wydawały się oziębłe, aczkolwiek naprawdę mieli powody, dla których ciągle razem trwali. Jej śmierć bardzo nim wstrząsnęła. Przed oczami ciągle miał obraz konającej w kałuży krwi Vermilion.<br />
- Panie? - do drewnianych drzwi zastukał mężczyzna, będący głównym doradcą Zerefa, po czym nacisnął mosiężną klamkę i wszedł do środka.<br />
- Jellal, nie teraz, nie mam nastroju - rzekł, podpierając brodę.<br />
- Przychodzę z istotną sprawą - od razu dodał. - Szpieg nam doniósł, iż księżniczka Lucy dotarła ze swoimi przyjaciółmi do Hargeonu.<br />
Czarnowłosy od razu zastygł w bezruchu, nawet nie mrugając.<br />
- I dopiero teraz mi o tym mówisz? - nagle zerwał się z miejsca.<br />
- Dosłownie chwilę temu ta informacja do mnie dotarła, proszę wybaczyć - lekko skinął głową.<br />
- Rozumiem. Cóż powinniśmy poczynić? - Zeref spojrzał na swego doradcę. - Ta mała ciągle nam przeszkadza. Nie idzie się jej pozbyć.<br />
- Zerefie, czy na pewno powinieneś o niej mówić w ten sposób? - niebieskowłosy westchnął zrezygnowany. - Dobrze wiemy, jak wygląda sytuacja, jedynie ona nie ma o tym bladego pojęcia.<br />
- Tak czy siak, jeśli zdecydują się na napad na nasz zamek, nie wyjdą z tego cało. Nie mamy się czym martwić na dziś dzień. A teraz idź już, mam coś do zrobienia.<br />
- Tak jest - Fernandes od razu lekko się ukłonił, a następnie opuścił komnatę.<br />
Czarnowłosy usiadł na szkarłatnym fotelu, zaś na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<b><i><span style="font-size: large;">S</span></i></b>pacerowali w ciszy po okolicach zamku, tym samym pełniąc patrol. Niebo zaczynało się ściemniać, zaś na jego powierzchni powoli pojawiały się pojedyncze, kuliste ciała niebieskie.<br />
- Powoli zapada wieczór – rzekła blondynka. – Co będziemy robić?<br />
Zapadła cisza, aż wreszcie Mirajane zabrała głos.<br />
- Może zrobimy małe przyjęcie - zaproponowała. - Tylko nasza dziewiątka. Czasem trzeba odpocząć od obowiązków.<br />
Wszyscy przytaknęli na jej propozycję. Udali się więc do jadalni. Gdy dotarli do ów komnaty, Juvia szybkim krokiem skierowała się do części z kuchnią, aby coś przyrządzić. Pozostali zasiedli do stołu, ciesząc się przyjemną wonią pieczonego kurczaka. Ekstremalnie szybko przygotowana potrawa znalazła się na stole.<br />
- Smacznego - rzekła z uśmiechem, wycierając pojedynczą kropelkę potu.<br />
Erza przyniosła kieliszki i jedno z jej wytrawnych win.<br />
- Bez alkoholu nie byłoby zabawy - powiedziała z dumą, na co jej towarzysze zaczęli się śmiać.<br />
- Lepiej od razu przyznaj, że jesteś alkoholiczką - Fullbuster machnął ręką.<br />
- Jaka znowu alkoholiczka?! - wrzasnęła zbulwersowana. - Chyba naprawdę chcesz mieć podbite oko.<br />
Chłopak od razu zamilkł, wracając do zajadania się kurczakiem. W niedługim czasie, do komnaty weszły dwie służki. Wszyscy zaczęli się zastanawiać, czy coś się stało. Czy może król Silver czegoś potrzebuje? Ale kobiety po prostu się martwiły, że grupka nie jest u siebie i zaczęły ich szukać.<br />
- Blair, następnym razem się obrażę - czerwonowłosa parsknęła. - Ze mną nic im nie grozi - dodała z uśmieszkiem.<br />
Te natomiast nieco roześmiane, spokojnie wyszły z komnaty. Nawet nie wiadomo kiedy, dziewczyny zaczęły pić coraz więcej i więcej. Wkrótce butelka została doszczętnie opróżniona, więc Scarlet od razu pobiegła po drugą. Po jej powrocie i dwóch kolejnych kolejkach, "damy" półżywe siedziały na miejscach, zaś Gajeel zaczął się zastanawiać, która pierwsza spadnie na podłogę. Chłopaki byli z lekka zdziwieni tym, co się stało. Próbowali opanować koleżanki, ale skończyło się to groźbami posłanymi od Erzy w ich kierunku. Poddali się, przyglądając z daleka na roześmiane dziewczęta.<br />
<br />
Zanim się zorientowali, minęła północ. Każdy z kolei był wykończony, nawet Natsu padł na twarz, a ich noc skończyła się na tym, że wszyscy nawet nie wiadomo kiedy, po prostu zasnęli, odpływając w ramiona Morfeusza. Po takiej zabawie musieli porządnie wypocząć przynajmniej kilka godzin, by jutrzejsza wyprawa nie zakończyła się diaskiem. Noc zapadła na dobre, zaś niepokojąca cisza otoczyła cały Hargeon...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><<>></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<b>Shadlew: </b>Cześć~<br />
Wracamy po krótkiej przerwie do pisania. Trzeba przyznać, że było parę spin między nami, ale teraz wszystko już jest w porządku (na szczęście). Starałyśmy się, żeby rozdział po takim czasie był nieco dłuższy niż zwykle, ale ostatecznie i tak nie wyszedł taki, jak chociażby ja tego chciałam, bo nie wiem, co z Maxine xD. No cóż, powoli kończymy sezon pierwszy, zostało nam do napisania bodajże sześć rozdziałów i raczej wyrobimy się z tym do końca roku, czyli przez te dwa miesiące, a przynajmniej mam taką nadzieję. Chociaż nie ukrywam - wolałabym, żebyśmy już do końca grudnia zaczęły ten drugi sezon, no ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Standardowo mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu, no i do następnego ;). Enjoy~<br />
<b>Maxine: </b>Nooo!! Rozdział skończony niedługo wojna hahaha! :D Ja już nie mogę się doczekać drugiego sezonu i tego co będzie się tam dziać ;) No i mam nadzieję że rozdział wam się podoba! Przyłożyłam się do niego xD Tak jak zwykle... No, ale miłego czytania! Chociaż i tak wiem, że pewnie to przeczytacie jak już skończycie rozdział ;v Ale, ale, ale!<br />
Pozdrawiam :* #MaxineR</blockquote>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-51799277992885605192016-10-15T13:02:00.000-07:002016-10-17T00:11:22.144-07:00Rozdział 10 - "Poświęcenie"<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj18BhAVwrj7CAOOtq3z9fFm6KdaLdEvnjeEs4AxWih-eOnrEtkhh1meXpyQUQG_wTwdgCkaI-cGo8DjzDGUY0eWw0XwkUs_-RLRbsiGdfCmB3rOag9qVxp_VIDiI23I2evKmK7sVgYgDM/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj18BhAVwrj7CAOOtq3z9fFm6KdaLdEvnjeEs4AxWih-eOnrEtkhh1meXpyQUQG_wTwdgCkaI-cGo8DjzDGUY0eWw0XwkUs_-RLRbsiGdfCmB3rOag9qVxp_VIDiI23I2evKmK7sVgYgDM/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>B</b></span>londynka, bijąc się w myślach, pragnęła w końcu wyznać swoim przyjaciołom całą prawdę na swój temat. Wzięła głęboki wdech, rozglądając się we wszystkie strony. Gdy w końcu możliwość oglądania nowych krajobrazów się wyczerpała, przetarła dłonią czoło. Zwiesiła głowę, po czym zabrała głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem.. - ugryzła się w język. - Nazywam się Lucy.. Lucy Heartphilia - rzekła w końcu, wyczekując reakcji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Głęboka cisza ogarnęła wszystko wokół. Nawet wiejący wiatr zdawał się wyciszyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zanim zbyt pochopnie wydacie opinię na mój temat, proszę, pozwólcie mi się wytłumaczyć - zamilkła, lecz po chwili kontynuowała, gdyż nikt nie raczył się odezwać. - Po zamachu na Magnolię i śmierci moich rodziców pragnęłam zemsty. Poznałam Mirę i zaczęłyśmy pomagać wszystkim, którzy ucierpieli w wyniku wojny i dotarli do miasta. Nie chciałam, by komuś z mojego zasięgu stała się krzywda - z ledwością powstrzymała powoli napływające łzy do jej oczu. - Po dłuższym czasie również Levy udało się uciec... jest jedyną osobą, która przeżyła zamach na Magnolijski zamek, nie licząc mnie. Jednoznaczne jest także to, że jedynie ona wiedziała, kim jestem, jednak nie powinniście na nią przelewać gniewu, bo poprosiłam ją, by dotrzymała tajemnicy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dalej nie rozumiem - rzekła Strauss. - Dlaczego to ukrywałaś? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja.. przez cały czas myślałam, że gdybyście poznali prawdę, nie traktowalibyście mnie tak samo, wręcz znienawidzilibyście mnie. Wmawiałam sobie stek bzdur i wierzyłam w te bujdy. Teraz jest mi głupio, że tak to wszystko przeciągnęłam. Przepraszam.. - pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, jednak wszyscy znowu zamilkli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zerwała się z miejsca, nie chcąc dłużej patrzeć na przygnębione wyrazy twarz swoich przyjaciół. Chciała odpokutować. Spojrzała na wzgórze. Powóz z parobkami Zerefa właśnie pędził w ich stronę. Byli bezbronni. Lucy zaczęła głęboko myśleć. Nie posiadali broni ani nic z tych rzeczy. Co mogli zrobić? Oczekiwać cudu po raz kolejny? Żołnierze wybiegli z powozu i ruszyli w ich kierunku. Natsu szybko chwycił Happy'ego, osłaniając go. Heartphilia bacznie obserwowała poczynania wroga. Jeden z czwórki potężnych mężczyzn biegł w kierunku nieświadomego Dragneela, dzierżąc w dłoni ostrze. Heartphilia rzuciła się i odepchnęła różowowłosego, natomiast broń powierzchownie wbiła się w tylną partię jej ciała, którą okazały się być plecy. Ból przeszył jej ciało. Padła na grunt, zaciskając pięści. McGarden szeroko otworzyła oczy i rzuciła się na konającą przyjaciółkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Uciekajcie - jęknęła blondynka. - Nie mogą mi nic zrobić bez zezwolenia Zerefa..</div>
<div style="text-align: justify;">
- A-Ale..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uciekajcie - powtórzyła stanowczo. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gajeel chwycił smukłą dłoń Levy. Zaczął ją ciągnąć wgłąb lasu, za Mirą i Natsu. Dziewczyna wyrywała się, krzycząc jak w amoku imię blondynki, jednak zdało się to na nic. Heartphilia nikle się uśmiechnęła, zamykając oczy. Miała pewność, że oddalają się z zasięgu wszelkich niebezpieczeństw i jakoś sobie poradzą. Modliła się jedynie o to, by nikt nie wpadł na głupi pomysł, jakim byłoby przyjście na ratunek. Jeden z mężczyzn wrzucił Heartphilię na tyły powozu, po czym cała czwórka parobków ruszyła w kierunku gór Zerefa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy tylko Zeref został poinformowany, że księżniczka już jedzie, jedyne nad czym się zastanawiał, to nad karą dla niej za wszystko co mu zrobiła. Chciał, żeby cierpiała i błagała o litość, pragnął też jakoś ją wykorzystać. Głęboko się nad tym zastanawiał. W międzyczasie Lucy dojechała do zamku i została zaprowadzona do swojej komnaty, która była teraz dość istotnie zmodyfikowana. Strażnicy czuwali przed wejściem. W oknach były kraty. Pomieszczenie było prawie puste, żeby nie mogła się w żaden sposób wydostać. Blondynka usiadła na łóżku i nie wiedziała co robić. Czy myśleć jak się wydostać, czy jednogłośnie stwierdzić, że już nic się nie da zrobić. Po jakichś dziesięciu minutach do komnaty wszedł Zeref. Lucy wstała z łóżka i stanęła na środku. Czarny Pan, po chwili zastanowienia podszedł do niej i stanął naprzeciwko. Patrzył się na nią długim ciągiem. To groźnie, to troskliwie, to smutno. Heartphilia nie mogła go rozszyfrować. A czy sam on wiedział o co mu chodzi? Zeref chciał zabrać blondynkę na jej karę, ale patrząc na to, jak już ucierpiała i, że ledwo stała na nogach z raną kutą, postanowił jej póki co darować, a nawet wymyślił plan. Opuścił komnatę z twarzą niewyrażającą uczuć, natomiast dziewczyna usiadła z powrotem na brzegu łóżka, skrywając twarz w dłoniach i myśląc nad tym, co teraz będzie...<br />
<br />
Biegli przez las, który wydawał się dłużyć z każdym kolejnym krokiem. Poharatane przez ostre gałęzie części ciała były ich najmniejszym zmartwieniem. Wszystkim w głowie siedziała tylko jedna myśl, mówiąca: co teraz będzie? Wszystko stało się tak niespodziewanie, że nikt nie mógł tego przewidzieć. Mimo, iż Zeref w końcu musiał wykonać ruch, nikt nie sądził, że to się tak potoczy. Nikt również nie sądził, że Lucy może się tak dla nich poświęcić. Teraz nie było wiadome to, czy w ogóle uda jej się ujść z życiem, czy też zginie z rąk tego łotra. Mirajane i Levy łzy same cisnęły się do oczu. Choć chciały być silne i myśleć pozytywnie, nie potrafiły, nie mając jej u boku. Natsu mocno zaciskał zęby, by powstrzymać grymas przerażenia wymieszanego ze smutkiem, natomiast Gajeelowi wydawało się, że to tylko zły sen, który w końcu musi się skończyć. Happy jako jedyny nie mógł ogarnąć tego, co się dzieje. Mocno trzymany w ramionach Dragneela, zaciskał powieki, pragnąc, by to się już skończyło. Gdy w końcu mijali ostatnie drzewa, ujrzeli prostą ścieżkę. Prowadziła w nieznany im kierunek.<br />
- I co teraz zrobimy? - rzekł po chwili Redfox, wpatrując się w suchy grunt.<br />
- Nie ucieknę bez Lucy! - Levy zaczęła panikować, skrywając twarz w dłoniach. - Poświęciła się dla nas! Nie mam zamiaru jej tak zostawić!<br />
- Levy - Natsu delikatnie podał Happy'ego Mirajane, po czym złapał niebieskowłosą za ramiona. - Skoro tak się poświęciła, nie możemy tego zmarnować. Jeśli tam teraz wrócimy, nic z tego nie będzie, bo nas też znajdą i uprowadzą, rozumiesz? - głos lekko mu drżał, choć starał się zachować spokój.<br />
- To równie dobrze mogłam być ja - wyszeptała, zaś po jej policzkach strumieniem spływały łzy. - Wszyscy chcecie sobie wmówić, że będzie dobrze! Ale prawda jest taka, że zadajecie sobie nieustannie w myślach pytanie, kiedy to się skończy! Odpowiedź brzmi: <u>nigdy</u>! - wyraźnie podkreśliła ostatnie słowo, po czym odwróciła się na pięcie, chcąc z powrotem ruszyć wgłąb lasu, ale uniemożliwił jej to Gajeel. Zderzyła się z jego klatką piersiową.<br />
- Posłuchaj no, mała! Nie graj histeryczki! Nam wszystkim nie pasuje ta sytuacja, ale już nic nie możemy zrobić, poza ratowaniem własnych tyłków! Powinnaś wierzyć w Lucy i w to, że jakoś jej się uda wydostać! - wrzasnął na jednym wdechu, zaś McGarden zamilkła, opadając na kolana.<br />
- Mam dosyć. Możecie mnie tutaj zostawić, nie mam siły dalej iść - powiedziała resztkami sił, pustym wzrokiem wpatrując się w ziemię.<br />
- Musimy trzymać się razem - Mirajane kucnęła i położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki. - Odpocznijmy chwilę.<br />
Levy z sekundy na sekundę stała się wrakiem człowieka. Nie zwracała uwagi na otoczenie. Wpatrywała się w jeden punkt, jakim okazała się być gleba.<br />
- Levy, obiecuję Ci, że uratujemy Lucy - rzekł Dragneel, zaciskając pięści, jednak nie usłyszał odpowiedzi tak, jakby McGarden w ogóle nie słuchała.<br />
Postanowili dać jej spokój na jakiś czas i pozwolić pogodzić się z rzeczywistością.<br />
<br />
Ostrza wręcz wirowały w powietrzu, jednak na pierwszy rzut oka widać było, że to Hargeon przegrywa. Jedynie Erza próbowała usilnie zapanować nad sytuacją. Zaczęła panikować, ponieważ Gray zniknął z jej pola widzenia. Silver dzielnie walczył u boku swych żołnierzy. Czerwonowłosa kątem oka spoglądała w jego stronę. Natomiast Gray przepadł. Gdy pokonała jednego z wrogów, lekko opuściła miecz, po czym zaczęła się bacznie rozglądać. Wiedziała, że nie uciekłby, zostawiając wszystkich na pastwę losu. To nie był ten typ człowieka...<br />
<br />
Biegł w kierunku gór Zerefa, na nic nie zważając. Miał tylko jeden cel: uratowanie jej. Jego cenna przyjaciółka: ta, która zawsze stała po jego stronie i go chroniła. Chciał się jej odwdzięczyć za te wszystkie lata. Dzielnie nadstawić karku, by tylko ona przeżyła. Biegł coraz szybciej z każdą sekundą. W końcu, gdy dotarł do szczytu gór, zaczął schodzić po kamiennych schodach. Do środka dostał się jednym z wejść. Skradał się między opustoszałymi korytarzami. Domyślił się, w której komnacie została uwięziona, z powodu dwóch strzegących jej żołnierzy. Zdjął buty. Jeden rzucił gdzieś wgłąb korytarza, zwracając uwagę dwojga parobków. Gdy odwrócili wzrok, rzucił po schodach w dół kolejny i ukrył się w szczelinie między ścianami. Zmuszeni byli, by sprawdzić, skąd dobiegały te hałasy. Gdy odeszli kawałek dalej, zwinnie wślizgnął się do wnętrza komnaty. Blondynka była zszokowana widokiem swojego przyjaciela.<br />
- Gray? Co ty tu robisz? - spytała, kiedy w końcu się otrząsnęła.<br />
- Głupia, dlaczego ciągle tak się narażasz! I dlaczego ten różowy fagas nic nie zrobił w związku z tym! - rzekł mocno zdenerwowany Gray.<br />
- Muszę odzyskać ich zaufanie, a to była prawdopodobnie ostatnia taka szansa.. - zwiesiła głowę.<br />
Powoli zaczęła tracić wiarę w to, że uda im się wygrać tę wojnę. Ciągle trwała, ofiar przybywało, a każda kolejna próba jej zatrzymania kończyła się niepowodzeniem.<br />
- Nawet tak nie mów - przerwał jej. - Gdzie podziała się moja stara optymistyczna przyjaciółka, ciągle dająca mi w kość, pocieszająca mnie, która trwała u mego boku i gdy tylko miała szansę, starała wyślizgnąć się z zamku, by móc się ze mną spotkać? - usiadł obok Heartphilii.<br />
Łzy napłynęły jej do oczu. Zakryła twarz dłońmi.<br />
- To mnie już przerasta.. jesteśmy w środku terytorium wroga, nie możemy nic zrobić - zaciągnęła się szlochem.<br />
- Uspokój się. Jeszcze mamy szansę, tamci dwaj odeszli od drzwi, a ja zdążyłem przebadać zamek. Chodź - chwycił ją za przedramię i zaczął ciągnąć w kierunku wyjścia z komnaty.<br />
Ukryli się w szczelinie między ścianami. Nic nieświadomi, jak widać głupi strażnicy wrócili na swoje stanowiska. Wykorzystując swoją szansę, wyślizgnęli się z zamku przez niezakratowane okno na parterze. Zadyszani, już w bezpiecznym miejscu, podparli się o drzewa.<br />
- Gray.. dziękuję - przytuliła go, a raczej pragnęła dostać choć odrobiny ciepła w tej zimnej wojnie.<br />
- A teraz musimy znaleźć tego palanta! - wrzasnął, mając na myśli Natsu. - Kto o zdrowych zmysłach wysyła smukłą dziewczyneczkę do jakiegoś psychicznego typa, który rozpoczął wojnę i zabił setki ludzi?!<br />
- Ej! Jaka znowu smukła dziewczyneczka! - Heartphilia skrzyżowała ręce na piersiach.<br />
Po chwili oboje wybuchnęli śmiechem. Brakowało im tego. Brakowało im chwil spędzonych we wspólnym towarzystwie. Czuli się jak bliskie, rozdzielone przez obowiązki rodzeństwo.<br />
- Wracając do tematu, jak myślisz, gdzie mogli pójść? - zaczął Fullbuster.<br />
- Myślę, że przeszli najwyżej las, znając Levy.. - westchnęła cicho.<br />
Zaczęli więc biec wgłąb lasu. Mieli nadzieję, że uda im się znaleźć resztę i w końcu zakończyć tą prowadzącą do niczego wojnę.<br />
<br />
Odpoczywali, będąc otoczeni przez kolorowe liście. Ostatni powiew jesieni rozprzestrzeniał się po Hargeonie i jego okolicach. Gałęzie łysych drzew lekko powiewały na wietrze. Z nieba zaczął sypać się biały, nieskazitelny śnieg. Levy uniosła lewą dłoń i złapała jeden płatek. W mgnieniu oka zmienił się on w ciecz. Zwiesiła głowę. Ostatnie, lekko opóźnione odlatujące gdzieś w dal ptaki były częścią tego pięknego krajobrazu.<br />
- Nie bój się, mała, my też tu jesteśmy - rzekł Gajeel, wpatrujący się w niebo.<br />
- I Lucy też tu była.. - szepnęła do siebie.<br />
Natsu milczał od dłuższego czasu. Nie potrafił sobie wybaczyć. W głowie miał jedynie obraz cierpiącej blondynki. Dreszcze przechodziły go na samą myśl, że Zeref może chcieć jej zrobić krzywdę. Była bezbronną, odważną dziewczyną. Przecież nic nie mogła zrobić w pojedynkę. Mocno zacisnął powieki, wydobywając z siebie cichy jęk. Mira patrzyła na niego ze współczuciem. Nagle, usłyszeli szelest wśród liści tak, jakby ktoś zmierzał w ich kierunku. Spoglądali w miejsce, z którego dochodził. Zza drzewa wyłoniła się sylwetka blondwłosej. Patrzyła na nich, nie wiedząc, co powiedzieć. Ciągle utrzymywała jedną pozę. McGarden zerwała się z miejsca i rzuciła jej w ramiona, zaciągając się szlochem. Lucy z nikłym uśmiechem odwzajemniła uścisk. Natsu osłupiały patrzył się na Heartphilię. Wszystko inne odeszło, także to, że ukrywała przed nimi całą prawdę na swój temat. Gdy tylko niebieskowłosa się od niej odsunęła, on także zerwał się z miejsca i otulił ją ciepłymi ramionami.<br />
- Natsu? - wypowiedziała wyraźnie zaskoczona jego imię, nie odwzajemniając uścisku. Była wręcz pewna, że zrobił to pod wpływem impulsu.<br />
Jednak nie puszczał jej przez dłuższą chwilę. W końcu także zarzuciła ręce wokół jego szyi.<br />
- Oni się lubią~ - Happy zachichotał.<br />
Czerwona jak burak blondynka, odskoczyła od chłopaka, natomiast Dragneel z irytacją spojrzał na niebieskiego kotka. Ten zaś wycofał się o parę kroków z niewinną minką.<br />
- Dobra, przestańcie w końcu się miziać. Musimy wrócić do Hargeonu,<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>C.D.N</i></div>
<div style="text-align: center;">
<b>***</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Shadlew:</b> Cześć~ Rozdział jeszcze nie przeszedł solidnej korekty, więc mogą wkraść się drobne błędy, tak z góry :D W końcu fabuła zacznie nieco rozkwitać i ruszy akcja, jej~ Będzie ból, walka i rozpacz hihi (sadystyczna Shadlew XD). No cóż jeszcze można powiedzieć.. mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu. No to tyle, enjoy~<br />
<br />
<b>Maxine:</b> "- Oni się lubią~ - Happy zachichotał." Ahh tak! Akcja się rozkręca. Teraz się spytam kiedy dzieci haha xD Mam nadzieje, że rozdział się podobał bo mi i Shad baaardzo hyhy. Akcja też się rozkręca, a wojna trwa! (no już nie wiem o czym do was pisać -,-). Ale tutaj wielkie oklaski itp. dla Shadlew ona baaaardzo się przyłożyła do rozdziału :** Pozdro MaxineR<br />
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-58188327926716906982016-10-07T02:47:00.000-07:002016-10-07T02:47:36.714-07:00Rozdział 9 - "Odwaga"<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu85wCEt7k-U96MuCmM9ZhSR8LtC0LX85elgRem_7IrtauT-T2fqQtoWKfhynkpe2GiITNUvd3sJ5_qKtoRekndrDvEgAdAcdlVSBRGiQn2ItVRaXcsUJGaJh7WI4q3zif1ViwViJQglk/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu85wCEt7k-U96MuCmM9ZhSR8LtC0LX85elgRem_7IrtauT-T2fqQtoWKfhynkpe2GiITNUvd3sJ5_qKtoRekndrDvEgAdAcdlVSBRGiQn2ItVRaXcsUJGaJh7WI4q3zif1ViwViJQglk/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> <b><span style="font-size: large;">Z</span></b>eref wraz ze swoją liczną, nieodwołalnie gotową na rozróbę armią, wpatrywał się z wymalowanym na twarzy uśmiechem na Natsu i Lucy. Dziewczyna była przerażona samą świadomością o tym, co za chwilę się wydarzy, nie myśląc już o tym, że stoi właśnie naprzeciw jednego z najgroźniejszych ludzi obecnie stąpających po tej planecie. Nikt do końca nie wie, skąd dorwał swą władzę. Zawsze posiadała ona pewne ziarnko tajemnicy. Zmarszczyła brwi, przyjmując prostą postawę. Nie chciała okazać swojego strachu, by odczuł satysfakcję. Zaśmiał się szyderczo, uchylając usta.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Znowu się widzimy, <i><b>księżniczko Lucy Heartphilio</b></i>... - rzekł cicho, jednak słyszalnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dragneel stanął jak wyryty, oczekując wyjaśnień ze strony przyjaciółki. Wszystko w jego umyśle się zmieszało. Lucy nigdy nie wydawała mu się osobą, której nie mógłby zaufać. Zawsze otaczała ludzi wokół ciepłem i bezwarunkową troskliwością, potrafiąc posłać miły uśmiech. A teraz wszystko prysło niczym bańka mydlana. Cały obraz, który udało jej się zbudować, rozpadł się w mgnieniu oka. Być może nigdy nie powinna była kłamać, ale jednak coś ją do tego skłoniło. Myślała, że tak będzie najlepiej. Niegdyś jeszcze potrafiłaby podać sensowny powód, ale teraz w jej głowie panowała pustka. Wszystkie dźwięki wokół odbijały się echem. Różowowłosy wpatrywał się w dziewczynę, jakby wiercąc w niej dziurę. Głośno przełknęła ślinę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Czyżby Twoi przyjaciele nie wiedzieli, kim jesteś? Powinienem to przybliżyć? - rzekł czarnowłosy, nakazując ruchem dłoni armii, by ruszyła do ataku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Armia wnet rzuciła się na tłum przerażonych ludzi. Heartphilia bezradnie wpatrywała się w ten makabryczny obraz. Poczuła nieprzyjemny dotyk na skroni. Nagle, ktoś złapał ją za włosy. Był to Zeref. Natsu zniknął z jej pola widzenia, jednak wiedziała, że sobie poradzi. To ona była teraz w prawdziwym niebezpieczeństwie. Mężczyzna mocno zgarniał jej włosy w uścisku. Syknęła z powiększającego się bólu. Machała rękoma, próbując się wyrwać. Ujrzała sztylet leżący na ziemi. Instynktownie sięgnęła po niego, po czym mocno go trzymając, ucięła część włosów trzymaną przez Zerefa. Ścięte blond włosy straciły swój blask i bezwładnie opadły na ziemię. Heartphilia była wolna. Rzuciła Zerefowi oschłe spojrzenie, mocno dzierżąc w dłoni broń. Ten zaś dał znak mężczyźnie stojącemu na tyłach. Zdezorientowana Lucy zaczęła bacznie się rozglądać, podczas gdy w kierunku jej pleców pędziła naostrzona strzała. Ktoś ją odepchnął. Na jej sukni pojawił się szkarłat krwi, jednak nie należała ona do niej. Z przerażeniem spojrzała na osobę, która uratowała jej życie. Ujrzała leżącą w kałuży własnej krwi Mavis Vermilion. Narzeczoną Zerefa. Ta, której praktycznie nie znała, właśnie ją ocaliła. Po jej policzkach spłynęły strumieniami łzy. Szybko chwyciła jasnowłosą w ramiona. Pochyliła się nad nią, z nadzieją wpatrując w drobną twarz. Ranna bez słów uniosła lewą dłoń, w której trzymała dwa złote, połyskujące klucze. Nakazała je wziąć. Lucy posłusznie wzięła ów przedmioty. Następnie, Mavis wyraźnie zbladła. Z uśmiechem położyła dłoń na policzku Heartphilii tak, jakby chciała ją w pewien sposób oznaczyć. Jej dłoń opadła na suchy grunt, zaś po policzku spłynęła ostatnia, pojedyncza łza. Klatka piersiowa przestała się unosić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Nie... - desperacko jęknęła Lucy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Jej słabość ją przerażała. Dopuściła do śmierci niewinnej osoby. Nie chciała tego. Nigdy nie chciała, by ktokolwiek cierpiał. Zdeterminowanie wzięło górę. Chwyciła do dłoni sztylet. Wiedziała, że za wiele nie zdziała w pojedynkę. Jednak nie dbała teraz o to, czy coś jej się stanie. Chciała uratować choć jedno życie. Odwdzięczyć się Vermilion za to, co zrobiła. Ktoś położył dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się i zobaczyła przerażoną Mirajane.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- L-Lucy? Twoje włosy... Jesteś cała we krwi... - powiedziała cicho, mając szeroko otwarte oczy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wokół nich toczył się krwawy bój. Każdy mógł ucierpieć w każdej chwili. Los był wyjątkowo srogi. Nie dbał o to, kim była dana osoba.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Gdzie pozostali? - spytała, unikając tłumaczenia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Ja... nie wiem - odparła, przytulając się do przyjaciółki. - Już nic nie wiem. Wszyscy wokół, którzy dosłownie chwilę temu żyli, bezwładnie konają na ziemi w kałużach własnej krwi... dlaczego..?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Heartphilia zaniosła się szlochem. Jej ręce opadły. Dlaczego nie mogła nic zrobić? Coś cholernie utrzymywało ją pod maską bezsilności, nie chcąc wypuścić z sideł. Sidła, które budowała odkąd zmarli jej rodzice. Sama siebie uwięziła. Prawdziwa ona siedziała gdzieś w odmętach jej umysłu, panicznie bojąc się okazać. Panicznie bojąc się prawdy. Panicznie bojąc się otoczenia. Panicznie bojąc się przełamać...</span><br />
<span style="color: white;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Lucy zebrała się w sobie. Otarła łzy lewą ręką, ponieważ w prawej trzymała kawałek szkła oraz dwa klucze od Mavis. W pewnym momencie spojrzała na płaczącą białowłosą przyjaciółkę, a później jej wzrok stanął naprzeciw wzroku Zerefa. Ręce jej się trzęsły, stała niespokojnie. A Zeref tylko patrzył się na nią z dużym uśmiechem na twarzy, co parę minut rozglądając się za swoją armią. Dziewczyna w końcu nie wytrzymała. Zamachnęła się ręką w której trzymała sztylet i dwa złote klucze. Biegła w stronę Zerefa myśląc o tym, że może zadać mu chociaż krztę bólu. Jednak nagle się zatrzymała. Znowu stwierdziła, że to, co chce zrobić nic nie da, poza poprawieniem własnego samopoczucia, co w zasadzie można była nazwać godnością. Sztylet bezwładnie wypadł jej z ręki i wbił w glebę.</span><span style="color: #222222; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Podczas gdy Hargeon toczył bitwę o swą niepodległość, ona nie wiedziała co zrobić. Nie potrafiła wymierzyć sprawiedliwości tak, jak jej rodzice. Nie była godna swojego nazwiska, a przynajmniej tak myślała. Jej psychika powoli siadała, nie potrafiąc sobie poradzić. Zwiesiła ręce wzdłuż ciała i pustym wzrokiem, nieruchomo wpatrywała się w ziemię. Wszystkie wydarzenia, które przeżyła do tej pory mieszały się w umyśle, zadając olbrzymi ból psychiczny. </span><span style="font-family: georgia, "times new roman", serif;">Nagle usłyszała krzyk, ale to nie był krzyk gości, lecz kogoś niezmiernie ważnego dla niej, krzyk Mirajane. Odwróciła się i zobaczyła, jak żołnierze Zerefa ją łapią i gdzieś zabierają. Chciała pomóc przyjaciółce, ale spojrzała bardziej w bok, gdzie ujrzała złapaną Levy, Gajeela, Happy'ego oraz osobę, która była najbardziej zdenerwowana i najbardziej się szarpała. To był Natsu. Wyrywał się, wszyscy chociaż w niewoli, patrzyli właśnie na niego. Spojrzał na blondynkę. Jego wzrok był głęboki, a czarne tęczówki robiły się czerwone jak ogień ze złości. Ona za to spoglądała na niego jednocześnie przerażona i przygnębiona tym, że tak go zawiodła... zawiodła wszystkich. Po chwili zabrali każdego z wyjątkiem Lucy. Ta stała i się nie ruszała, chociaż przyjaciele krzyczeli jak w amoku jej imię. nie wiedziała, co zrobić. Stała i patrzyła jak odjeżdżają powozami w stronę gór. Nie wiedziała tylko gdzie jest Gray, ale pomyślała, że pewnie schowali się z ojcem i są bezpieczni. Zanim się odwróciła, żeby coś zrobić, na jej ramieniu pojawiła się ręka czarnowłosego. Zaczęła się trząść. Nie ze strachu, lecz ze złości. Odwróciła się i ze wściekłością spojrzała mu prosto w oczy. To, co się miało z nią stać odchodziło na drugi plan. On znowu skrzywdził jej bliskich. Kolejny raz. Przestała być bezsilna. Przestała racjonalnie myśleć. Wszystko odeszło na bok. Poza jedną, jedyną myślą. Pragnieniem. Chciała być silniejsza. Dla nich. Dla tych idiotów, z którymi momentami nie szło wytrzymać. Zrozumiała, że są dla niej najważniejsi. Nic bez nich by nie zdołała zdziałać. Popędziła w kierunku powozu. Ludzie Zerefa biegli za nią, ale nie zważała na to. Gdy w końcu pojazd znalazł się w zasięgu jej dłoni, wskoczyła na niego, natomiast zdezorientowany parobek, który go prowadził zboczył z trasy. Powóz momentalnie zaczął spadać ku przepaści. Zapanowała martwa cisza. McGarden do oczu napłynęły łzy i ogarnęła ją wszechstronna panika. Właśnie staczali się z olbrzymiej, stromej góry. Dotychczasowy kierowca wypadł za burtę, przez co jechał on wedle własnego życzenia, bez żadnego okiełznania. Lucy spojrzała na swoich towarzyszy. Zamknęła oczy, smutno marszcząc brwi. Winiła się za to. Za chwilę prawdopodobnie mieli zginąć. Na cóż zdały jej się te stany depresyjne, refleksje i wszystkie przemyślenia. Kiedy w końcu udało jej się zebrać w sobie i poukładać ów myśli, miała zginąć. Jednak zdarzył się cud. Powóz zatrzymał się tuż nad kanionem. Wszyscy zdezorientowani mierzyli się wzrokiem. Natsu głośno przełknął ślinę, przecierając przepocone z adrenaliny czoło, natomiast Gajeel odetchnął z ulgą. Levy nadmiernie dyszała, mając szeroko otwarte oczy, zaś białowłosa nie potrafiła ogarnąć tego, co właśnie się wydarzyło. Może to było im pisane. Może było im pisane przeżyć, przynajmniej teraz. Natsu wpatrywał się ówcześnie we wszystkich, poza jedną, jedyną osobą, a była nią Heartphilia. Obecnie tylko on, Levy i Gray wiedzieli o tym, kim jest. Jednak widocznie nie potrafił się z tym pogodzić. Dla niej samej to było trudne. Po chwili rzucił jej zwolnienie pełne wyrzutu. Mimo wszystko, domyślił się, że wiele musiała przeżyć. Udawanie martwej wśród stosu ciał swoich bliskich. Wśród swoich martwych rodziców. Wstrzymywanie łez oraz oddechu, byle tylko nikt nie zauważył, że żyje. Wszystko utrzymywała w sobie pod mentalną maską, którą udało jej się zbudować, jednak nie utrzymała jej długo. Była głupia, wszystko zamykając w sobie. Zdała sobie sprawę z tego, że praktycznie nikt nie znał jej takiej, jaką jest. Udawała. Przez cały czas udawała. A później bała się wyznać prawdę. Bała się, że nie zaakceptują prawdziwej jej. Zniżyła ich wartość. Zniżyła również swoją wartość. Uchyliła usta, biorąc głęboki wdech.</span><br />
<span style="font-family: georgia, "times new roman", serif;">- Jestem...</span><br />
<span style="font-family: georgia, "times new roman", serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: georgia, "times new roman", serif;"><i>C.D.</i></span><i style="font-family: georgia, "times new roman", serif;">N</i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: georgia, times new roman, serif;"><b>***</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: georgia, times new roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: georgia, times new roman, serif;">Ojojoj, rozdział miał być w poprzednim tygodniu, a ostatecznie jest dzisiaj XD Cóż, w końcu się ustatkujemy z tym regularnym pisaniem, potrzebujemy tylko trochę czasu - nie od razu Rzym zbudowano :D Ubolewamy nad śmiercią Mavis i rozpadzie psychiki Lucynki - tak, właśnie. Od pierwszego rozdziału czekałyśmy, by napisać ten moment, a ostatecznie wyszedł słabiej niż to wymyśliłyśmy XD (Tak, takie jesteśmy fajne, że mamy wszystkie sezony zaplanowane x'D). Cóż, Lucy dostała dwa złote klucze. Ciekawe, jak są z nią powiązane.. oczywiście spoilerować nie będziemy, a gdzie tam. O tym już w przyszłych rozdziałach. Oczywiście rozdzialik zakończony jak polsat na reklamy, bo jakże by inaczej. Idzie przywyknąć, nieprawdaż? XD</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: georgia, times new roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: georgia, times new roman, serif;">~Enjoy</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-74816376343485330972016-09-23T13:11:00.001-07:002016-09-26T06:44:48.625-07:00Rozdział 8 - "Nadchodzący koszmar"<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFkyXZ9DR_qAFQpf5d93NvskTuY3Us5Ccz-g-TiDXojZHyF4_daQTpW_0f9vCPFMw8Jr2_NKgoqZj_3EE4iMaFVNfj4PQsdvgH7T9n50t98UeqluYwc8h_KQQ6JfGIzTMbkyo1tJmd-XQ/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFkyXZ9DR_qAFQpf5d93NvskTuY3Us5Ccz-g-TiDXojZHyF4_daQTpW_0f9vCPFMw8Jr2_NKgoqZj_3EE4iMaFVNfj4PQsdvgH7T9n50t98UeqluYwc8h_KQQ6JfGIzTMbkyo1tJmd-XQ/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>P</b></span>o ulicy żwawo stąpali mieszkańcy Hargeonu. Widać było, że wszyscy czegoś wyczekiwali. Radosne kobiety otwierały kolejno okna w domach, z których czuć było woń pieczonego kurczaka, uliczne targi miały olbrzymią klientelę, ustawiającą się w ponad metrowej kolejce, zaś do zamku zmierzało wiele powozów szlacheckich. W tak wielkim tłumie łatwo było się zgubić. Poirytowany Natsu co chwilę był przez kogoś szturchany, przez co wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapewne trwają przygotowania, w końcu jutro urodziny króla - stwierdziła głośniejszym tonem Mirajane, tak, by przyjaciele zdołali ją usłyszeć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba powinniśmy wrócić do zamku.. - rzekła Lucy, lekko sponiewierana przez tłum.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszyli więc w kierunku zamku. Jednak ciężko było się przedostać, gdyż pełno szlachciców wjeżdżało powozami na jego teren. W końcu, jedna z kobiet zaproszonych na przyjęcie, pchnęła Lucy na bramę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przesuń się, wieśniaczko - spojrzała na nią od góry do dołu, parskając.</div>
<div style="text-align: justify;">
Heartphilia zacisnęła pięści.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, przepraszam... - ze skrzywionym uśmiechem przesunęła się na bok, pozwalając jakże wychowanej damie przejść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciężko było jej trzymać język za zębami, zwłaszcza w takich momentach, ale nie mogła zdradzić swojej przykrywki. Nie teraz. Wściekła Levy wyklinała tą "szlachecko urodzoną" dziewczynę w myślach. Przecież Lucy była kimś naprawdę ważnym dla Fiore, kto rzekomo zginął przez zamach na Magnolię. Była księżniczką, kimś równym Gray'owi, który był powodem przybycia tak wielu bogatych, młodych dziewcząt. Położyła dłoń na ramieniu blondynki, posyłając jej ciepły uśmiech. Dziewczyna odwdzięczyła się tym samym, biorąc głęboki wdech. W końcu, kiedy weszli do zamku, od razu udali się do swoich komnat, tym samym rozdzielając z Natsu. Dziewczyny po wejściu do pokoju położyły się na swoich łóżkach, natomiast Lucy usiadła przy biurku.<br />
- Chwila - Mirajane nagle się zerwała. - Przecież skoro jutro jest to przyjęcie, musimy jakoś wyglądać. Juvia powiedziała, że garderoba stoi dla nas otworem - chwyciła zdezorientowane przyjaciółki za dłonie i popędziła w kierunku garderoby.<br />
Lekko przytłoczone weszły do środka. Ujrzały piękne, królewskie suknie wykonane z jedwabiu. Było ich tutaj naprawdę bardzo dużo. Zatkało im dech w piersiach. Strauss od razu chwyciła suknię w kolorze błękitu, w niektórych miejscach przyozdobioną brokatem. Była dość wyzywająca, ze sporym wcięciem w dekolcie i przylegających do ciała rozdarciach na plecach. Przymierzyła ją.<br />
- Wyglądasz wspaniale - skwitowała uśmiechnięta Heartphilia.<br />
- Chwila, wy też musicie sobie coś znaleźć! Być może jutro poznacie swojego przyszłego męża! - klasnęła radośnie w dłonie i zaczęła przebierać między ubraniami.<br />
- Miro, chyba trochę przesadzasz.. - rzekła cicho McGarden. - To tylko jakieś głupie przyjęcie...<br />
Podała Lucy piękną, falbaniastą suknię, która również miała spore wcięcie w dekolcie, aczkolwiek nieco dłuższe rękawy sięgające do przedramienia. Posiadała złote wstawki w niektórych miejscach i była wykonana z materiału w kolorze liliowym. Mocno podkreślała sylwetkę.<br />
- Trochę za bardzo... wyzywająca - zaczęła nerwowo wymachiwać rękoma, wykrzywiając twarz w zakłopotanym grymasie.<br />
- No nie przesadzaj! Jeszcze dzieci nie masz, możesz sobie pozwolić - porozumiewawczo szturchnęła ją w ramię, po czym zaczęła szukać czegoś dla Levy.<br />
Wyciągnęła miętową suknię sięgającą do kostek, podkreślającą i udoskonalającą walory ciała. Posiadała krótkie rękawki oraz sporej wielkości, trójkątny dekolt. Ostatecznie dobrała jeszcze buty, a były to pantofelki pod konkretny kolor każdej z kreacji.<br />
- No! - sapnęła. - Już możemy spać spokojnie.<br />
Levy i Lucy się zaśmiały, po czym wraz ze swoimi strojami wróciły do komnaty. We trzy usiadły na łóżku McGarden.<br />
- Ciekawe, kiedy Gajeel wróci - niebieskowłosa podrapała się po głowie. - Już mi żal tych wszystkich ludzi, których dzisiaj potrąci i wyklnie..<br />
- Zapewne już wielu potrącił i wyklął - Mira nerwowo się zaśmiała. - W końcu mówimy o <u>tym </u>Gajeelu.<br />
- Może chodźmy już na kolację? - zaproponowała Lucy.<br />
Dziewczyny przytaknęły i od razu skierowały się do jadalni.<br />
<br />
Po wejściu ujrzały już praktycznie przygotowany stół. Do wazonu włożone świeże kwiaty, zapalone świece nadające klimatu, zaś Juvia właśnie kończyła rozstawiać talerze wraz ze sztućcami. Przetarła dłonią czoło i szybkim krokiem skierowała się do kuchni.<br />
- Pewnie mają pełne ręce roboty - stwierdziła Levy. - Muszą przygotować całą masę wykwintnych potraw na jutro.<br />
Zasiadły do stołu. Do komnaty wszedł także zmęczony Natsu. Usiadł obok Lucy i ziewnął. Po nim zawitali również Gray z królem Silverem. Zasiedli na swoich miejscach. Kucharz postawił na stole pieczone ziemniaki, sałatki oraz drobne przystawki. Każdy zaczął sobie nakładać wedle własnych potrzeb. W trakcie trwającego posiłku, do jadalni wszedł chwiejący się Gajeel. Usiadł obok Natsu, po czym nałożył sobie na talerz całą garść mięsa i zaczął jeść. Wszyscy patrzyli na niego dziwnym wzrokiem.<br />
- Ktoś tutaj zabalował - zaśmiał się Silver.<br />
- Tak, tylko szkoda, że o dzień za wcześnie - skwitowała naburmuszona postawą swojego przyjaciela Levy.<br />
- Oj dobra, weź mi daj spokój, mała - powiedział w końcu Gajeel.<br />
- Dziękuję za posiłek - wstała nagle i wyszła z jadalni.<br />
Lucy i Mirajane także podziękowały, po czym ruszyły za McGarden. Weszły do komnaty i ujrzały niebieskowłosą siedzącą na łóżku.<br />
- Wszystko w porządku?<br />
- Tak - odparła, unosząc wzrok. - Po prostu nie chciałam dłużej siedzieć z tym kretynem w jednym pomieszczeniu, więc wyszłam.<br />
Mira i Lucy cicho się zaśmiały. Jeszcze chwilę porozmawiały, po czym zasnęły, oddając się w ramiona Morfeusza.<br />
<br />
Następnego dnia, odgłosy orkiestry zbudziły dotychczas śpiące dziewczyny. Na dziedzińcu znajdowały się tłumy szlacht oraz wysoko postawionych osób chociażby spoza Fiore. Lucy niechętnie usiadła na parapecie, po czym wyjrzała za okno. W ogrodzie wszystko było już gotowe. Juvia naprawdę musiała nie spać od dawna, by to wszystko przygotować. Mira przeciągnęła się, po czym zwlokła z łóżka ledwo żywą Levy.<br />
- Czas się przygotować - rzekła radośnie, uśmiechając się od ucha do ucha.<br />
Dziewczyny powolnie założyły swoje kreacje. Strauss delikatnie przeczesała włosy Heartphilii, a następnie zrobiła jej luźnego koka, wokół którego zaplotła warkocza.<br />
- Da-da~ - klasnęła w dłonie.<br />
Następnie zabrała się za włosy Levy. Lekko je uniosła, po czym zaplotła krótkiego warkoczyka na boku. Później rozczesała swoje włosy i upięła je w wysokiego koka. Założyły wybrane dnia wczorajszego sukienki. Nim się spostrzegły, na przygotowania zleciały im dwie godziny. Szybko wsunęły na stopy pantofelki, po czym pospiesznie wyszły z komnaty i skierowały się na dziedziniec.<br />
<br />
Było tu naprawdę mnóstwo przystojnych mężczyzn, pięknych kobiet w strojach od najsłynniejszych projektantów, czy też książąt i księżniczek z różnych krajów. Gray podszedł do Lucy, po czym lekko skinął ruchem głowy.<br />
- Pięknie dziś wyglądasz - uśmiech zawitał na jego zwykle ponurej twarzy.<br />
- Dziękuję - dziewczyna także się uśmiechnęła.<br />
Jednak rozmowę dwójki przyjaciół przerwała dziewczyna z wczoraj. Ta, która pchnęła Lucy na bramę i nazwała ją "wieśniaczką". Podeszła do Graya i jak gdyby nigdy nic złapała go za dłonie.<br />
- To może ja was zostawię - zakłopotana Heartphilia odwróciła się na pięcie i z powrotem dołączyła do przyjaciółek.<br />
O dziwo, Natsu i Gajeel również otoczeni byli wianuszkiem dziewcząt. Czuli się dość swobodnie i rozmawiali z widocznie zainteresowaną płcią przeciwną. W tak wielkim tłumie, Lucy zgubiła Strauss i McGarden. Cicho westchnęła, po czym podeszła do stołu z przekąskami i nalała sobie trochę czerwonego wina do kieliszka.<br />
- Lucy.. - usłyszała głos Natsu. - Schowaj mnie, te puste damulki uczepiły się nas jak jakieś rzepy...<br />
- Widocznie macie w sobie coś więcej, niż tylko warstwę mięśni - skwitowała, biorąc łyka trunku. Nawet nie spojrzała na różowowłosego.<br />
Nagle, rozmowy i chaos panujący na przyjęciu przerwały odgłosy orkiestry oraz rozkładany przez strażników długi, czerwony dywan, po którym dumnie z podniesioną głową stąpał Silver. Dotarł do podestu, który miał służyć jako scena, po czym odchrząknął i zaczął przemowę.<br />
- Witam wszystkich przybyłych na przyjęciu z okazji pożegnania jesieni, co jest w Hargeonie dość istotnym świętem nie tylko ze względu na to, że mam tego dnia urodziny, ale także na to, co głosi jedna z naszych najbardziej znanych legend. Posłuchajmy jej słów - ruchem dłoni wskazał na ciemnowłosego, bardzo przystojnego chłopaka wchodzącego na scenę z grubą, zakurzoną księgą.<br />
Zapadła głucha cisza, jak w Kościele na kazaniu. Tajemniczy chłopak otworzył księgę na odpowiedniej stronie, a następnie zabrał głos.<br />
- <i>W ubiegłym wieku, na ziemiach Hargeonu w ostatnim dniu jesieni na niebie pojawił się płomień. Zaraz po nim, głośny huk przeszedł miasto, a ziemia zaczęła się trząść. Wielki meteor spadł na katedrę, całkowicie pustosząc wszystko wokół. Przerażeni ludzie usiłowali uciec, jednak ogień pochłonął wszystko, co stanęło mu na drodze. Mówi się, że był to rozgniewany jesienny duch chcący, by czczono pożegnanie jego pory roku. Od tamtej pory, w Hargeonie i jego okolicach obchodzi się pożegnanie jesieni co roku o właściwej porze oraz tym samym oddaje hołd osobom zmarłym w wyniku kataklizmu </i>- zamknął księgę, po czym lekko się ukłonił i zszedł z podestu.<br />
- Dziękuję, Nicolasie. Jednak nie chcąc utrzymywać tej sztywnej atmosfery, zmieńmy temat. Właśnie w dniu dzisiejszym obchodzę czterdzieste piąte urodziny. Wiem, stary jestem - zaśmiał się. - Jako król pragnę, by moi poddani oraz goście wyśmienicie się bawili. Wznieśmy więc toast w podziękowaniu za pokój panujący w stolicy - wzniósł w górę złoty kielich, a za nim wszyscy goście wznieśli kieliszki zapełnione czerwonym winem. - Cóż... pozostaje mi tylko życzyć udanej zabawy - zszedł z podestu.<br />
Orkiestra grała coś wolnego, a więc wiele par rozpoczęło taniec we dwojga. Jedynie Lucy i Natsu stali w ciszy.<br />
- Ładne dziś mamy niebo - rzekła nagle blondynka. Chłopak przytaknął. - Ale mam złe przeczucia odkąd tu przybyliśmy...<br />
- Co masz na myśli? - spojrzał na nią poważnym wzrokiem.<br />
- Po prostu odnoszę wrażenie, jakby za niedługo miało wydarzyć się coś złego - odparła, po czym zaczęła głęboko myśleć.<br />
- Po prostu odpocznij. Należy Ci się - westchnął cicho, patrząc na tańczące pary.<br />
Dziewczyna uśmiechnęła się na dźwięk słów przyjaciela. Złapała go za ręce i pociągnęła do tańca. Na początku był lekko zdziwiony, ale koniec końców nie odmówił. Natomiast Mirajane i Levy ciągle szukały Lucy wśród tłumu. Nagle, białowłosa wskazała na blondynkę tańczącą z Dragneelem.<br />
- Kiedy oni stali się sobie tak bliscy? - Strauss podrapała się po głowie.<br />
- Chyba coś przegapiłyśmy.. - McGarden machnęła ręką.<br />
- Nie powinnyśmy im przeszkadzać - stwierdziła uśmiechnięta białowłosa.<br />
Po chwili, przybiegł do nich Gajeel uciekający od tłumu kobiet. Zmęczony po długim marszobiegu, oparł się łokciem o ramię Levy i położył głowę na swoją rękę dysząc. Nagle zasnął na ramieniu McGarden, śliniąc się, przez co na twarzy Miry zawitał powstrzymywany uśmiech, gdyż nie chciała narażać się na złość przyjaciółki. Levy w końcu nie wytrzymała i wyrwała ramię spod jego ręki, przez co ten się obudził.<br />
- Co się dzieje?! Ja tu spałem! - wykrzyczał wściekły.<br />
- Co się dzieje?! Ja nie jestem łóżkiem! - rzekła zbulwersowana niebieskowłosa. - Jeżeli chcesz spać, to wróć do komnaty!<br />
Wydarła się porządnie na upartego przyjaciela, po czym złapał ją w talii, przybliżył do siebie i siłą wciągnął do tańca, chcąc ją uciszyć chociaż na chwilę. Mira zgubiła ich w tłumie tańczących ludzi. Postanowiła pójść do stołu z jedzeniem. Podeszła więc do niego i nałożyła sobie na talerz kilka jej ulubionych przekąsek. Z niechęcią przyszło jej jedzenie, gdyż było jej trochę przykro, że jako jedyna nie ma swojego obiektu westchnień. Po pewnym czasie, jak już skończyła jeść i chciała poszukać przyjaciółek, ktoś ją popchnął, przez co wpadła na krawędź stołu. Niestety nie dostrzegła wśród gości sprawcy. Masując obolałe miejsce, którym w tym przypadku okazały się być plecy, bacznie się rozglądała.<br />
<br />
Wszyscy bawili się w najlepsze, nie wiedząc o tym, co dopiero ma się wydarzyć. Śmiechy oraz muzykę było słychać w najdalszych zakamarkach Hargeonu. Gdy przyjęcie rozkręcało się na dobre, jeden ze strażników wbiegł na drewniany podest, budząc ogromne poruszenie i zainteresowanie wszystkich przybyłych. Próbując złapać oddech, co chwilę mu zajęło, w końcu wyprostował się i z poważną miną spojrzał na króla.<br />
- Zbliża się Zeref! Zeref z armią! - wrzasnął spanikowany.<br />
Rozpoczęły się wyścigi w kierunku bramy. Wszyscy chcieli się stąd wydostać, póki mieli szansę. Erza jako jedyna zachowała zimną krew, wzywając wszystkich strażników.<br />
- Rozpoczynamy bitwę o Hargeon! Nie oddamy stolicy tak łatwo! - krzyknęła władczo, wyjmując miecz z pochwy.<br />
Lucy i Natsu wyszukiwali Miry, Levy i Gajeela w tłumie uciekających ludzi. Heartphilia była naprawdę przerażona. Wiedziała, że kiedyś to będzie musiało nastąpić, ale nie sądziła, że tak szybko. Starała się jednak tego nie okazywać w żaden sposób. Gdy tylko ujrzała twarz Zerefa, a za nim jego armię, cofnęła się o krok, głośno przełykając ślinę.<br />
- Znowu się widzimy, <i><b>księżniczko Lucy Heartphilio</b></i>...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>***</b></div>
<br />
Jest i rozdział. Niestety krótki wyszedł, ale następny będzie dłuższy. Wiemy, że miały być dwa w poprzednim tygodniu, ale się nie wyrobiłyśmy ;-; Ustaliłyśmy więc, że rozdziały będą dodawane w taki sposób: tydzień przerwy, w następnym tygodniu dodawane dwa rozdziały, później znowu tydzień przerwy i potem znowu tydzień z dwoma rozdziałami. Mamy nadzieję, że jest to zrozumiale napisane. Jeszcze w tym tygodniu pojawi się rozdział dziewiąty, a będzie się w nim działo!<br />
~Enjoy<br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-52204115809610307122016-09-18T05:03:00.000-07:002016-09-23T13:11:54.936-07:00Rozdział 7 - "Tajemnica"<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoNDsmRyZuTJeQeXy80LUDdIDXkfSUe7_CJVWSHTzLT4egSzbVykrVJbbGU_lX1YBMLvGr3-L1ItvE3BYFlPBP9THhALXKO4Hz76gpC6OptRbu9P2lrHcyPVpHbmPh5AhyphenhyphenSeoAtAgGxkQ/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoNDsmRyZuTJeQeXy80LUDdIDXkfSUe7_CJVWSHTzLT4egSzbVykrVJbbGU_lX1YBMLvGr3-L1ItvE3BYFlPBP9THhALXKO4Hz76gpC6OptRbu9P2lrHcyPVpHbmPh5AhyphenhyphenSeoAtAgGxkQ/s400/I.jpg" style="cursor: move;" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">S</span></b>tał przed nimi nie kto inny, jak książę Hargeonu, Gray Fullbuster. Natsu mierzył go wzrokiem od góry do dołu. Gajeel parsknął, po czym skrzyżował ręce.<br />
- Lucy, to ten Twój przyjaciel? - spytał Redfox, odwracając od niego wzrok.<br />
Gray odwrócił się i powoli zaczął iść w stronę wejścia do zamku.<br />
- Gray, poczekaj - Lucy pobiegła za nim, łapiąc go dłonią za skrawek koszuli. Zatrzymał się.<br />
- Przykro mi z powodu Magnolii - rzekł, wzdychając. Dziewczyna się do niego przytuliła. - Cieszę się, że żyjesz. Poddani mówili co innego.<br />
- Co oni wyprawiają? - Dragneel spojrzał na Gajeela. Ten zaś wzruszył ramionami.<br />
- Wejdźcie - Fullbuster zwrócił się do zdezorientowanych towarzyszy Heartphilii. Wszyscy ruszyli za nim do środka budowli.<br />
<br />
Kroczyli za Grayem w nieznanym im kierunku, obserwując arcydzieła powywieszane na ścianach. Na korytarzu był także wyłożony czerwony dywan ze złotymi wstawkami, oraz stojaki ze zbrojami rycerskimi. Ściany miały czerwonokrwisty kolor. Fullbuster po chwili się zatrzymał i otworzył drzwi do jednej z komnat. Wszyscy po kolei zaczęli wchodzić za nim do środka. Meble były bardzo starannie wykonane. Pod jedną ze ścian stało biurko, biblioteczka oraz szafa. Chłopak padł na wielkie łóżko, po czym spojrzał na Lucy. Blondynka usadowiła się na parapecie, wyglądając przez okno, co jakiś czas wracając wzrokiem na drewnianą podłogę. Zapadła cisza. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. Wtem Natsu wstał i zacisnął obie pięści.<br />
- O co chodzi, do cholery? - zaczął. - Szliśmy tutaj tak długo, żeby spotkać się z jakimś rozpieszczonym księciuniem? Lucy, skąd Ty go w ogóle znasz?<br />
- Odszczekaj to - Gray podniósł się z miejsca.<br />
- Spróbuj szczęścia - Dragneel ruszył w jego kierunku. Mirajane i Levy zatkały uszy.<br />
- Cisza! - wrzasnęła blondynka. - Poznałam Graya parę lat temu, kiedy wraz z rodzicami przyjechał do Magnolii w celach interesów. Akurat przechodziłam i wpadłam na niego pod zamkiem - powiedziała, natomiast Fullbuster spojrzał na nią zdezorientowany.<br />
- Ale w czym on ma nam niby pomóc? Żyje tutaj sobie spokojnie, podczas gdy na zewnątrz panuje chaos - stwierdził różowowłosy, patrząc na dziewczynę.<br />
- Co Ty możesz wiedzieć? - parsknął Gray, na co Natsu ciśnienie podniosło się jeszcze bardziej. Wyszedł, trzaskając drzwiami.<br />
- To nie miało tak wyglądać - szepnęła do siebie Levy, smutnym wzrokiem spoglądając na Lucy. Podeszła do niej. - Chyba czas powiedzieć prawdę.<br />
Heartphilia przytaknęła, po czym wyszła z komnaty w celu odnalezienia Natsu.<br />
<br />
Szukała chłopaka nawet w tych częściach zamku, o których sama nie miała pojęcia. Nic z tego. Wyparował. Zrezygnowana, postanowiła jeszcze raz sprawdzić na dziedzińcu. Wyszła i się rozejrzała. Ujrzała Dragneela leżącego na trawie pod drzewem. Wiatr delikatnie muskał jego włosy, co przyprawiło Lucy o rumieńce. Wzięła głęboki wdech i podeszła do niego, po czym zsunęła się po korze drzewa.<br />
- Natsu, proszę, wróćmy do pozostałych. Muszę powiedzieć wam coś ważnego.. - rzekła, wyciągając w jego kierunku dłoń, ale zaraz potem ją opuściła.<br />
- Może trzeba było nam "to" powiedzieć wcześniej? - odparł, nawet na nią nie patrząc. Odprężał się, mając zamknięte oczy. Dziewczyna zwiesiła głowę.<br />
- Tak, masz rację, powinnam była. Jestem.. - kiedy Lucy chciała wyjawić całą prawdę na swój temat, podeszła do nich kobieta o czerwonych włosach. Skierowała w ich kierunku mordercze spojrzenie.<br />
- Kim jesteście? Po zamku nie można szlajać się od tak! - powiedziała, sięgając prawą dłonią o rękojeść miecza.<br />
- Jestem przyjaciółką Gray'a~ - czerwonowłosa znowu nagle przerwała Lucy w trakcie wypowiedzi.<br />
- Och, naprawdę? Przyjaciółka KSIĘCIA Gray'a? Ile już takich było.. - zaczęła liczyć na palcach, po czym z powrotem na nich spojrzała. - Wynoście się.<br />
- Wyluzuj trochę, rudzielcu - powiedział Natsu, podnosząc się z gleby.<br />
- R..R...Rudzielcu?! - wyciągnęła miecz z pochwy, zaś jego ostrze powędrowało ku twarzy Dragneela.<br />
- Spokojnie! - między nich wtargnęła Lucy. - Może najpierw zapytaj się Gray'a o zdanie, a nie robisz to, co Ci się żywnie podoba?<br />
Erza zaniemówiła. Pierwszy raz ktoś był w stanie się jej postawić. Nawet sam Gray, czy jego ojciec nie potrafili. Opuściła broń, patrząc ze zdumieniem na dziewczynę stojącą przed nią. Wzięła głęboki wdech.<br />
- Za mną - rzekła, wypuszczając resztki powietrza.<br />
Natsu i Lucy posłusznie przytaknęli, kierując się za kobietą. Lucy domyśliła się, iż Erza kieruje ich do komnaty Gray'a. Stąpając po równej podłodze, w końcu dotarli do celu. Czerwonowłosa otworzyła drzwi i nakazała wejść Heartphilii i Dragneelowi. Posłusznie wparli do środka. W oczy rzuciła im się grupa przyjaciół, rozmawiająca z Gray'em. Widać było, że od razu złapali z nim dobry kontakt. Blondynka położyła dłoń na ramieniu Natsu.<br />
- Skoro oni potrafią, to Ty też - wtem pchnęła go na Fullbustera, przyprawiając obu o ciarki.<br />
- Uważaj jak chodzisz - warknął Gray, odwracając się do chłopaka plecami.<br />
- Za kogo Ty się uważasz? W takim razie, uważaj, jak stoisz - dogryzł mu różowowłosy, także odwracając się do niego tylną partią ciała.<br />
Lucy głęboko westchnęła. Strażniczka zamku podeszła do księcia.<br />
- Czyli naprawdę ich znasz? - uderzyła się otwartą ręką w czoło.<br />
- Tak, a coś Ty sobie myślała? Że przyszli pozwiedzać? - chłopak spojrzał na nią dziwnym wzrokiem, po czym podszedł do Heartphilii. - Myślę, że możecie tutaj zostać na jakiś czas. Musimy ustalić chociażby plan działania. Co najwyżej, ten różowy typ będzie spał na dywanie na korytarzu.<br />
- Co proszę? - wtrącił Dragneel.<br />
- Wszyscy mogą czuć się jak u siebie, ale Ty, gościu.. a zresztą, nie będę strzępił języka. Erzo, pójdź do Juvii, każ jej przydzielić komnaty - rzekł, po czym sięgnął po książkę i położył się na łóżku, zagłębiając w wybraną lekturę.<br />
- Tak jest - Scarlet posłusznie wyszła, kierując się do komnaty Juvii.<br />
<br />
Na fotelu w praktycznie pustym pomieszczeniu siedziała piękna, niebieskowłosa kobieta. Spokojnie dziergała na drutach, nucąc coś pod nosem. Myślała o czymś, a wręcz błądziła po zakamarkach swojego umysłu. Podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz. Podparła dłonią brodę i obserwowała naturę otaczającą zamek. Cicho westchnęła, po czym z powrotem wróciła do wcześniej wykonywanej czynności. Do komnaty weszła jej bliska przyjaciółka, Erza Scarlet, będąca przywódczynią wśród strażników.<br />
- Erzo, coś się stało? - spytała, odkładając na parapet kawałek włóczki, wydziergany sweter i dwa drewniane druty.<br />
- Jacyś znajomi Gray'a przybyli do zamku. Chciał, żebyś przydzieliła im komnaty. Z tego, co mi wiadomo, są trzy kobiety, dwóch mężczyzn i kot - powiedziała na jednym tchu.<br />
- Zaraz się tym zajmę - obie wyszły z pomieszczenia, kierując się do części zamku przeznaczonej dla służby oraz gości.<br />
Juvia i Erza weszły do jednej z komnat, w której mogły mieszkać maksymalnie trzy osoby. Lockser chwyciła szmatkę i przetarła kurze z drewnianych mebli. Postawiła gliniany wazon, do którego wlała trochę wody i włożyła świeżo zerwane kwiaty. Zaścieliła łóżka, po czym odwróciła się do czerwonowłosej i rzekła "gotowe". Następnie udały się do komnaty przeznaczonej dla dwóch osób. Niebieskowłosa wykonała to samo, co poprzednio. Gdy już wszystko było zapięte na ostatni guzik, udały się do komnaty Gray'a, w której czekali goście.<br />
- Witajcie - rzekła od razu po wejściu. - Nazywam się Juvia Lockser. W razie jakichkolwiek problemów, możecie się do mnie zwrócić.<br />
Lucy promiennie się uśmiechnęła, kiwając głową na znak, że rozumie. Nakazała kłócącym się Natsu i Gray'owi zaprzestać, gdyż nie chciała patrzeć na to, jak w ruch pójdą przedmioty porozmieszczane po pomieszczeniu.<br />
- To my pójdziemy już z Juvią - blondwłosa zwróciła się do Fullbustera. Cała grupa poza księciem wyszła z komnaty.<br />
<br />
Lucy, Mira oraz Levy weszły do wyznaczonego przez Lockser pokoju. Dokładnie się rozejrzały. Czystość, która tu panowała aż cieszyła oczy. Heartphilia przejechała dłonią po miękkiej pościeli w kolorze bieli, po czym położyła się na wygodnym, jednoosobowym łóżku.<br />
- To mogłoby trwać wiecznie.. - rzekła do siebie, spoglądając w sufit. Wiedziała, że nie ma najmniejszej szansy na to, by obecna sytuacja choć odrobinę się polepszyła i mieszkańcy Fiore mogli w końcu zaznać spokoju. To było wręcz niemożliwe.<br />
- Niedługo będziemy się całymi dniami wylegiwać na łóżku, ciesząc się z wygranej! - optymistycznie powiedziała białowłosa, siadając na krześle przy biurku.<br />
- Nie bądźmy tego tacy pewni.. - wtrąciła McGarden. - Przecież nie wiadomo, co jeszcze Zerefowi wpadnie do głowy.<br />
- Miejmy się na baczności..<br />
Na zewnątrz powoli zapadał mrok, więc dziewczęta postanowiły pójść spać. Heartphilia zwlokła się z łóżka, po czym zgasiła świecę stojącą na komodzie i z powrotem się na nim położyła, odpływając w ramiona Morfeusza...<br />
<div>
<br />
Piękny, lśniący księżyc o jasnoszarej barwie zniknął z nieba, a na jego miejsce wzeszło słońce, zaś horyzont przybrał delikatnych kolorów błękitu, pomarańczy z odrobiną żółci oraz różu. Juvia i Erza bardzo wcześnie wstały, jak zwykle zresztą, żeby sprawdzić czy śniadanie gotowe i czy strażnicy nie przysypiają na służbie. Następnie Scarlet poszła ze swoim oddziałem na trening, a Lockser w międzyczasie obudziła księcia i gości. Wstali oni z niechęcią, mrucząc coś pod nosem. Odświeżyli się oraz ubrali, po czym poszli za wskazówkami Juvii do jadalni. Przed drzwiami tej oto komnaty stało dwóch strażników, którzy otworzyli im drzwi. Ujrzeli przestronną, jasną salę, której sufit podtrzymywały wielkie, kamienne kolumny. Były w niej także drzwi prowadzące do kuchni, przy których stali kucharze. Na środku standardowo widniał bardzo długi, drewniany stół przy którym stały krzesła wykonane z tego samego surowca. Wszyscy przysiedli się do ów stołu, przy którym wyczekiwał już król Silver. Po całej komnacie roznosił się zapach baraniny oraz warzyw. Gajeel spojrzał na talerz, na którym zobaczył swój ulubiony rodzaj mięsa i jakieś nieistotne dla niego zielsko. Zapadła cisza, którą postanowił przerwać król.<br />
- Lucy, ale Ty wyrosłaś - zaśmiał się, na co blondynka się uśmiechnęła. - Współczuję Ci i składam kondolencje w imię poddanych.<br />
- Dziękuję bardzo za wyraz współczucia.<br />
Zdezorientowani Natsu i Gajeel spojrzeli na siebie, po czym wrócili do jedzenia. Dalsza część śniadania przebiegła w zupełnej, nieprzerwanej ciszy. Po pewnym czasie, kiedy jedzenie zniknęło ze wszystkich talerzy, Juvia weszła do jadalni i poprosiła gości, żeby poszli za nią. Piątka przyjaciół wraz z kotem udali się za kobietą.<br />
<br />
Przemierzali olbrzymi zamek. Z każdym krokiem droga wydawała się dłużyć. Oglądali się wokół, patrząc na wszystkie nietypowe dekoracje rozmieszczone w różnych częściach budynku. Juvia zaprowadziła ich do ogrodu. Wielki, piękny i zadbany były słowami, które jako pierwsze zagościły w myślach nowo przybyłych. Rosło tam bardzo dużo drzew, przeróżnych rodzajów kwiatów, czy też wyciętych w różne kształty krzewów. Mniej więcej na środku stała biała fontanna z przejrzystą, krystaliczną wodą w niej płynącą. Liany porastały ogrodzenie oraz jedną ze ścian zamku. Nie przeszkadzało to nikomu w królestwie, ze względu na wprost cudowny wygląd, nadający temu miejscu wyjątkowego klimatu. W pewnym momencie, cała grupa stanęła, zaś Juvia zabrała głos.<br />
- Niedługo zakończy się jesień, a zacznie zima, więc chcę was poprosić o pomoc w zorganizowaniu przyjęcia z okazji pożegnania jesieni. To święto jest dla nas niezwykle ważne, ponieważ król ma wtedy urodziny - rzekła. - Chodźcie, zaprowadzę was do magazynu z niezbędnymi dekoracjami.<br />
- A ty co będziesz robić? - wtrącił Gajeel, masując podbródek.<br />
- Idę do Erzy sprawdzić, czy przygotowała oddział - odparła że stoickim spokojem, ruchem dłoni wskazując na małą, drewnianą szopę. - Mam nadzieję, że sobie poradzicie. A teraz wybaczcie - szybkim krokiem skierowała się do wnętrza zamku.<br />
<br />
Natsu i Gajeel zaczęli rozstawiać małe, drewniane stoliki wraz z krzesłami. Chyba pierwszy raz w życiu nie pokłócili się przy tego typu czynności, natomiast porządnie wykonali swoją robotę. W pudłach, którymi miały zająć się dziewczyny, było dużo serpentyn, łańcuchów, kwiatów z papieru i konfetti. Lucy wraz z Levy zawieszały wszystko, zaś Mira chodziła po pozostałe, pojedyncze ozdoby do szopy. Dziewczyny powoli kończyły ozdabiać drzewa, co zostawiły sobie na koniec i zaczęły dekorację stolików. Wszystkie okryły obrusami z bieli przechodzącej w delikatny kremowy. Postawiły na środku każdego po dwóch świeczkach. W ten sposób, już wszystko było gotowe. Zadowolone, obie otarły dłońmi czoła, na których widniały pojedyncze kropelki potu. Choć ta praca wydawała się błaha, to naprawdę szło się przy niej zmęczyć. Oparły się o drewnianą ścianę szopy, po czym zaczęły obserwować Natsu i Gajeela. Po chwili Juvia przyszła skontrolować, czy wszystko idzie po dobrej myśli. Gdy ujrzała, że dziedziniec jest już udekorowany, zaś stoły wraz z krzesłami rozstawione w całkiem dobrych pozycjach, uśmiechnęła się łagodnie.<br />
- Dobrze się spisaliście! - stwierdziła, klaszcząc w dłonie.<br />
- Tak, a gdzie moja nagroda? - wtrącił Redfox, natomiast różowowłosy szturchnął go w ramię.<br />
- Rozumiem przez to bogatą ilość jedzenia? - Lockser się zaśmiała. - Na przyjęciu będzie dużo potraw, spokojnie.<br />
- No i to się rozumie - rzekł, krzyżując ręce.<br />
- Ty jak zwykle tylko o jednym - westchnęła Levy, krzyżując ręce.<br />
- Nie flirtujcie ze sobą na naszych oczach.. - wtrącił Natsu, przewracając oczami.<br />
- Co? Ohyda! - twarz Levy przybrała nieprzyjemny wyraz.<br />
- Przymknij się, pawianie - Redfox rzucił w kierunku różowowłosego ów przezwisko, po czym odwrócił się na pięcie. Natsu wzruszył ramionami.<br />
Dotąd nieodzywająca się blondynka rozejrzała się wokół własnej osi.<br />
- Coś nie tak? - spytała Juvia, patrząc na dziewczynę.<br />
- Nie, nic. Po prostu mam jakieś dziwne przeczucie - odparła, lekko się uśmiechając.<br />
- Teraz macie czas wolny. W razie co, garderoba stoi dla was otworem.<br />
- Dziękujemy, Juvio - Lucy skinęła głową w geście podziękowania, po czym ze wszystkimi udała się na spacer do miasta.<br />
<br />
W Hargeonie od zawsze było pełno gwaru, ścieżek handlowych oraz mnóstwo przybywających turystów. Nie brakowało mu pięknych miejsc, które wydawały się odstawać od świata realnego i były przypisanym do czegoś surrealistycznego. Heartphilia z uśmiechem wymalowanym na twarzy rozglądała się, idąc ramię w ramię z Mirajane i Levy. Za nimi szli, a raczej wlekli się Natsu i Gajeel. Po około godzinie zwiedzania, weszli do jakiegoś baru i zasiedli gdzieś na jego tyłach. Gajeel postanowił, że dziś porządnie się upije. Rzucił worek złota na stół, wołając kelnera. Pracownik baru po chwili przyniósł trunek wedle prośby Redfoxa. Czarnowłosy chwycił za porządnie wykonany kufel i złapał łyka. Gdy już opróżnił naczynie, ciągle prosił kelnera o dolewki. Natsu zrezygnowany spojrzał na niego. Wydawał się być w siódmym niebie. Jego twarz przybrała intensywnie czerwony kolor, a mówiąc jąkał się. Dragneel wstał, po czym zwrócił się do dziewczyn.<br />
- Idziemy? - we trzy jednogłośnie przytaknęły na pytanie różowowłosego, zostawiając pijanego Gajeela samego.<br />
- Co za jełop.. - szepnęła Levy, uderzając się otwartą dłonią w czoło.<br />
Następnie wyszła z budynku wraz z pozostałymi.<br />
<div style="text-align: center;">
Dzisiejszy dzień wydawał się być niesamowity. W końcu mogli odpocząć, uciekając do przyjemnego miejsca, w którym można było oderwać się od problemów. Tym miejscem okazał się Hargeon. Jednak ciągle myśleli o tym, co niedługo ma się wydarzyć i o tym, co stanie się z tym właśnie miastem...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<b><span style="color: #b4a7d6;">Shadlew: </span></b>Cześć :)<br />
No i jest. Rozdział pojawia się późno ze względu na nasze lenistwo ://. Ale obiecałyśmy sobie, że od teraz będziemy dodawać rozdziały dwa razy w tygodniu. Mam nadzieję, że nam to wyjdzie. Chcemy w końcu porządnie ruszyć z akcją i zakończyć pierwszy sezon, ale do tego jeszcze trochę czasu pozostało i sporo się wydarzy - nie będę spoilerować. Co do rozdziału, to myślę, że jest całkiem udany. Nie ukrywam, że było przy nim sporo pracy. To, że już na dobre rozpoczęła się szkoła, było dodatkowym zmartwieniem. Wracamy do domu teraz głównie koło szesnastej i mimo, że piszemy ze sobą i rozmawiamy praktycznie dwadzieścia cztery na dobę, trudno jest się zebrać do kupy i napisać rozdział xd. No cóż, w moim przypadku, już złapałam jakiegoś wirusa i dwa tygodnie w domu... teraz nie żyję wakacjami, a raczej zbliżającymi się świętami. Mam wrażenie, jakbym pisała od czapy. No dobrze, w sumie, to nie mam nic więcej do dodania xD. Do następnego~<br />
<b><span style="color: #b4a7d6;">Maxine:</span><span style="color: #8e7cc3;"> </span></b>Hello! ^.^<br />
I jak się podobał rozdział? Bo nam bardzo! Mamy nadzieję, że podoba wam się to, co piszemy, blog, fabuła etc. Jest tylko jedna rzecz, która nas/mnie zasmuca. Nie ma za wiele komentarzy pod postami... Wiem, że obserwować może nie chcecie, lubicie czytać co piszemy, ale czegoś wam brakuje, aczkolwiek komentarz to tylko napisanie paru słów, które dla nas są super ważne! Zawsze jak się dowiadujemy że ktoś skomentował to jesteśmy podjarane. Nie chcę was zmuszać, ale proszę, byście napisali kiedyś te parę słów xD Pozdro, MaxineR.</blockquote>
<div style="text-align: center;">
<i>Wyrażając swoją opinię, pozwalasz nam się ulepszać oraz mobilizujesz do dalszej pracy. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #b4a7d6;">Enjoy~</span></b></div>
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-81670552127410967662016-09-02T10:02:00.000-07:002016-09-23T13:12:33.229-07:00Rozdział 6 - "Sens życia"<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_gZpgvHqFAxt6dfD54vFu6BDJGeSSl7bnZfbB4EHvpyKMwYhjlzmIhlugCPacdb8gJ4N6oC9J2Xq_hz6SlIw1HsmKKepVrq1Hrc2BUDwcxqg4PRLbMTL7iKh0gN6_-_UcCjk8wKahkKw/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_gZpgvHqFAxt6dfD54vFu6BDJGeSSl7bnZfbB4EHvpyKMwYhjlzmIhlugCPacdb8gJ4N6oC9J2Xq_hz6SlIw1HsmKKepVrq1Hrc2BUDwcxqg4PRLbMTL7iKh0gN6_-_UcCjk8wKahkKw/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">K</span></b>roczyli między drzewami Magnolijskiego lasu. Heartphilia bacznie obserwowała otoczenie. Wsłuchiwała się w najcichszy szelest liści, szum strumyka, czy też śpiew ptaków. Wszystko wydawało się być pokryte tajemnicą tego krajobrazu. Delikatne promienie słoneczne przebijały się przez gałęzie potężnych drzew. Każdy człowiek zanurzyłby się w pięknie ów miejsca. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ile jeszcze.. - stękał Gajeel w kółko, odkąd wyruszyli. Wszyscy już mieli po dziurki w nosie jego narzekania.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wycisz się! - krzyknął Natsu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A Ty się do mnie nie odzywaj, pawianie! - po słowach Redfoxa, zaczęli się przepychać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy wy zdajecie sobie sprawę z tego, że jesteśmy w środku lasu? - Lucy stanęła przed nimi, krzyżując ręce na piersiach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie przeszkadzaj! - wrzasnęli obydwaj, po czym wrócili do wcześniej wykonywanej czynności.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lu-chan, na nich już za późno - McGarden machnęła ręką. - Najwyżej tutaj zostaną i udomowią się z wiewiórkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Happy patrzył na grupę rozbawionych przyjaciół i zaczął się zastanawiać, czy to właśnie jest szczęście? Kiedy drugi człowiek otacza Cię bezinteresownym ciepłem, tak, jak w jego przypadku. Nigdy by nie pomyślał, że komuś w przyszłości będzie na nim zależało. Od zawsze był pomiatany przez siły wyższe, takie, jak np. Zeref. Nigdy nie potrafił spokojnie zasnąć w nocy, bojąc się wydarzeń dnia następnego. Całe życie w strachu. A teraz stąpał za ludźmi, których praktycznie nie znał, chociaż mimo to, z nimi czuł się naprawde dobrze. Lucy, Mirajane i Levy postanowiły wybrać się wgłąb lasu i nazbierać owoców. Jako, iż była jesień, nie mogły wybrzydzać, ale jakoś im się udało coś znaleźć między krzakami. Zrobiły krótką przerwę, gdyż Lucy zaczął boleć brzuch. Poszła szybkim krokiem za drzewo i zwymiotowała. Czuła się fatalnie, do tego dochodził mocny ucisk w żołądku.<br />
- Lu-chan, w porządku? - spytała zatroskana Levy.<br />
- To nic takiego - skłamała. - Lepiej wracajmy do chłopaków.. - Heartphilia starała się nie myśleć o doskwierającym jej niekomfortowym samopoczuciu. McGarden i Strauss przytaknęły, po czym poszły z powrotem do Natsu, Gaje<br />
ela oraz Happy'ego.<br />
<br />
Lucy z ledwością zdołała dojść na miejsce. Zsunęła się po korze drzewa i opadła na grunt. Natsu i Gajeel dalej sprzeczali się o bzdety, zaś Levy i Mira starały się ich uspokoić. W ruch poszły oczywiście patyki, które obydwaj mieli pod ręką. Zaczęli nimi wymachiwać w powietrzu, posyłając sobie nawzajem różnorakie groźby, po czym odwrócili się do siebie plecami i zaczęli gwizdać. Ból blondynki powoli mijał, jednak ciągle towarzyszyły jej nudności.<br />
- Na pewno wszystko w porządku? - białowłosa podeszła do swojej przyjaciółki i schyliła się, by móc spojrzeć jej w oczy.<br />
- Tak, po prostu trochę się zmęczyłam przy zbieraniu owoców - skłamała kolejny raz, jako, iż nie chciała przysparzać przyjaciołom dodatkowych zmartwień. Postanowiła powiedzieć im o wszystkim, kiedy już będą w Hargeonie.<br />
- Co się dzieje? - Dragneel spojrzał na dziewczyny, po czym znowu wrócił wzrokiem na Redfoxa.<br />
- Lu-chan, tylko się nie przemęczaj - niebieskowłosa cicho westchnęła, przybierając lekko naburmuszony wyraz twarzy. Heartphilia nikle się uśmiechnęła.<br />
Natsu i Gajeel przybrali dziwne pozy. Spojrzeli to na siebie, to na blondynkę, wokół której wręcz skakały przyjaciółki, pytając się, czy nic jej nie potrzeba.<br />
- Rozumiesz to? Bo ja nie - stwierdził różowowłosy, masując dwoma palcami podbródek.<br />
- Bo Ty jesteś półmózgiem! - skwitował Redfox. - Lucy na pewniaka jest w ciąży, przecież nie wiemy, co Zeref zrobił jej pod naszą nieobecność - wyszeptał.<br />
- A niby skąd Ty się możesz na tym znać?! - Natsu pstryknął Gajeela w głowę, zaś ten odepchnął go pół metra od siebie.<br />
- Po pierwsze, to jest moja przestrzeń prywatna, a po drugie, w przeciwieństwie do Ciebie, nie jestem tępy! - odparł, krzyżując ręce na klatce piersiowej.<br />
- Nawet jeśli, to co, mamy niańczyć za dziewięć miesięcy małe Zerefciątko?! - i znowu się zaczęło. Dwóch przyjaciół się sprzeczało, każdy miał oddzielne zdanie na temat, który właśnie omawiali.<br />
Dziewczyny spojrzały na nich dziwnym wzrokiem, po czym kontynuowały rozmowę.<br />
- Wiesz, że możesz nam powiedzieć o <u>wszystkim</u>? - Strauss wyraźnie podkreśliła ostatnie słowo. Lucy przytaknęła.<br />
- Nawet, jeśli zależałoby to od wielu innych czynników - dodała Levy, na co blondynka westchnęła i znowu kiwnęła głową. - Niech Ci będzie, ale my chciałyśmy pomóc!<br />
- Przecież wiem - rzekła Heartphilia. - Chodźcie, pójdziemy złapać ryby..<br />
- O nie, moja droga. Ty tutaj zostajesz, ja, Levy i Gajeel się tym zajmiemy! Happy i Natsu Cię popilnują, prawda? - Mirajane zgromiła wymienioną dwójkę spojrzeniem, na co obydwaj rzekli ciche "Tak" i zaczęli odprowadzać odchodzącą trójkę wzrokiem, póki nie zniknęli między drzewami.<br />
Różowowłosy niechętnie spojrzał na blondynkę, która nagle ułożyła dłonie w okolicach brzucha i je ścisnęła.<br />
- Co Ci jest?! - Dragneel podbiegł do niej. - Żebyś tylko nie poroniła - właśnie zorientował się z treści wynikającej z wypowiedzianych przez niego słów.<br />
- P-Poroniła? Co Ty chrzanisz? - dziewczyna uderzyła się otwartą ręką w czoło.<br />
- Czyli nie jesteś w ciąży? - spytał zdziwiony.<br />
- Przecież to niemożliwe - stwierdziła, przewracając oczami. - Myślę, że to uboczne skutki substancji, którą podał mi Zeref.<br />
- Zabiję go - szepnął do siebie Natsu, knując krwawe scenariusze, w których Gajeel odgrywał rolę pokrzywdzonego.<br />
- Już mi lepiej - odetchnęła z ulgą.<br />
- Aye! - do rozmowy wtrącił się także rozbawiony Happy.<br />
Spróbowała wstać, a gdy już utrzymywała równowagę, zakręciło jej się w głowie i niemalże upadłaby z hukiem na ziemię, gdyby nie czyjeś ciepłe ramiona. Powolnie otworzyła oczy i spojrzała na swojego wybawcę, jakim okazał się być Natsu.<br />
- Oni się lubią~ - rzekł Happy, składając łapki jak do modlitwy.<br />
Blondynka odskoczyła od Dragneela, po czym szepnęła ciche "Dziękuję". Niedługo potem dołączyli się do nich pozostali. Ognisko zostało rozpalone przez Mirę, wszyscy usiedli wokół skupiska ciepła, jedząc owoce, podpiekając ryby i pijąc wodę z jeziora, wlaną przez dziewczyny do drewnianych flakonów. Po tej krótkiej przerwie, znowu zaczęli się zbierać, by móc w pełni sił wyruszyć w dalszą drogę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Mavis</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wychodziła z pokoju od wczorajszego dnia. Nie chciała widzieć kolejny raz kłamliwej twarzy Zerefa, którego starała się pokochać mimo wad. Łzy spływały strumieniami po jej policzkach, oczy miała spuchnięte, podkrążone i lekko zaczerwienione. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Usłyszała pukanie do drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Otwarte - rzekła, ocierając oczy, po czym syknęła, gdyż powieki zaczęły piec ją jeszcze bardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj, Mavis - ujrzała stojącego w progu Zerefa. - Strażnicy donieśli mi, że nie wychodzisz z komnaty od wczoraj. Coś się stało? - podszedł bliżej dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie dotykaj mnie - powiedziała cicho. - Brzydzę się Tobą. Zejdź mi z oczu - machnęła ręką, odwracając się do mężczyzny plecami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyżbyś znalazła coś niewłaściwego? - schylił się. - Powinnaś przestać węszyć - wyszeptał jej te trzy słowa prosto do ucha, po czym wyszedł z pokoju. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po ciele blondynki przeszły dreszcze. Nienawidziła tego zamku. Żywiła urazę do wszystkich jego mieszkańców. Położyła głowę na zimnym parapecie, po czym lekko zmrużyła oczy. Pragnęła uciec z tego świata, przesiąkniętego złem, kłamstwem i szerzącą się nienawiścią, lecz coś ciągle ją tutaj uparcie trzymało...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>***</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Żeby dojść do Hargeonu najszybszą drogą musimy iść przez Magnolię, a potem góry - powiedziała blondynka pokazując drogę na mapie.<br />
- Po co w ogóle tam idziemy? - spytał Natsu, ziewając.<br />
- Idziemy do mojego przyjaciela. Z pewnością nam pomoże - odaprła, uśmiechając się.<br />
Wyruszyli z lasu do miasta. Nie mieli do przejścia za wiele, ale zdawało im się, jakby trwało to już z pięć miesięcy. Może dlatego, że po tych wszystkich wydarzeniach nie mogli dojść do siebie? Lucy chodziła jeszcze z doskwierającymi nudnościami, więc chciała jak najszybciej dojść do Magnolii, wziąć leki, jedzenie oraz wodę, a następnie ruszyć prosto do Hargeonu. Po jakiejś godzinie chodzenia zauważyli z oddali budynki, więc zaczęli biec w ich kierunku. Kiedy dobiegli do miasta, od razu zapragnęli wejść do zamku, jednak nie mogli. Mirajane była załamana, podobnie, jak reszta. Pozostałości z ruin też były zniszczone. Wyglądało to tak, jakby niedawno w zamku wybuchł pożar. Komnaty dziewcząt nie miały ścian, z łazienki pozostały jedynie resztki prowizorycznej wanny. Ponad połowa głównego korytarza była doszczętnie zniszczona. Zamku już nie było. Wszyscy stali jak słupy soli i wpatrywali się w nieprzyjemny dla oka krajobraz. Lucy nie wierzyła własnym oczom. Tak wiele wydarzyło się wewnątrz tej budowli. Tak wiele przeżyła tutaj dobrych i złych chwil.<br />
<br />
<b><i>Nieznana data</i></b><br />
Pięcioletnia, dojrzała jak na swój wiek dziewczynka wbiegła zwinnie do komnaty. Na łożu naprzeciw drzwi leżała jej schorowana matka. Przyzwyczajona do tego widoku, podbiegła bliżej i usiadła na brzegu łóżka.<br />
- Mamusiu, dzisiaj tata pozwolił mi pójść z Susan do miasta! - mówiło podekscytowane dziecko, jednak nie usłyszało odpowiedzi od rodzicielki. - Mamusiu?<br />
- I c-co? Jak było? - odparła resztkami sił kobieta. Spojrzała na swoją córkę i uśmiechnęła się.<br />
- Czy wszystko dobrze? - spytała Lucy, kładąc swoją dłoń na dłoni matki. - Może mam pójść po tatę?<br />
- Lucy, proszę, przynieś mi trochę wody - rzekła, ocierając dłonią przepocone czoło.<br />
- Dobrze - dziewczynka pobiegła do zamkowej kuchni.<br />
Wlała krystaliczną wodę do drewnianego kubka, zaś następnie skierowała się z powrotem do sypialni swojej matki. Weszła, po czym postawiła ów naczynie na komodzie. Podeszła bliżej łoża.<br />
- Mamo.. - powiedziała cicho. - Powiedziałaś, że wszystko dobrze..<br />
Ujrzała bladą, wychudzoną, w skrócie wyglądającą jak siedem nieszczęść kobietę.<br />
- Kocham Cię, córeczko - uśmiechnęła się resztkami sił.<br />
- Mamo? Co się dzieje? - dziecko patrzyło na nią zaszklonymi oczami, powoli cofając się do tyłu. Wpadła na ścianę.<br />
Nie usłyszała odpowiedzi. Przerażona, pragnęła, by jej rodzicielka otworzyła oczy i się promiennie uśmiechnęła, bez słów przekazując, że wszystko w porządku. Czas mijał, a Layla ciągle nie odzyskiwała przytomności.<br />
- MAMO! - wrzasnęła, po czym wybiegła z pomieszczenia i pobiegła do gabinetu ojca.<br />
Weszła do środka.<br />
- Tato, proszę, pomóż mamie! - krzyczała, jak w amoku.<br />
- Co się dzieje? - mężczyzna powstał, patrząc na przerażone dziecko. Zdał sobie sprawę z tego, że z jego małżonką stało się coś niedobrego, wnioskując po drżącym głosie dziewczynki. - Ty głupi bachorze..<br />
Stanęła jak wyryta. Nie spodziewała się tych słów, wypowiadanych przez jej ojca. Wszystko, ale nie to. Jude uniósł dłoń, po czym wziął zamach i spoliczkował Lucy. Następnie skierował się do sypialni Layli. Dziewczynka bezwładnie opadła na podłogę, wpatrując się pustym wzrokiem w przeciwległą ścianę. Czuła, jakby straciła wszystko, co dla niej cenne jednego dnia. Czuła się winna za śmierć swojej matki i nagłą zmianę ojca.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
**<b>*</b></div>
<br />
Bolesne wspomnienia sprzed lat dawały o sobie znać. Westchnęła, po czym łza spłynęła po jej policzku. Natsu podszedł do niej i niedbale poczochrał ją po głowie, przez co dość istotnie się zdziwiła.<br />
- Nie płacz tak ciągle, bo lepiej Ci, kiedy się uśmiechasz - rzekł, rzuszając powolnym krokiem do pozostałych.<br />
Zdezorientowana blondynka przetarła oczy, po czym ruszyła w ślad za chłopakiem.<br />
- Jesteście! Lucy, chodź, zbadam Cię i podam leki. Na szczęście, moje zapasowe przybory lekarskie, które schowałam się uratowały - powiedziała Strauss, na co Heartphilia poszła za nią, natomiast McGarden wraz z dwoma chłopakami i Happym ruszyła po jedzenie do wciąż ocalałej części Magnolii.<br />
<br />
Lucy i Mirajane poszły po apteczkę, którą niegdyś schowały pod ziemią. Była ona dość starannie ukryta, gdyż w razie napadu na Magnolię, z nią miałyby szansę wyleczyć jakieś powierzchowne rany. Warstwę gleby przykrywały szare cegły. Dziewczyny przyklękły nad drobnymi budulcami, chwyciły je, rzucając na bok, po czym rozkopały dłońmi ziemię i wyjęły drewnianą skrzynkę z lekami. Blondynka usiadła na podłożu, zaś białowłosa otworzyła apteczkę i podała jej rozdrobnione zioła zmieszane z dziwną substancją. Lucy z wymalowanym na twarzy grymasem przyjęła lek. Wstały, otrzepały się, zaś po chwili dołączyli do nich pozostali. Mira wysmarowała nadgarstki swoje, Levy i Gajeela maścią domowej roboty, gdyż mieli zaczerwienienia po kajdankach.<br />
- Po drodze będziemy musieli poszukać liści kwiatu jaśminu - rzekła Strauss. - Brakuje mi tylko tego składniku do niezbędnego lekarstwa.<br />
Wszyscy przytaknęli na znak, że będą się rozglądać. Levy wzięła plecak, do którego chłopcy napakowali mięsa i spróbowała wstać z pakunkiem. Jednakże, jak Gajeel to zobaczył, wyrwał jej z rąk pakunek i po chwili rzucił Natsu, po czym zaczął iść przodem. Jej wyraz twarzy był teraz zdziwiony, jednak od razu zmienił się na skwaszony i pobiegła do przyjaciół, gdyż była daleko w tyle.<br />
<br />
Doszli do <i>Gór Stumilowych<span style="color: #b4a7d6;"><b>*</b></span></i>, których nazwa wywodziła się od ich długości i szerokości. Dzieliły Hargeon od pozostałych miast. Przed nimi była długa i męcząca wspinaczka. Chodzili, szukając dogodnego miejsca do jej rozpoczęcia, przy okazji rozglądając się za kwiatem jaśminu, ale nigdzie go nie było. Wspinali się po trawiastych, wysokich wzgórzach. W końcu, w oddali ujrzeli wielką, drewnianą tablicę z oddali, z olbrzymim napisem "Hargeon wita!". Ale co tam na nich czekało? Raj, dobro, pomoc? A może zło, niebezpieczeństwo i cierpienie? Wszystkich to trapiło, jedynie Lucy wiedziała, że tam nie może zdarzyć się nic gorszego, niż do tej pory. Przecież Gray jest jej jedynym przyjacielem z dzieciństwa, na którego może liczyć niezależnie od sytuacji. W tej chwili droga była tak stroma, że Levy osunęła się noga i spadła, trzymając się jedną ręką nad olbrzymią przepaścią.<br />
- Trzymam Cię! Podaj drugą rękę! - wrzasnął zdenerwowany Redfox, próbując wciągnąć niebieskowłosą z powrotem na górę.<br />
- Nie dam rady! Nie dosięgam - odparła przerażona dziewczyna.<br />
Happy stał kawałek od nich, zadręczając się swoimi myślami. <i>Polecieć i jej pomóc czy nie? Przyjęli mnie... do rodziny. Ale co, jak po locie będą mnie chcieli wykorzystywać, tak jak Zeref? A może i gorzej?</i>, powtarzał to ciągle, aż zdecydował. Rozbił skrzydła i wzbił się w powietrze. Podleciał do McGarden, złapał ją za ręce, a Gajeel odsunął się i obserwował, tak jak pozostali. Bezpiecznie wylądował na stałym gruncie.<br />
- Happy, to było niesamowite! Dlaczego nic nam nie powiedziałeś o swojej zdolności?! - Redfox zachwycał się tym, co właśnie zobaczył. Kotek posmutniał.<br />
- Nie naciskaj tak na niego - stwierdził różowowłosy, po czym schylił się nad stworzonkiem. - Nie musisz używać tej zdolności, jeśli nie chcesz. Po prostu o tym zapomnimy.<br />
Happy spojrzał na niego zdziwiony.<br />
- Teraz nie chcecie mnie wykorzystać? - spytał.<br />
- Dlaczego? - Heartphilia się wtrąciła. - Dla nas jesteś przyjacielem, nie kimś, kogo mamy zamiar wykorzystywać - spojrzała na niego ciepłym wzrokiem i się uśmiechnęła. Kotek zaczął szlochać.<br />
- Postaram się być jak najlepszym towarzyszem! Obiecuję! - krzyczał, wycierając łzy.<br />
Grupa trochę się zdziwiła. Nie wiedzieli, co powinni teraz zrobić.<br />
- Chodźmy dalej - Mirajane wzięła Happy'ego na ręce z uśmiechem, po czym wyruszyli w dalszą drogę.<br />
<br />
W końcu, gdy najgorsze było już za nimi, wkroczyli do Hargeonu. Ludzie wydawali się być tutaj odizolowani od problemów świata zewnętrznego. Każdy żył własnym tempem. Lucy niepewnie się rozglądała. Zapomniała, którą dokładnie drogą pójść do zamku.<br />
- Gdzie teraz? - spytał Natsu.<br />
- Chyba tędy.. - odparła blondynka, obierając jedną z dróg. Za nią skierowała się reszta..<br />
Powoli, w oczy zaczęły rzucać się zamkowe wieże. Niedługo potem, ujrzeli całą potężną budowlę, jaką był zamek należący od wieków do rodu Fullbuster. Heartphilia wzięła głęboki wdech, po czym odwróciła się na pięcie. Wszyscy, poza Levy czekali na wyjaśnienia.<br />
- Później wam wszystko wytłumaczę - rzekła.<br />
- Lucy? - usłyszała jego głos. Odwróciła się i spojrzała na jedno z okien. - Co Ty tu..<br />
- Gray! Jeśli mógłbyś, to proszę, zejdź do nas - złożyła dłonie, oczekując reakcji chłopaka.<br />
Ten natomiast przytaknął i już po chwili znalazł się przed zamkiem.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>***</b><b><br /></b><br />
<div style="text-align: left;">
<i><span style="color: white;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="color: white;">Góry Stumilowe</span></i><b><span style="color: #b4a7d6;">*</span></b> - <a href="http://fanfiction-of-fairytail.blogspot.com/p/gory-stumilowe_27.html">LINK</a></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
-----</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #8e7cc3;"><b>Shadlew</b></span>: Hej! A więc właśnie dzisiaj, czyli drugiego września, rozpoczął się kolejny rok szkolny już na dobre. Osobiście, mam mieszane odczucia co do tego, gdyż nie za bardzo przepadam za uczęszczaniem do szkoły pięć razy w tygodniu i wychodzeniu z niej po ośmiu godzinach, ale.. no. Chciałabym życzyć Wam udanych dziesięciu miesięcy nauki, dobrych ocen, i takie tam. Nie oszukujmy się, słowami nie umilę Wam tej 'męki' w żaden sposób ^^". Co do rozdziału: więcej czasu zajęło poprawianie błędów, które się w nim znalazły, niż pisanie treści, haha. Dodatkowo, w ostatnie dni wakacji przynajmniej ja (bo nie wiem co z Maxine xD) nie czułam chęci do życia, a co dopiero wyłapywania błędów w rozdziale (mimo wszystko, mam nadzieję, że nic nie pominęłyśmy). Wolałam nacieszyć się ostatnimi wolnymi dniami, spędzając czas ze znajomymi (oraz oczywiście Maxine aka Lil) i tak też obie zrobiłyśmy. Postaramy się dodawać rozdziały tak samo, jak w wakacje, mimo, że doszły jeszcze obowiązki szkolne. To tyle ode mnie :).</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #8e7cc3;"><b>Maxine</b></span>: Ja powiem tyle, że lubię moją gimbaze, bo jest fajna! XD I dziś aż za nią tęskniłam po powrocie! Bo nudno teraz w domu XD Jeżeli chodzi o rozdział, to... było kilka problemów, że nic mi się nie chciało robić i przyznaję się, że pokłóciłam się z Shadlew aka Natą, więc prace się przedłużyły, ale już okej! Nawet znalazłam sposób na wenę ;3 Ale to moja tajemnica. Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo właśnie ten zajął nam najwięcej czasu i jeszcze jedno! Żartuję XD Nie będę przeciągać, bo pewnie jesteście zmęczeni szkołą itp. I tak przedłużyłam XDXD (jestem uzależniona od pisania "XD").</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Enjoy~</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-38129914120125070662016-08-22T09:33:00.000-07:002016-08-30T03:40:25.461-07:00Rozdział 5 - "Mroki przeszłości"<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDfmPEO0owaKrejLyQU1srwUtRO-u6twK25AiTBfSPLlLq60x1GKPYqhSkcqpk8jnIMpWcNYgRMGsg_-dYtyEqE-IETZFI9xkFMrG5rwlCZyLhSGA6hBEoJNEf2e41zu8ugc7rECInP9g/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDfmPEO0owaKrejLyQU1srwUtRO-u6twK25AiTBfSPLlLq60x1GKPYqhSkcqpk8jnIMpWcNYgRMGsg_-dYtyEqE-IETZFI9xkFMrG5rwlCZyLhSGA6hBEoJNEf2e41zu8ugc7rECInP9g/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>W</b></span> lochach o tej godzinie było wyjątkowo zimno i przerażająco. Aż dziw, że tak wielu ludzi tutaj jakoś przetrwało. Blondynka opierała się o kamienną ścianę, nie wiedząc, co właściwie zrobić. Towarzyszył jej przy tym Natsu. Patrzyli się na siebie przez moment, po czym któreś odwracało wzrok, by tylko uniknąć rozmowy. W końcu, Dragneel poważnie spojrzał na Heartphilię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musimy kogoś tu zwabić - stwierdził, po czym zaczął się rozglądać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W jaki sposób? - spytała Lucy, lekko unosząc lewą brew.</div>
<div style="text-align: justify;">
Różowowłosy chwycił do dłoni jakąś gałąź, która walała się po zabrudzonej podłodze. Zaczął walić nią w sufit. Ukryli się w szczelinie. Po chwili, ktoś przekręcił zamek w drzwiach i wszedł do lochów. Była to Vermilion. Heartphilia odetchnęła z ulgą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, to Ty - spojrzała na Lucy, łagodnie się uśmiechając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mavis, tak? Kolejny raz mi pomagasz.. dziękuję - blondynka wstała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś pewna, że możemy jej ufać? - szepnął Natsu, na co Lucy tylko kiwnęła głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więźniowie zostali przeniesieni do starej części zamku.. zaprowadzę was, Zeref już śpi, zaś większość strażników przysypia na służbie, więc nie powinno być problemu - po wyjściu, Vermilion zamknęła drzwi i skierowali się wgłąb korytarza. </div>
<div style="text-align: justify;">
Czuli się jak w labiryncie. W końcu ujrzeli wielkie, drewniane drzwi. Mavis je pchnęła i dała znak Dragneelowi i Heartphilii, że teren jest czysty. Weszli do środka i znowu szukali właściwej celi. W końcu, ujrzeli napis na drewnianej tabliczce z nazwiskami "Redfox, McGarden, Strauss". Vermilion otworzyła celę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szybko, musicie uciekać - stwierdziła, zrywając ze ściany tabliczkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka złapała ją za dłonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idziesz z nami. Nie pozwolę Ci tu dłużej zostać, Mavis - rzekła Lucy, natomiast Vermilion spuściła głowę.<br />
- Lucy. naprawdę cenię to, że chcesz mi jakoś pomóc, ale jeśli ucieknę, życia wasze i wielu innych ludzi będą jeszcze bardziej zagrożone. Nie mogę sobie na to pozwolić. Proszę, idźcie już - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, starając się ukryć smutny wyraz twarzy.<br />
- Mav-.. - blondynka chciała zaprotestować, ale Gajeel złapał ją za rękę i zaczął prowadzić w kierunku wyjścia.<br />
- Zmywamy się stąd, póki mamy szansę! A Tobie, kurdu.. znaczy, Mavis, dziękujemy - rzekł na odchodne, ciągnąc za sobą Heartphilię.<br />
<br />
McGarden i Mirajane były bardzo szczęśliwe. W końcu odzyskały wolność. Bacznie kroczyły za Lucy, Natsu i Gajeelem. Różowowłosy mierzył wzrokiem Heartphilię. Dziewczyna wydawała się być w zupełnie innym świecie.<br />
- Robimy postój? - spytał Dragneel, na co reszta towarzyszy mu przytaknęła.<br />
Rozbili mały obóz. Następnie "mężczyźni" zabrali się za rozpalanie ogniska. Poleciało parę wyzwisk, może i nawet bili się patykami, ale w końcu ogień zapłonął. Grupa usiadła i mogła się ogrzać.<br />
- Jestem głodny.. - stwierdził Gajeel, na co Natsu mu przytaknął.<br />
- Szympansie, miałeś jakieś zapasy mięsa, prawda? - spytał różowowłosy, masując swój brzuch.<br />
- Tak, miałem, pawianie - odparł sarkastycznie, sięgając po plecak i zaczął w nim grzebać. - Co?! Zostawiłem moje mięcho w zamku tej szumowiny! - złapał się za głowę, nie wierząc w to, co sam uczynił. Dragneel zwijał się ze śmiechu, patrząc na wyraz twarzy swojego przyjaciela.<br />
Nagle, zza krzaków dobiegł szelest. Blondynka wstała i podeszła bliżej nich. Wszystkim serce omal nie podskoczyło do gardła. Schyliła się i szybko odgarnęła liście. Ujrzała niebieskie, drobne stworzenie, przypominające kota. Spało sobie jak gdyby nigdy nic, jednocześnie się śliniąc. Mówiło przez sen "rybki". Lucy walnęła się otwartą ręką w czoło. Wzięła kota na ręce i dokładnie się mu przyglądała. Miał czarne oczka i białą, sporej wielkości plamę na brzuszku. Krótko mówiąc: był bardzo uroczy.<br />
- Co to? - Natsu wstał i podszedł do dziewczyny.<br />
- Jakiś.. pofarbowany kot - odparła, mierząc go wzrokiem.<br />
Stworzonko otworzyło oczy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Mavis</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Nacisnęła na mosiężną klamkę, z której opadł kurz. Uchyliła drzwi. Ujrzała obraz wiszący na przeciwległej od drzwi ścianie, na którym była przedstawiona ona wraz z jakąś kobietą. Wszystkie inne meble przykryte były kawałkami materiału. Podeszła do oprawionego w złotą ramę płótna. Oparła się o ścianę. "Kim jestem?" - to pytanie krążyło po zakamarkach jej umysłu. Nie potrafiła na nie odpowiedzieć. Posiadała jedynie wspomnienia sprzed dwóch lat. Dalej kompletna pustka. Wmówiono jej, że jest sierotą. Uwierzyła w to. Żyła ze świadomością o tym. Dopiero teraz dotarło do niej, że nie ma podstaw, by wierzyć Zerefowi. By wierzyć komukolwiek. Osunęła się po kamiennej, lodowatej ścianie. Opadła na podłogę. Zaczęła łgać. Spojrzała na obraz. Zanosiła się nieustającym szlochem. Od lat żyła w kłamstwie. Nie potrafiła uświadomić sobie czegoś tak cholernie prostego. Dała się omotać. Wstała, ocierając łzy. Dotarło do niej, że jest zdesperowana. Dotarło do niej także to, że nie chce dłużej poddawać się Zerefowi i jego gierkom. Jednak coś dalej uparcie trzymało ją w murach tego zamku. Może nie chciała zostawiać go samego? Może bała się, że liczba ludu w Fiore znowu gwałtownie spadnie, przez jego rozkazy? A może po prostu potrzebowała większej ilości dowodów, by móc podjąć konkretne działania? Przypomniała sobie Lucy, która jakieś dwie godziny temu chciała zabrać ją ze sobą. Znowu podjęła złą decyzję, kolejny raz. Przyciągnęła do siebie kolana. Wpatrywała się w obraz. W pewnym momencie, usłyszała trzask. Do pomieszczenia weszło dwóch strażników. Zdążyła się ukryć, nim ją zauważyli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musimy go jak najszybciej spalić. To samo z tymi wszystkimi duperelami.. - jeden z mężczyzn rozejrzał się po pomieszczeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, inaczej Pan znowu się zdenerwuje - strażnik chwycił obraz. Wyjął malunek z ramki, chwilę na niego popatrzył, po czym głęboko westchnął i uniósł kolano, zderzając z nim płótno. Zabrzmiał trzask. Płótno leżało na ziemi podzielone na dwie części. Wzięli je obie, wraz ze złotą ramą. Wyszli z pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Vermilion panicznie zaczęła zdejmować okrycia ze wszystkich przedmiotów. Chciała móc wszystko zobaczyć, nim będzie za późno. Adrenalina mieszała się ze smutkiem. Zgarnęła jedwabny materiał i rzuciła go na podłogę. Ujrzała drewnianą skrzynkę ze złotymi zdobieniami. Otworzyła ją. W środku była drogocenna biżuteria. Jeden z naszyjników szczególnie zwrócił jej uwagę, gdyż na złotym, grubym łańcuszku był umocowany klejnot w kształcie serca. Bez zastanowienia, włożyła ów naszyjnik. Następnie zgarniała kolejne prześcieradła. Ujrzała skórzany fotel, stare ramy na zdjęcia, oraz kolejną skrzynię, taką samą, jak poprzednia. Klęknęła i ją otworzyła. W środku znajdywał się stos papierów. Usłyszała kroki. Opróżniła zawartość skrzyni i przykryła wszystko dokładnie tak, jak było. Następnie znowu się ukryła, mając w objęciach prawdopodobnie listy. Dwaj mężczyźni zgarniali wszystkie przedmioty i wynosili je z komnaty. <i>Dlaczego akurat w środku nocy?</i>, myślała Mavis. Skrycie pobiegła do swojego pokoju. Rzuciła stos otworzonych kopert, z których w tym momencie wypadła zawartość na biurko i zagłębiła się w ich treść. Po jej policzkach strumieniami spływały łzy...</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>***</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Stworzonko otworzyło oczy. Przetarło je małymi łapkami i odskoczyło od patrzącej na niego grupy ludzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Aaa! Nie jedzcie mnie! - zaczął się chwiać na wszystkie strony, aż w końcu upadł na glebę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie bój się, nie mamy złych zamiarów... kocie? - odparła Lucy. - No, może ja Cię nie zjem - spojrzała na Natsu i Gajeela. - Co tu robisz sam?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ostatnio uciekłem z zamku... naszego Pana i nie mam gdzie się podziać - powiedział, zaś Heartphilia patrzyła na niego przenikliwym spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naszego Pana? Czemu go tak nazywasz? - próbowała zbliżyć się do stworzenia, ale oddalało się z każdym jej krokiem. Usiadła na kolanach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kazał mi tak do siebie mówić. Inaczej.. ina..czej - zaczął hałaśliwie płakać, szlochając. Przetarł zaczerwienione od łez oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Lucy podeszła szybko do kota, wzięła go na ręce i mocno przytuliła. Natsu podszedł do ów dwójki i zaczął głaskać stworzonko po główce. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę tam wracać.. - ciągle to powtarzając, zakrył drobnymi łapkami mordkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie musisz, możesz zostać z nami - blondynka uśmiechnęła się, na co kot odparł cichym jękiem i patrzył na nią zdziwiony. Kiwnął głową w podzięce. Po tych całych czułościach wszyscy ułożyli się do snu. Świerszcze tworzyły cichą, usypiającą kołysankę, co komponowało się wprost idealnie z delikatnym szumem jeziora. Około pierwszej w nocy, Lucy wstała i usiadła pod drzewem. Uparcie myślała o zdarzeniach poprzedniego dnia. Była zła, smutna, a jednocześnie wesoła. Odczuwała wiele emocji jednocześnie. W tym także po jej ciele przemykały zimne dreszcze. Zaczynała się powoli trząść przez zimno, i gdy tylko chciała wrócić do prowizorycznego obozowiska, niebieski kot za nią usiadł.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyszedłem do ciebie, nie mogę zasnąć - podał jej koc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Obudziłam Cię? - spytała, okrywając siebie i przy okazji małe ciałko stworzenia grubym kocem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, po prostu chciałem podziękować za to, że mnie przygarnęliście - mówił cichuteńko, co jakiś czas ziewając. -Jak masz na imię? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Lucy Hear~ - ugryzła się w język. - Lucy. A Ty? Jak się nazywasz? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam imienia. Pan... znaczy, ten czarny facet mówił na mnie po prostu "kot" -powiedział, zaś jego mordka przybrała smutny wyraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jutro pomyślimy nad imieniem - uśmiechnęła się, po czym wzięła go na ręce i udali się do obozu.<br />
Zasnęli praktycznie od razu po przyjściu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rano słońce wschodziło na piękne, rozjaśnione, błękitne niebo. Większość mieszkańców lasu powoli się budziła, by przeżyć kolejny dzień. Tak samo jak ruch oporu. Najpierw wstały Mira i Levy, następnie poszły w stronę jeziora, aby ochlapać się zimną wodą, w tym samym czasie łapiąc na śniadanie ryby. Dziewczyny wraz z czterema sporej wielkości zdobyczami, wróciły do reszty. Wszyscy powoli się budzili. Chłopcy poszli się umyć z niesmakiem, zaś Lucy i kotek wyruszli poszukać owoców. Po około dziesięciu minutach wrócili, niosąc przeróżne owoce pochodzące z głębi Magnolijskiego lasu. Gajeel zajadał się pieczonymi rybami wraz z Natsu, natomiast nowo zdobyty towarzysz gustował jednak w surowych. Dziewczyny jadły głównie owoce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musimy nazwać jakoś naszego nowego towarzysza - powiedziała Heartphilia z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może Lily? - zaproponował Gajeel, na co kot jednoznacznie kiwnął przecząco głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Albo Mirdogo - rzekła McGarden, zaś zwierzątko spojrzało na nią dziwnym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słodziak, ładne imię - stwierdziła bezapelacyjnie Mirajane z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie są fajne imiona! Nie pasują mu! - Natsu zerwał się ze sporej wielkości kłody, która służyła mu za siedzenie. - Nazwijmy go Happy!</div>
<div style="text-align: justify;">
Propozycja Dragneela spodobała się kotkowi, tak jak wszystkim. Jedynie Redfox się sprzeciwiał, ale w końcu, dzięki naleganiu grupy, zgodził się.<br />
- Musimy się powoli zbierać. Jeszcze długa droga przed nami - rzekła Lucy, na co dziewczyny jej przytaknęły i powoli zaczęły zbijać obóz.<br />
Happy szeptał coś do Natsu. Blondynka spojrzała na nich i się uśmiechnęła. <i>Pasują do siebie</i>, pomyślała. Podeszła do Miry i pomogła jej w zwijaniu koców. Już całkowicie spakowani, z prowiantem, który przygotowali sobie podczas postoju, ruszyli w dalszą drogę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc;">---</span></div>
<div style="text-align: left;">
<u><br /></u></div>
<div style="text-align: left;">
<u>Hejka!</u></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #999999;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #999999;"><b>Shadlew:</b></span> Wracamy po tygodniu przerwy z kolejnym rozdziałem. Dlaczego po tygodniu? Maxine była na obozie, a ja po prostu nie chciałam pisać wszystkiego bez konsultacji z nią. Rozdział przeszedł sporo poprawek i zmian, ale koniec końców, wygląda właśnie w ten sposób. </div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #999999;">Maxine:</span></b> Ogłoszenia parafialne od waszej ulubionej kochanej Maxine (prawda, że mnie bardziej lubicie XD). Dobrze, nie ważne, więc jak widzicie rozdział dodany. Udało się, leniłam się po obozie jak tylko mogłam, ale w końcu coś napisałyśmy... No mam nadzieje, że się rozdział podoba. Możecie pisać w komentarzach. Zawsze na nie odpiszemy :D</div>
<div style="text-align: left;">
<u><br /></u></div>
<div style="text-align: left;">
<u>Enjoy~</u></div>
<div style="text-align: left;">
<u><br /></u></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-4613192683934182222016-08-12T10:31:00.000-07:002016-08-20T09:48:34.062-07:00Rozdział 4 - "Ucieczka"<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqKa4apklRB03M9OullPsfALWIpZ9qidf8kqyZoUVzqMz8ExU1-xuuGgNUxXmVurRDjPBksStHeEwI32AHuAvLXWONlSEElL60aISgJckta9fAdidubgv73Na5RDoCKTxDOUdeHsuy3So/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqKa4apklRB03M9OullPsfALWIpZ9qidf8kqyZoUVzqMz8ExU1-xuuGgNUxXmVurRDjPBksStHeEwI32AHuAvLXWONlSEElL60aISgJckta9fAdidubgv73Na5RDoCKTxDOUdeHsuy3So/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>O</b></span>budziła się w przestronnej komnacie, leżąc na wygodnym, okrągłym łóżku. Przetarła oczy i rozejrzała się po całym pomieszczeniu. Była tu sporej wielkości szafa, lustro, dwie szafki nocne, biurko, fotel przy kominku oraz olbrzymia biblioteczka. Miała na sobie białą, długą suknię z wcięciem z przodu, oraz falbaniastymi rękawami. Wokół pasa była starannie zawiązana czerwona kokarda. Na szyi zawieszoną miała złotą kolię. Włosy zostały upięte w koka. Postawiła bose stopy na podłodze. Ujrzała tuż przy łóżku białe szpilki, które postanowiła założyć. Stanęła przed lustrem i poczuła się jak kiedyś. Kiedy jeszcze była księżniczką, jej stylizacje zawsze były dopracowane, wykonane z najlepszej jakości materiałów. Cicho westchnęła. Usłyszała skrzypienie drzwi. Do komnaty wszedł Zeref. Cofnęła się parę kroków do tyłu, jednak natrafiła na okno. Głośno przełknęła ślinę, opierając się o parapet.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyglądasz jeszcze piękniej, niż myślałem - rzekł, zbliżając się do Heartphilii coraz bardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ani kroku dalej, zboczeńcu! - wrzasnęła, patrząc przez ramię na okno umiejscowione tuż za nią. Czarnowłosy wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą od razu odtrąciła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niezły masz temperament - machał dłonią, udając, że go zabolało. - Oj, Lucy, Lucy.. Twój ojciec odrzucił propozycję oświadczyn, a szkoda.. Postanowiłem się go pozbyć - zaśmiał się szyderczo. Blondynka spojrzała na niego szklistymi oczami. Chciała coś powiedzieć, ale słowa wypowiedziane przez Zerefa nią wstrząsnęły. Jak sobie tylko przypomniała, że robiła ojcu sceny, iż nie chce wychodzić za mąż w tak młodym wieku za człowieka, którego nie zna... ten w końcu zmiękł i przepłacił za to życiem w imię swojej córki. - Tak, obwiniaj się. Widzę w Twoich oczach, jak bardzo teraz cierpisz. Żałosne... on także był żałosnym człowiekiem. Robił wiele, aby w kraju panował pokój. Obchodziły go nie tylko finanse i korzyści, ale głównie dobro ludu. Cóż za brednie...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamknij się! Ktoś taki, jak Ty, nie ma prawa obrażać mojego ojca! - zwiesiła głowę, zaś jej włosy zebrały się w taki sposób, że nie było widać twarzy. Zeref złapał ją za podbródek i uniósł go do góry. Lucy natychmiastowo go odepchnęła i wyszła z komnaty. Zdjęła szpilki, rzuciła je na bok i zaczęła biec przez ten sam długi korytarz. Wbiegła do jednej ze szczelin między ścianami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lucy... - szedł, szepcąc jej imię, co wprawiało ją o mdłości. - Nie uciekaj - wyciągnął ją ze szczeliny i uderzył z liścia w policzek. Syknęła z bólu, gdyż cios przez niego zadany był dość mocny. Złapał ją za włosy, całkowicie rozwalając dotychczas idealną fryzurę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Puszczaj! - krzyczała, ale to nic nie dawało. Rzucił nią o przeciwległą ścianę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz już za późno - rzekł. - Teraz Mavis jest moją narzeczoną, więc Ty jesteś jedynie zabawką - zaśmiał się, patrząc na przerażenie wymalowane na twarzy Heartphilii i korzystając z tego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś cholernym dupkiem, nigdy nie wyszłabym za kogoś takiego! - dziewczyna zdawała się nie przejmować tym, co się z nią stanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Interesujące.. nie zapomnij o tym, że w lochach znajdują się Twoje koleżanki - uśmiechnął się parszywie, na co Lucy sprzedała mu mocnego kopa w czułe miejsce i pobiegła przed siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Biegła przez długi korytarz. To skręciła w lewo, to w prawo, myślała, że biega w kółko. Nagle, w ułamku sekundy, przed nią zjawił się Zeref. Upadła na grunt, trzymała głowę w dole, nie mogła ruszyć chociażby palcem...<br />
- Tu jesteś Lucy. A teraz chodźmy do komnaty.<br />
Zeref przerzucił ją przez lewe ramię. Heartphilia próbowała się wyrwać, ale to nic nie dawało, więc w końcu się poddała. Jedyne, o czym pomyślała to to, że prawdopodobnie od teraz jedyne światło, które będzie widzieć do końca życia, to te z okna. Zeref się parszywie uśmiechał pod nosem, mijając co kolejne drzwi od komnat. Lucy wiedziała, co ją czeka...<br />
<br />
- Ej, Natsu, co robisz, mieliśmy iść do Hargeonu! - stwierdził Gajeel, drapiąc się po głowie.<br />
- Chcesz zostawić Lucy samą? - zatrzymał się i przez ramię rzucił groźne spojrzenie przyjacielowi.<br />
Redfox spojrzał ze zdziwieniem na Dragneela, który był już centralnie pod drzwiami do zamku.<br />
- Poczekaj! To nie jest dobry pomysł, żeby wejść głównym wejściem. Pójdźmy tylnym - powiedział różowowłosemu, który i tak go nie słuchał. - Odezwij się do mnie, flamingu! - wrzasnął zdenerwowany.<br />
- Okej! Już bądź cicho. Chodźmy - odparł rozbawiony Dragneel, kierując się na tyły budowli.<br />
Weszli tylnym wejściem. Zamiast iść po cichu, szli tak hałaśliwie. jak to tylko było możliwe, co jest bardzo w ich stylu. Do tego rozmawiali tak głośno, jak baby na targu. Szli sobie przez korytarz, który się łączył z drugim. I nagle zauważyli ich strażnicy. Niestety, jako, iż teoretycznie Natsu i Gajeel są ślepi, nie zauważyli facetów w żelaznych zbrojach i parli dalej przed siebie.<br />
<br />
Zeref zaprowadził Lucy do pomieszczenia i rzucił ją na łóżko. Jedyne, co udało jej się powiedzieć to ciche "ała".<br />
- No, blondyneczko, teraz Twoja kara - Zeref rozłożył kolana pomiędzy sparaliżowaną Lucy i podtrzymywał się rękoma.<br />
- Co Ty mi podałeś? - rzekła cicho, zaś krople potu spływały po jej czole.<br />
Powoli się do niej zbliżał z parszywym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy, aż w pewnej chwili do komnaty weszła dwójka strażników.<br />
- Pa... - jeden z nich zaniemówił, jak zobaczył, co porabia ich władca.<br />
- Jak możecie tu wchodzić bez pukania! To szczyt bezczelności! - wstał z łóżka i podszedł do drzwi o kilka kroków. - Mówcie, co się stało. I mam nadzieję, że to coś niezwykle ważnego!<br />
- Panie, przepraszamy, ale widzieliśmy dwóch intruzów, którzy przechadzali się po zamku jak gdyby nigdy nic - powiedział drugi z żołnierzy, który już przywyknął do humorów swojego pana.<br />
- I nie wtrąciliście ich do lochów?! Co za bezmózgi.. Idziemy! - wrzasnął i wyszedł wraz ze swoimi dwoma osiłkami. Jednak przedtem szczelnie zamknął komnatę, w której znajdowała się Lucy na klucz.<br />
<br />
Lucy leżała na łóżku półżywa i się zastanawiała, co tu się stało i co mogło się stać. Było jej bardzo gorąco i nie mogła się ruszać. Domyśliła się, iż Zeref coś jej podał i ten środek właśnie zaczyna działać. Jej przerażenie sięgało zenitu. Łzy mimowolnie spływały po zaróżowionych policzkach i nie mogła ich otrzeć. Leżała, wpatrując się w sufit. Zza ściany dobiegały odgłosy jakiejś rozmowy. Blondynka bardziej się wsłuchała i usłyszała głos Natsu i Gajeela.<br />
- Natsu!! Gajeel! - wrzasnęła najgłośniej, jak potrafiła i próbowała poruszyć jakąkolwiek kończyną.<br />
Ktoś podbiegł do drzwi.<br />
- Lucy? - różowowłosy walnął otwartą dłonią w ścianę. - Gajeel, wywalmy te drzwi w cholerę!<br />
- Jestem za! Moja chęć destrukcji w zamku tego palanta jest jeszcze wyższa, niż kiedykolwiek!<br />
- Idioci, okno jest otwarte i przypominam wam, że znajdujemy się na parterze! - wrzasnęła zachrypniętym głosem, nieco poirytowana.<br />
- Zaraz Cię uratujemy, poczekaj! - obydwaj pobiegli w kierunku wyjścia.<br />
<br />
Minuty mijały, a Natsu i Gajeela wciąż nie było ani widać, ani słychać. Nagle, ktoś nacisnął na klamkę. Był to Zeref. Wszedł do komnaty.<br />
- Kontynuujmy to, co zaczęliśmy - tym razem upewnił się, że zamknął drzwi na klucz.<br />
- Nie zbliżaj się do mnie - odparła prawie niesłyszalnym głosem, gdyż nie miała siły mówić.<br />
Zeref zaśmiał się i usiadł na brzegu łóżka. Złączył ich usta w pocałunku. Wzdrygnęła. Jej pierwszy pocałunek miał wyglądać zupełnie inaczej. Usłyszała, jak Zeref rozrywa suknię, a później jego dłoń wędruje od uda coraz wyżej. I w tej samej chwili przez okno wpadli Dragneel i Redfox.<br />
- Wybacz za zwło~ - kiedy różowowłosy ujrzał Zerefa całującego Lucy, krew zaczęła się w nim gotować. Zresztą, to samo było w przypadku Gajeela. Rzucili się na niego i w trybie natychmiastowym zrzucili jego cielsko z blondynki.<br />
- Lucy, rusz się i zwiewaj stąd! - wrzasnął zdenerwowany Natsu.<br />
- Nie mogę - powiedziała. Tajemniczy środek zdawał się działać coraz bardziej. Była wyczulona na dotyk, nie mogła się ruszyć, a po jej ciele przemykały dreszcze. Różowowłosy podszedł do niej i wziął ją na ręce.<br />
- Zostaw go mnie, gihi - Gajeel walnął pięścią w otwartą dłoń i rzucił się na Zerefa. - Tak Ci obiję buźkę, że zapamiętasz to do końca życia - chwycił zapaloną świecę.<br />
- Odstaw to, kretynie! STRAŻE! - wrzasnął praktycznie niewzruszony czarnowłosy.<br />
- Ja Ci pokrako dam "straże"! - pchnął go na podłogę. - Lucy, Natsu, uciekajcie! - wrzasnął.<br />
Dragneel wyskoczył przez okno, trzymając w objęciach blondynkę.<br />
Pobiegł do bezpiecznej części gór najszybciej jak tylko potrafił. Zdjął z siebie kurtkę i okrył nią Lucy.<br />
- Nie mogę teraz uciec.. przyszłam tutaj po Levy i Mirę - dziewczyna spróbowała się podnieść, ale bezwładnie opadała na grunt z każdą podjętą próbą.<br />
- Poczekaj chwilę, aż poczujesz się lepiej, wtedy spróbujemy je odbić kolejny raz - odparł skoncentrowany chłopak. Martwił się o Gajeela.<br />
- Przepraszam.. nie powinniśmy się wtedy rozdzielać. Powinniśmy pójść do zamku razem. Pewnie teraz Mira i Levy byłyby razem z nami i uciekalibyśmy z tego przeklętego miejsca - po policzku Heartphilii spłynęła pojedyncza łza. Natsu spojrzał na nią zdezorientowany. Nie wiedział, co powinien zrobić w takiej sytuacji, jak pocieszyć, więc po prostu usiadł obok niej i się promiennie uśmiechnął.<br />
- To nie Twoja wina, od razu powinienem tam wbić z szympansem i skopać im tyłki - rzekł radośnie, a na twarzy dziewczyny przez ułamek sekundy zagościł uśmiech.<br />
<br />
Dwóch strażników prowadziło Redfoxa, któremu przy okazji związali dłonie i inne kończyny, którymi mógłby zrobić krzywdę.<br />
- Ja się jeszcze z wami policzę! - mówił ciągle, zaś oni tylko kiwali na to sarkastycznie głowami. Wrzucili go do celi, w której znajdowały się Mira i Levy, nie wiedząc, że to właśnie po nie tutaj przyszedł.<br />
- Gajeel? - McGarden spojrzała na niego spod aksamitnych rzęs. Jej twarz była pobrudzona, włosy nie wyglądały tak nienagannie, jak zwykle, zaś ubrania były podarte. Na poszczególnych częściach ciała można było dostrzec siniaki. To samo było w przypadku Mirajane.<br />
- Skurczybyki.. - warknął.<br />
- Co z Lu-chan? - Levy zaniosła się szlochem. Jej oczy były podkrążone i opuchnięte od płaczu.<br />
- Jest bezpieczna, prawdopodobnie razem z Natsu po nas przyjdą.. - szepnął.<br />
- Nie! Niech uciekają! - stwierdziła białowłosa, w ten sposób włączając się do rozmowy.<br />
- Weź i idź to powiedz temu flamingowi - odparł zrezygnowany Redfox.<br />
<br />
Po około godzinie, Lucy z powrotem mogła się normalnie poruszać. Wstała, przez chwilę chwiejąc się na wszystkie strony.<br />
- Już możemy iść i zrobić tam totalną rozróbę - powiedziała, zaś na jej twarzy zawitał uśmiech pełen adrenaliny.<br />
Ruszyli w kierunku zamku. Potajemnie weszli jednym z otwartych okien. Po cichu stawiali kroki, kierując się w stronę lochów. Weszli do piwnicy.<br />
- Natsu, za drzwiami jest dwóch strażników strzegących lochów - szepnęła. Ten kiwnął głową na znak, że rozumie. Otworzyli drzwi.<br />
Co było dziwne, nikogo nie ujrzeli. Nie zastanawiając się nad tym, blondynka wraz z różowowłosym zaczęli szukać właściwej celi. Musieli działać szybko. Biegli przed siebie, dokładnie badając każdy zakamarek piwnicy. Jedynym, co widzieli, były puste cele. Aż ich to dziwiło, ale może ta część lochów jest pusta? Tylko to jedno pytanie chodziło po głowie Lucy. A co chodziło po głowie Natsu? Przyjaciele... albo jednak jedzenie? Biegli przed siebie, nie było skrętnych dróg. Aż do końca prostej... Pojawiły się dwie drogi - w lewo i prawo.<br />
- To którędy najpierw idziemy, Lucy? - spytał zaniepokojony Natsu.<br />
- Ty idź w lewo, ja w prawo... - odparła dziewczyna.<br />
- A jeżeli znów Cię złapią? Chyba jednak lepiej będzie się nie rozdzielać - mówił nadzwyczaj szybko. - Nie pozwolę mu już nikogo więcej tknąć!<br />
- W jaki sposób? - blondynka zadała to pytanie samej sobie. Dragneel spojrzał na nią pytająco. Pokiwała głową na znak, że to nie ważne.<br />
- Lucy, przeszukaj lewą stronę i tu wróć, obiecaj mi, że będziesz uważać - rzekł, a Heartphilia tylko przytaknęła i pobiegła.<br />
<br />
Lucy biegła przed siebie, ponieważ póki co nie było żadnych korytarzy w bok. W pewnym momencie, ujrzała dwa skręty, tak, jak poprzednio: w lewo i w prawo. Heartphilia pomyślała, że będzie musiała je przejrzeć. Biegała w tą i z powrotem. Namęczyła się co nie miara. Ale się nie poddawała, gdyż wiedziała, że to jej męczenie się i ten pot są po to, by uratować swoje przyjaciółki. Mimo wysiłku, nie znalazła właściwej celi: wszystkie były puste, co wydawało się dziwne. Wróciła więc do punktu wyjścia. Osunęła się po ścianie i czekała na Natsu. Usłyszała kroki. Nie miała pewności, że to Dragneel zmierza w jej kierunku, więc się ukryła. Jak się okazało, był to Zeref. Zbladła na jego widok. Kroczył i się bacznie rozglądał, jakby kogoś szukał. Lucy ujrzała Mavis, która w biegu zderzyła się z czarnowłosym.<br />
- Tutaj jesteś - odwrócił się i spojrzał na swoją narzeczoną.<br />
- Nie zbliżaj się do mnie! - cofnęła się parę kroków do tyłu. - Nie wybaczę Ci! - zmrużyła oczy. Chłopak patrzył na nią łagodnym wzrokiem.<br />
- Naprawdę przepraszam, Mavis.. - zwiesił głowę. Spojrzała na niego spod grzywki. Bez słów przemknęła obok, kierując się ku wyjściu. Zeref udał się za nią.<br />
Heartphilia przez chwilę pozostała w ukryciu, analizując to, co właśnie usłyszała. Schowała głowę między kolanami.<br />
- Lucy? - rozpoznała głos Natsu, więc wyszła z ukrycia.<br />
- I co, znalazłeś celę? - szepnęła, patrząc wzrokiem pełnym nadziei na różowowłosego. Kiwnął głową na nie.<br />
- To znaczy, że Ty też nie znalazłaś? Rany.. myślę, że przenieśli więźniów - rzekł. Usłyszeli dźwięk kluczy w zamku, ktoś zamknął piwnicę.<br />
- Co teraz? Jak się stąd wydostaniemy? - Heartphilia spanikowała.<br />
- Nie martw się, po prostu trzeba pozbyć się krat z okien - Natsu podsadził się o wystającą ze ściany cegłę i znalazł się na parapecie. Chwycił za żelazne kraty i pociągnął w swoją stronę.<br />
- Uważaj! - wrzasnęła Lucy na widok kruszącego się sufitu.<br />
- Cholera! - syknął, zsuwając się z parapetu. Dziewczyna bezwładnie usiadła na podłodze.<br />
<br />
Powoli zapadała noc. Niebo wyraźnie ściemniało i pojawiały się na nim pierwsze gwiazdy. Na góry opadały płatki śniegu, czyniąc je całkowicie białymi. Wiał chłodny wiatr. Piątka przyjaciół została rozdzielona. Jak poradzą sobie z wyzwaniem, które na nich czeka?<br />
<i><span style="color: #b4a7d6;"><b><br /></b></span></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: #b4a7d6;"><b>- C.D.N -</b></span></i></div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-55325551141805095822016-07-28T13:43:00.003-07:002017-01-28T11:02:46.850-08:00Rozdział 3 - "Misja ratunkowa"<div style="text-align: left;">
<br />
<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqkm0yAGxBoj9dfVCA5DNbEF8xjOD4dEhkXe8sKXcMIA51FSFL9D7Za80vo6B6Eolh4lgyivbwzGOx5uPYoQuvlzP7LTBuB8vNePwjAIz4TTb1fgjVBsY-awaah0R1WRoo27j-DfUAyT8/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqkm0yAGxBoj9dfVCA5DNbEF8xjOD4dEhkXe8sKXcMIA51FSFL9D7Za80vo6B6Eolh4lgyivbwzGOx5uPYoQuvlzP7LTBuB8vNePwjAIz4TTb1fgjVBsY-awaah0R1WRoo27j-DfUAyT8/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>S</b></span>zli już od dobrych paru godzin, gdy w końcu ujrzeli wierzchołki gór. Ten krajobraz prezentował się naprawdę pięknie. Lekkie promienie słoneczne padały na całkowicie zaśnieżone, olbrzymie góry, pomiędzy którymi stało zamczysko wybudowane z marmuru. Niebo było delikatnie błękitne, zaś chmury wyglądały, jakby były zrobione z waty cukrowej. Kto by pomyślał, że w środku przesiaduje taka kanalia, jak Zeref? Na samą myśl, po Natsu i Gajeelu przeszły ciarki. Mieli tu już nigdy i pod żadnym pozorem nie wracać, a teraz co? Chcieli pomóc dziewczynie, którą ledwo co poznali. Z drugiej strony, ona również im bardzo, ale to bardzo pomogła i nie mieli wyboru. Przecież gdyby Lucy i Mira nie udzieliły mu pomocy, Natsu już by nie żył.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze pięć kółek wokół góry i byliby, na szczycie, gdyby nie to, że napotkali na swojej drodze <i>Vulcany*</i>, przerośnięte małpy, które miały ponad dwa metry wzrostu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, Gajeel, nigdy nie mówiłeś, że masz rodzeństwo! - Natsu teatralnie westchnął, powstrzymując śmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamknij się, dżdżownico! - krzyknął Redfox, zaś zdenerwowana Lucy zatkała im obydwóm paszcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Możecie być cicho? Jeżeli Vulcany nas zobaczą, to po nas! - stwierdziła, na co chłopaki zamilkli w trybie natychmiastowym. - Chodźcie...</div>
<div style="text-align: justify;">
Szli najciszej, jak tylko było to możliwe, ale mimo to, utrzymywali szybkie tempo. W pewnym momencie, różowowłosy nadepnął na gałąź, która się złamała i rozniosła huk po okolicy. Heartphilia wepchnęła ich do pobliskich krzaków, po czym ukryła się za drzewem stojącym tuż obok. Vulcany zaczęły węszyć, a nawet kilku z nich podeszło do drzewa, przy którym schowała się blondynka. Lucy była przerażona, mocno zaciskała pięści u obu rąk, zaś Gajeel i Natsu byli gotowi na każdą ewentualność. Małpy przestały węszyć i wróciły na swoje stanowiska. W tym momencie, cała trójka miała chwilę na ucieczkę. Udało się - w końcu się udało. Dotarli na szczyt <i>Gór Zerefa*</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wykończeni podróżą, przez chwilę stali na szczycie i wpatrywali się w dół. Pomiędzy górami, w szczelinie stał olbrzymi zamek. Lucy uderzyła się otwartą ręką w czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tego można było się spodziewać... jak mamy odznaleźć tutaj Levy i Mirę, o ile w ogóle tutaj są? - szepnęła, bezwładnie siadając na zaśnieżonym podłożu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może jeszcze będziemy się bawić w kotka i myszkę z tą gnidą? Założę się, że już wie o naszej obecności! - warknął czarnowłosy i również usiadł na zimnym gruncie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jedynie Natsu pozostał w swojej pozycji, głęboko myśląc. Heartphilia patrzyła na niego, próbując go rozszyfrować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że jeśli wejdziemy tylnym wejściem, jest większa szansa, iż nas nie zauważą. Lucy.. - zwrócił się do blondynki. - .. obiecałem Ci, że je uratujemy, więc słowa dotrzymam! A Ty, ufoludzie, wstawaj - rzucił przez ramię do Redfoxa, który siedział na podłożu rozkraczony i obserwował niebo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cicho bądź, ta Twoja pseudo mądrość zawsze przysparza problemów! - wstał i się otrzepał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poczekajcie na mnie tutaj. Nie powinniście się narażać.. w razie, gdybym nie wróciła za maksymalnie dwie i pół godziny, udajcie się do zamku Fullbuster'ów w Hargeonie i powiadomcie o tym Gray'a. To on prowadzi ze mną ruch oporu - ruszyła w kierunku schodów prowadzących w dół, po czym na chwilę się odwróciła. - I pod <u>żadnym pozorem</u> nie idźcie za mną!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostrożnie zbiegała po schodach wykonanych z lodu. Wiedziała, iż w każdym momencie ktoś może ją zauważyć i sprowadzić do lochów. Głośno przełknęła ślinę, gdy ujrzała z dołu olbrzymią budowlę. Było tu czuć grozę. Wiatr mocno zawiał. Przypomniała sobie cel, dla którego tutaj przyszła i dzielnie ruszyła przed siebie. Rozejrzała się i o dziwo, nie było tu żadnego strażnika. Postanowiła jednak wejść do środka przez okno. Położyła dłoń na parapecie i się podciągnęła. Szybko wskoczyła do środka i schowała się w szczelinie między dwiema ścianami. Zakryła dłonią usta, gdyż słyszała kroki zmierzające w jej kierunku. Mocno zacisnęła oczy, zaś jej serce omal nie podskoczyło do gardła. Gdy tylko kroki zdawały się być coraz cichsze, odetchnęła z ulgą i wyjrzała, czy aby na pewno nikogo nie ma na korytarzu. Ściany były obłożone czarnymi cegłami, zresztą, tak samo, jak i podłogi. Światło dostawało się jedynie przez okna. Było tutaj wiele drzwi do wszelakich pomieszczeń. Mimo to, długi korytarz prowadził w jednym kierunku, nieznanym Lucy. Wyszła z ukrycia i zaczęła biec przed siebie. Korytarz zdawał się nie mieć końca. Czuła się, jak w koszmarze, z którego nie mogła się obudzić. Gdy tylko ujrzała schody prowadzące do góry, zdziwiło ją to - czyżby obrała zły kierunek? W końcu nie zrobiliby lochów na piętrze, a raczej w piwnicy. Postanowiła jednak obadać teren, gdyż szczerze bała się zawrócić. Miała przeczucie, jakby ktoś deptał jej po piętach. Wbiegała po schodach najszybciej, jak potrafiła, jednak udawało jej się to bezszelestnie. Zdawało się, iż ściga się z samą sobą. Gdy w końcu znalazła się na piętrze, bacznie się rozejrzała. Tym razem było tutaj dwa rozgałęzienia. Jedno prowadziło w prawo, drugie w lewo, zaś trzecie do przodu. Postanowiła pójść w lewo, gdyż tak robi się w labiryntach, prawda? Ujrzała wielkie, mosiężne drzwi, które były uchylone, jakby na kogoś czekały. Wykazując się odwagą, weszła do środka. Znajdowała się w sercu terytorium wroga - w sali tronowej Zerefa, jednak myślała jedynie o bezpieczeństwie swoich przyjaciół, których zostawiła na szczycie, oraz o Mirze i Levy, dla których w ogóle tutaj przybyła..</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ukryła się za kolumną, znajdującą się na uboczu sali. Usłyszała, iż ktoś wchodzi do środka, a raczej dwóch ktosiów. Ujrzała Zerefa oraz młodą dziewczynę, z bardzo długimi blond włosami i piwnymi, mętnymi oczami, w których brak było uczuć. Mężczyzna spoczął, siadając na swoim tronie, zaś na swoje kolana wręcz wepchnął ową dziewczynę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mavis, jesteś taka niewinna.. - szepnął ironicznie. - Dalej masz zamiar się nie odzywać? - spojrzał na nią groźnym wzrokiem. Ona jednak dalej patrzyła się w jednym kierunku. W kierunku kolumny, za którą znajdowała się Lucy. - Skoro tak.. Straże! - wrzasnął. - Odprowadźcie ją do komnaty. Nadal nie jest zbyt rozmowna - powiedział, bawiąc się swoim diamentowym berłem. Wymachiwał nim to w prawo, to w lewo. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dwóch osiłków w żelaznych zbrojach podeszło do Vermilion. Złapali ją za ramiona, delikatnie prowadząc w kierunku wyjścia. Mavis jednak dalej patrzyła się w kierunku kolumny, omal nie dostała skrętu szyi. Zaraz po trzasku drzwiami, zapadła cisza. Heartphilia znajdowała się z Zerefem w jednym pomieszczeniu, choć on o tym nie wiedział. Minuty wydawały się dłużyć. W pewnym momencie, Zeref wstał i udał się w kierunku okna. Usiadł na parapecie, opierając głowę o ścianę wykonaną z marmuru. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Całe życie widzieć tylko ten cholerny wierzchołek góry - rzekł z wyrzutem, po czym powstał i wyszedł z sali. Lucy zsunęła się po kolumnie na podłogę, modląc się w duchu.<br />
Heartphilia powoli i spokojnie wyglądała zza kolumny. Wreszcie wstała i zaczęła się rozglądać. . Wzięła się za przeszukiwanie pomieszczenia. Mimo, iż był tu tylko tron, dziesięć kolumn i czerwony, wąski dywan, rozpoczynający się pod drzwiami, a kończący na drugim końcu sali, nie wykluczyła myśli, iż może być tu coś więcej. Co parę kroków zaglądała pod dywan, jednak nic nie znalazła. Ujrzała na ścianie flagę Zerefa - krwistoczerwony kawałek materiału ze złotymi lwami, oraz jakimiś poszczególnymi elementami, jakimi były na przykład odwrócone korony. Wreszcie podeszła do tronu. Ujrzała berło Zerefa, które prawdopodobnie zapomniał zabrać. Było ono wykonane ze stali szlachetnej, zaś na jego czubku znajdował się wielki, wyrzeźbiony w kształt gwiazdy kryształ. Kusiło ją, żeby usiąść na tronie, jak za dawnych czasów, ale tego nie zrobiła. "Lucy, czas dorosnąć", pomyślała. Mimo to, od chwycenia berła się nie powstrzymała. Wydawało jej się ciężkie, ważyło około siedem kilogramów. Zabłysło złotą poświatą, przez co blondynka się wystraszyła i upuściła przedmiot na podłogę. Zabrzmiał głośny huk. Heartphilia wiedziała, że prawdopodobnie zaraz ją odnajdą. Podbiegła w kierunku swojej kryjówki - kolumny. Usłyszała skrzypienie drzwi. Wyjrzała, by sprawdzić, kto wszedł do pomieszczenia. Była to niska, jasnowłosa dziewczyna z wcześniej. Rozejrzała się i bosymi stopami podeszła do leżącego na podłodze berła. Smutno się uśmiechnęła, puszczając oczko Lucy i chwyciła je do dłoni. Usiadła na parapecie, jakby była na coś przygotowana. Księżniczka miała zamiar wybiec zza tej cholernej kolumny i z nią porozmawiać, ale do komnaty wbiegła armia. Ujrzeli Mavis, trzymającą przedmiot w garści. Podbiegli do niej i stanowczo wyprowadzili ją z sali. Niestety, blondynka była zmuszona pozostać w ukryciu.<br />
<br />
Po wszystkim instynktownie chwyciła za berło i wyszła z komnaty. Tym razem, pobiegła z powrotem na drugi koniec korytarza, a zajęło jej to około pół godziny. Ujrzała schody prowadzące do piwnicy. Wzięła głęboki wdech i zbiegła na dół. Znalazła się w pomieszczeniu, które z każdej strony było obudowane kamieniem. Przed nią znajdowały się drewniane, stare drzwi. Wiedziała, że za nimi czekają strażnicy. Kopnęła w nie z całej siły, przez co ledwo utrzymały się w zawiasach. Z hukiem uchyliły się na możliwą szerokość, przez co osiłkowi stojącymi tuż przy nich się dostało. Upadł i stracił przytomność. Lucy szybko przemknęła tuż obok. Biegła przez korytarz. Na drzwiach do poszczególnych cel widniały kartki z nazwiskami danych więźniów. Szukała "McGarden" oraz "Strauss". O dziwo, obie znajdowały się w tej samej celi. Ujrzała mosiężne drzwi i obudowane ściany, jak zresztą w każdej celi. Do środka można było zajrzeć jedynie przez małe okienko obudowane kratami.<br />
- Mira, Levy - szepnęła, naciskając na klamkę. Zamknięte. - Słyszycie mnie?<br />
Usłyszała kroki dobiegające z wnętrza celi.<br />
- Lu-chan! - wrzasnęła Levy, waląc otwartą dłonią w drzwi. - Przyszłaś tutaj sama?<br />
- Natsu i Gajeel czekają na zewnątrz. Zaraz wywalę te drzwi w cholerę, odsuńcie się! - stwierdziła i zaczęła się rozglądać. Jako, iż zabrała ze sobą berło, stwierdziła, że czas najwyższy z niego skorzystać. Uniosła je do góry, a kiedy zaczęło emitować złotą poświatą, walnęła najmocniej jak tylko potrafiła w drzwi, zaś te otworzyły się z hukiem.<br />
Niebieskowłosa i białowłosa wybiegły i przytuliły swoją blondwłosą przyjaciółkę. Ku zaskoczeniu Heartphilii, przedmiot pozostał nietknięty. Postanowiła zabrać owe berło ze sobą.<br />
- Darujmy sobie te czułości, dopóki nie opuścimy gór - Lucy ruchem dłoni nakazała przyjaciółkom, by za nią poszły.<br />
<br />
Kiedy cel był tak blisko zasięgu wzroku, a mianowicie, zbliżały się do tylnego wyjścia, zauważyli je strażnicy. Zaczęły się cofać. Blondynka wpadła na kogoś, kto ocalił ją od upadku. Był to nie kto inny, niż Zeref. Ciarki przeszły przez jej ciało. Ten z parszywym uśmieszkiem położył dłoń na jej ustach.<br />
- No proszę, kogo przyszło mi spotkać.. osoba, przez którą teoretycznie powstał ten bój, Lucy Heartphilia w samej osobie - wyszeptał jej do ucha.<br />
Strażnicy podbiegli do dziewcząt i je związali. Gdy tylko zaczęli nieść Lucy w kierunku przeciwnym od jej przyjaciółek, Zeref wyrwał jej berło...<br />
<br />
<i><span style="color: #b4a7d6;">Vulcany* - stworzenia wzięte z oryginalnej mangi/anime "Fairy Tail",</span></i><br />
<i><span style="color: #b4a7d6;">Góry Zerefa* -<a href="http://fanfiction-of-fairytail.blogspot.com/p/gory-zerefa.html"> [klik]</a></span></i><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #d9ead3;">---</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #ead1dc;">Hej~</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #cfe2f3;">Tak oto kończy się rozdział trzeci, pt. "Misja ratunkowa". Jest on dość krótki, ale uwzględniłyśmy w nim wszystko, co planowałyśmy. Mamy nadzieję, że się podoba :D A tutaj taki mini dialog xD:</span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<blockquote style="text-align: left;">
<span style="color: #ead1dc;">Maxine:</span> Wierzę w Was, Wasze komentarze i mam nadzieję, że w przyszłości nasze grono Rainnerów będzie się stale powiększać. Również cieszy mnie to, iż blog ma bodajże niecałe dwa tygodnie, a jest grubo ponad tysiąc wyświetleń.<br />
<span style="color: #cfe2f3;">Shadlew:</span> Również mam taką nadzieję.<br />
<span style="color: #ead1dc;">Maxine:</span> No wiadomo, że masz taką nadzieję! Chyba, że nie wierzysz w ludzi, którzy to czytają!<br />
<span style="color: #cfe2f3;">Shadlew:</span> Oczywiście, że wierzę w tych ludzi i mam do nich duży szacunek.<br />
<span style="color: #ead1dc;">Maxine:</span> No! To macie nas nie zawieść! Idę stąd! Wrócę, jak będzie 2000 wyświetleń, papa!<br />
<span style="color: #cfe2f3;">Shadlew:</span> Co za optymizm.. xD<br />
<span style="color: #ead1dc;">Maxine:</span> *idzie* Słyszałam!<br />
<span style="color: #cfe2f3;">Shadlew:</span><span style="color: #999999;"> </span>I dobrze, tak właśnie miało być, miałaś to usłyszeć *tak, jasne*.<br />
<span style="color: #ead1dc;">Maxine: </span>Gihi ;)<br />
<span style="color: #cfe2f3;">Shadlew:</span> Dobra, to chyba tyle.<br />
<span style="color: #ead1dc;">Maxine: </span>Pa!<br />
<span style="color: #cfe2f3;">Shadlew:</span><span style="color: #999999;"> </span>Miało Cię tu już nie być!<br />
<span style="color: #ead1dc;">Maxine:</span><span style="color: #c27ba0;"> </span>No idę!<br />
<span style="color: #cfe2f3;">Shadlew:</span> Jakoś nie widzę..<br />
<span style="color: #ead1dc;">Maxine:</span><span style="color: #c27ba0;"> </span>Cicho tam! I nie zamęczaj czytelników! Papa, widzimy się w czwartym rozdziale. Znaczy, ze mną nie, chyba, że będzie 2000 wyświetleń ^^ (żebranie jak o łapki na YT).<br />
<span style="color: #cfe2f3;">Shadlew:</span> *facepalm* Do następnego...</blockquote>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-19940013436577122282016-07-24T08:26:00.000-07:002017-01-28T11:01:24.636-08:00Rozdział 2 - "Za jeden uśmiech"<div>
<div style="text-align: right;">
</div>
</div>
<div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQcGMksdA15ovxNTNidZKmSr813RwHYsLBvaBW7XEWT9wg6W1FtDYhluoa5iicEa3ewUsBV6fkhdMAp4M_zSDQR6sKvn-i9oE-u4uCoiYycR6nLDJo6FRh-a5l2eZi12MCwMJDThvNRnA/s1600/I.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQcGMksdA15ovxNTNidZKmSr813RwHYsLBvaBW7XEWT9wg6W1FtDYhluoa5iicEa3ewUsBV6fkhdMAp4M_zSDQR6sKvn-i9oE-u4uCoiYycR6nLDJo6FRh-a5l2eZi12MCwMJDThvNRnA/s400/I.jpg" style="cursor: move;" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Z</b></span>awiał chłodny wiatr, bawiąc się włosami Heartphilii i Redfoxa. W powietrzu dało się wyczuć napięcie. Pomarańczowe oraz krwistoczerwone liście opadały z drzew, delikatnie kierując się ku ziemi. Ciemne chmury przemieszczały się po niebie, zwiastując burzę. Czarnowłosy mężczyzna wziął głęboki wdech i zabrał głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uciekaliśmy z terytorium <i>Zerefa*</i>, mając na ogonie jego mendy - warknął. - Postanowiliśmy ukryć się gdzieś między drzewami. Zaczęli strzelać z łuku na oślep i trzy razy pod rząd trafili Natsu w okolice brzucha, ja miałem dużo więcej szczęścia, mam tylko parę powierzchownych ran. Niby strzały nie przebiły go na wylot, ale nieubłaganie krwawił.. mimo to, nie wydał nas, nie krzyknął ani nie syknął z bólu. Myślałem, że mi tam zejdzie - westchnął, ocierając czoło dłonią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I co dalej? - dopytywała się Heartphilia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zemdlał, a ja w oddali zobaczyłem dachy budynków. Postanowiłem więc zabrać go w ich kierunku i poszukać pomocy. Jednak on nagle się obudził i jedynie kazał odstawić go w okolicach zamku i odejść. Stwierdził, że zaraz by mnie przesłuchiwali.. zaczął się ze mną kłócić i upierać, więc mu ustąpiłem. Ten typ.. - walnął się w czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I wtedy Mira udzieliła mu pomocy - dodała Lucy, spoglądając w niebo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteście naprawdę dobrymi ludźmi. Tu jest zupełnie inaczej, niż <i>po drugiej stronie*</i>.. tak, jakbyśmy byli w innej czasoprzestrzeni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lucy.. - blondynka wraz z Gajeelem odwróciła się i ujrzała Levy, która była zszokowana widokiem swojej przyjaciółki i wroga, którego niedawno zdobyła, we wspólnym towarzystwie. Odwróciła się na pięcie i udała z powrotem na zamkowy korytarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Levy! - blondynka zerwała się z miejsca i wbiegła z dziedzińca do wnętrza zamku. Ujrzała swoją przyjaciółkę, opierającą się o ścianę. - Gajeel powiedział mi, co stało się Natsu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hmm? - McGarden spojrzała na nią pytającym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uciekali~</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uciekaliśmy od parobków tej łajzy i kiedy chowaliśmy się w lesie, między drzewami, strażnicy trafili Natsu trzy razy pod rząd - przerwał jej Redfox, zaś Levy spojrzała na niego wytrzeszczonymi oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Inne oblicze szympansa? - szepnęła niebieskowłosa, uśmiechając się do siebie. - Nazywam się Levy. Levy McGarden - wyciągnęła do niego dłoń, zaś on ją złapał i mocno zacisnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem Gajeel Redfox, pseudonim: goryl/szympans - zaciskał dłoń McGarden jeszcze mocniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo zaraz walnę Cię w ten pusty cymbał! - wrzasnęła, uwalniając się z uścisku mężczyzny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gihi - zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
W tym momencie na korytarz wbiegł oburzony Natsu, a za nim Mira, która w prawej dłoni trzymała strzykawkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co wy chcecie mi podać?! - wrzasnął, wymachując rękoma.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uspokój się, to tylko lek - Strauss usiłowała uspokoić swojego pacjenta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba raczej jakiś środek usypiający! - zaczął biec w kierunku wyjścia, ale niestety, uniemożliwił mu to Gajeel, łapiąc go za ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybaczcie mu, chyba ma jakąś traumę - rzekł, w dalszym ciągu trzymając za ramię różowowłosego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Puszczaj, złomie - odparł spokojnie, posyłając mu nieco groźne spojrzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś powiedział?! - w ten oto sposób zaczęli się okładać. Jeden drugiemu przywalił w udo, bądź z liścia twarz, ale to dla nich było normalne. Dziewczyny się śmiały pod nosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może chodźmy coś zjeść? - zaproponowała Mirajane, na co wszyscy przytaknęli, w tym nawet bijący się Natsu i Gajeel. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powędrowali do jadalni, zaś Strauss zabrała się za zrobienie czegoś do jedzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale bym zjadł jakiś porządnie przypieczony udziec.. - rozmarzył się Redfox siedzący przy stole.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niestety, będzie zupa warzywna - Mira spojrzała na niego, zaczepnie się uśmiechając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jednak nie jestem głodny - stwierdził, kładąc nogi na stół i krzyżując ręce na klatce piersiowej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Białowłosa postawiła na stole gulasz, który rozniósł po budynku przyjemną woń. Gajeel zerwał się z miejsca i chwycił za drewnianą miskę, całkowicie ją zapełniając. Natsu ze zniechęceniem na niego spojrzał, po czym nałożył sobie równie dużą porcję dania. Cała grupa jadła i rozmawiała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Levy, chodź na chwilę na zewnątrz, chcę Ci coś powiedzieć - Mira pociągnęła zdezorientowaną McGarden w kierunku wyjścia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Stały i poważnym wzrokiem na siebie patrzyły. Mocne powiewy wiatru i szum dobiegający z jeziora wpasowywały się do otoczenia oraz panującej atmosfery. Była to już jesień. Gdy tylko Strauss miała zabrać głos, coś, a raczej ktoś złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie, kładąc i zaciskając dłoń na jej ustach. Przerażona wpatrywała się w swoją przyjaciółkę, którą po chwili również ktoś obezwładnił. Próbowały się wyrwać, ostrzec w jakiś sposób swoich przyjaciół, ale nic nie mogły zdziałać. W końcu się poddały. Dwójka osobników mocno je związała i wrzuciła na tył powozu. Niebieskowłosa zaczęła zalewać się łzami, zaś Mira winiła się za całą zaistniałą sytuację. W końcu to ona wyciągnęła ją na zewnątrz. Była winna, a przynajmniej tak myślała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka niespokojnie wyczekiwała w jadalni nadejścia swoich przyjaciółek. W końcu zniecierpliwiona wstała i wyszła na zewnątrz. Nie było ich. W oczy rzucił jej się skrawek sukienki białowłosej, który niewinnie sobie leżał na ziemi. Schyliła się, by go podnieść, gdy nagle ujrzała ślady powozu tuż obok. Zamarła, tworząc w myślach najgorsze scenariusze. Zerwała się z miejsca i poczęła rozglądać. Zakryła twarz dłońmi. Łkała, była roztrzęsiona. Wiedziała, że Levy i Mirajane prawdopodobnie zostały uprowadzone przez armię. Kątem oka ujrzała Natsu oraz Gajeela, którzy posyłali jej pytające spojrzenie. Padła na suchy grunt. Nie miała siły mówić. Nie chciała się odezwać. Chciała jedynie zanurzyć się w odmętach smutku i samotności. Jej jedyne bliskie osoby przepadły, tym sposobem tworząc olbrzymią przepaść w jej sercu. Jedyne dwie osoby, które kochała, zniknęły i prawdopodobnie w tym momencie nieubłaganie cierpią, modląc się o jej dobro.<br />
- Lucy. co się stało? - spytał w końcu Natsu, zaś Gajeel dalej wpatrywał się w blondynkę.<br />
- Levy i Mira.. - trzymała dłonie na ustach, przez co nie mogła się wysłowić.<br />
- Powiesz wreszcie, co się stało?! - krzyknął zirytowany Natsu. Gajeel miał coś powiedzieć, ale jak zobaczyli oczy Lucy, po brzegi przepełnione kryształowymi łzami, momentalnie się zawiesili. Najpierw delikatnie zlatywały po policzkach, następnie rozbijały się na podłożu. - Lucy, uratujemy dziewczyny, tylko powiedz, co się stało.<br />
Po chwili różowowłosy i czarnowłosy uśmiechnęli się zachęcająco, do tego Gajeel dodał swoje charakterystyczne "gihi". Heartphilii zaczęły lśnić oczy, a jej łzy leciały w znacznie mniejszych ilościach. Po kilku sekundach blondynka ściągnęła dłonie z buzi i odwzajemniła uśmiech.<br />
- Znalazłam za zamkiem skrawek sukienki Miry, a zaraz obok świeże ślady powozu, co jest jednoznaczne... - zwiesiła głowę.<br />
- Czy te ślady znajdują się na konkretnej ścieżce? - spytał Redfox, krzyżując ręce.<br />
- Tak, ale ma parę rozgałęzień. Jedno z nich prowadzi w stronę gór, a drugie..<br />
- W stronę gór? - przerwał jej Natsu, od razu kierując swój wzrok na Redfoxa.<br />
- Z pewnością sługusy Zerefa je porwały... w górach jest jego główna baza - nagle przerwał, wpatrując się mętnym wzrokiem w ziemię.<br />
- Prawdopodobnie szukali pewnego rodzaju "zabawek" w ludzkiej postaci - różowowłosy tym razem pokierował swój wzrok na blondynkę, która natychmiast wbiegła do wnętrza zamku.<br />
Zajęła się robotą, którą zwykle zajmowała się Mirajane. Spakowała apteczkę i duże zapasy jedzenia oraz przede wszystkim parę drewnianych flakonów po brzegi wypełnionych wodą. Sama Heartphilia je mało, ale goryl i jaszczurka... Po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy, wyszła na zewnątrz i ruszyła ścieżką prowadzącą do gór. Zapowiadała się dwudniowa podróż w towarzystwie dwóch ograniczonych intelektualnie kretynów, ale czego się nie robi dla przyjaciółek. Lucy rzuciła plecak Dragneelowi, gdyż ten stwierdził, że dziewczyny nie powinny dźwigać tego typu rzeczy (oczywiście była pewna, że chodziło mu oto, aby dała pakunek Gajeelowi).<br />
<br />
Chodzili ścieżkami Magnolijskiego lasu i zanim się spostrzegli, rozpoczął się zachód słońca. Natsu co chwilę narzekał, że plecak jest cięższy niż był zanim wyruszyli. Nikt na to nie odpowiadał, chociaż Lucy czasami wzdychała. Przeszli ćwierć, albo i pół lasu. Po tym Heartphilia wraz z chłopakami usiedli na ziemi i się rozbili. Lucy zajmowała się miejscem do snu, Natsu poszedł po drewno, a Gajeel próbował rozpalić ognisko przy pomocy kilku patyków, chociaż blondynka mówiła mu, żeby poczekał, aż Natsu przyniesie więcej potrzebnego surowca. Natsu wrócił i od razu wrzucił sporą ilość drewna do nierozpalonego ogniska. Gajeel dalej się trudził, aż wreszcie Lucy przejęła dowodzenie i za drugim razem wznieciła ogień. Wtedy Redfox wziął plecak, a Dragneel i Heartphilia bacznie się na niego patrzyli.<br />
- To przez to Twoje mięso plecak był taki ciężki?! - wrzasnął poirytowany różowowłosy.<br />
- A gdzie niby miałem trzymać żarło?! - odkrzyknął Gajeel, zaciskając w dłoniach kawałki upieczonej, ale niestety już zimnej wołowiny, którą chwilę temu wyjął z plecaka.<br />
Kłócili się coraz bardziej brutalnie na swój sposób, a Lucy śmiała się tak głośno, że prawdopodobnie słyszeli ją w Magnolii. Po chwili Dragneel i Redfox przestali się bić i spojrzeli się ze zdziwieniem na blondynkę.<br />
- Co się stało? - zdezorientowana podrapała się lewą ręką po głowie, a prawą trzymała się za bolący od śmiechu brzuch.<br />
- Nie jesteś na nas zła za to, że się bijemy w środku lasu? I tak wiem, że to ja wygrywam walkę, gihi - Gajeel parszywie się uśmiechnął.<br />
- Zupełnie zapomniałam o dziewczynach... - stwierdziła Lucy, lekko zdziwiona swoją postawą.<br />
Blondynka niestety nie otrzymała ulgi nawet podczas jedzenia kolacji przy ognisku, gdyż Redfox i Dragneel znowu zaczęli się kłócić.<br />
- Chwila... powiedziałeś, że Ty wygrałeś tą walkę?! Przecież wiadomo, że to ja ją wygrałem! - wrzasnął różowowłosy, kąsając kawałki chleba.<br />
- Tak?! To się przekonajmy, flamingu! - krzyknął wkurzony Gajeel, gryzący mięso. Jednak w rozpoczęciu kolejnej bijatyki przeszkodził im głos Lucy, która już się kładła spać.<br />
- Jak skończycie, zgaście ognisko - rzekła ziewając, jednocześnie się przy tym uśmiechając - Dobranoc!<br />
<br />
Melancholijne niebo było pogrążone w gwiazdach, których blask odbijał się na dnie zbiornika wodnego. Z każdą chwilą wydawało się coraz jaśniejsze, zaś księżyc i inne ciała niebieskie coraz mniej wyraziste. Po paru godzinach niebo się rozjaśniło i zaczęło wschodzić Słońce. Blondynka leniwie podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na jej kompanów pogrążonych w głębokim śnie. Spali przytuleni do siebie, zaś obcy człowiek mógłby pomyśleć, iż są homoseksualistami. Heartphilia nikle się uśmiechnęła, po czym wstała i zaczęła składać cały obóz - m.in. koce i tego typu rzeczy. Postanowiła wziąć szybką kąpiel w jeziorze, korzystając z nieprzytomności Natsu i Gajeela. Powędrowała ku jego wybrzeżu i zrzuciła z siebie błękitną koszulę oraz białą spódniczkę. Następnie zdjęła buty i krok po kroczku weszła do zimnej wody. Choć ta kąpiel nie należała do najprzyjemniejszych, nie miała prawa narzekać. Zanurzyła się w wodzie aż za brodę, a jej oczy przybrały dość smutny wyraz. Po kilku minutach, cichutko wyszła z jeziora i zaczęła szukać swojego ręcznika. Uderzyła się otwartą dłonią w twarz, gdy zrozumiała, że zostawiła go w plecaku leżącym obok chłopaków. Stwierdziła, że lepiej się po niego skraść niż tutaj siedzieć i czekać, aż się wyschnie. Najpierw upewniła się, że Natsu i Gajeel dalej śpią, potem podeszła bliżej nich i szybko chwyciła do rąk plecak. Wszystko byłoby okej, gdyby nie wystająca z ziemi gałąź. Zahaczyła o nią i była gotowa na spotkanie z ziemią, gdy nagle za dłoń chwycił ją Natsu, przez co automatycznie wylądowała na jego umięśnionym brzuchu. Zmrużyła oczy, powoli je otwierając i momentalnie spaliła buraka. Najszybciej jak potrafiła, wyjęła z plecaka ręcznik i się nim okryła.<br />
- Następnym razem bardziej uważaj - rzekł, odwracając się na drugi bok z zamiarem pójścia spać dalej. Lucy jedynie przepraszająco przytaknęła głową i udała się z powrotem nad jezioro, w celu ubrania się. Zarzuciła na siebie już suche, leżące na brzegu ubrania. Westchnęła cicho i podeszła do śpiących Gajeela i Natsu. Szturchała ich przez dłuższą chwilę, ale to nie przynosiło żadnego efektu. W końcu kopnęła ich w te wypięte tyłki, przez co aż podskoczyli.<br />
- To jest molestowanie seksualne! - stwierdził różowowłosy, gdy nagle zobaczył minę Gajeela i zaczął się śmiać wniebogłosy.<br />
- Zamknij się! - wrzasnął, masując obolałe miejsce.<br />
- Wyglądasz jak jakaś rozgotowana parówa! - otarł łezkę spod oka i w końcu obaj wstali, ku uldze blondynki.<br />
- Musiałabym zastosować bardziej brutalne środki, gdyby to nie podziałało - rzekła, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Przed nami wspinaczka, ruszcie się!<br />
- T-Tak - obydwaj zająknęli się na myśl o udręce, która ich czeka.<br />
<br />
<i><span style="color: #9fc5e8;">Wyjaśnienia:<br />1) <b>Zerefa* </b>- wymówienie imienia "Zeref" to temat tabu, ludzie wymyślili sobie, że to przynosi pecha,</span></i><br />
<i><span style="color: #9fc5e8;">2) <b>po drugiej stronie*</b> - ludzie, którzy zdołali uciec z lochów Z. często mówią o miejscu, w którym się znajdują "druga strona".</span></i><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
---</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Joł joł! :D</div>
Tak oto przychodzimy z rozdziałem drugim, zatytułowanym "Za jeden uśmiech". We wtorek Shadlew wraca znad morza (choć tam oczywiście też ma dostęp do internetu, a mimo to, czas nie pozwala na pisanie), więc postaramy się dodać kolejny rozdział jeszcze w tym samym tygodniu ^^. Oficjalnie nazwałyśmy naszych obecnych, jak i oczywiście przyszłych czytelników "Rainnerzy" (co było pomysłem Maxine xD). Co do rozdziału, może nie jest jakoś niesamowicie długi, aczkolwiek mamy nadzieję, że przypadł Wam do gustu ;). Być może pominęłyśmy parę literówek bądź innych błędów, za co przepraszamy.<br />
<div style="text-align: left;">
Dziękujemy wszystkim osobom, które czytają te nasze wypociny, komentują, bądź obserwują naszego bloga!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pozdrawiamy, Maxine&Shadlew :)</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-56860925282107195152016-07-17T07:03:00.000-07:002017-01-24T07:40:30.386-08:00Rozdział 1 - "Magnolia"<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBx57LBhTDDzVl2_JyYcuHOfMyqljN2gW3-RIyhghHe7Z-q9WzLOwidbC_3v8o2jWMavbecOUEEG1wEKQIRlVYSKxrtwc9k57ejxR2_dC4f3k6OtyhRBCuSaUzQazNIY1FvDO9NItNgrE/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBx57LBhTDDzVl2_JyYcuHOfMyqljN2gW3-RIyhghHe7Z-q9WzLOwidbC_3v8o2jWMavbecOUEEG1wEKQIRlVYSKxrtwc9k57ejxR2_dC4f3k6OtyhRBCuSaUzQazNIY1FvDO9NItNgrE/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<span style="font-size: large;"><b>N</b></span>a zewnątrz zapadał mrok. Słońce chowając się za chmurami oznajmowało koniec dnia. Na niebie jedna po drugiej pojawiały się gwiazdy, swoim blaskiem oświecając jezioro i wszystkie budynki znajdujące się wokół niego. Powiewał lekki, chłodny wiatr, zaś na ulicach Magnolii zapadła głucha cisza. Jedynie w podupadłym zamku coś się działo - jak zwykle zresztą. Lucy i Levy wystraszone nagłą wiadomością od Miry, biegły za nią po korytarzach niegdyś jednego z największych zamków w Fiore, kierując się do komnaty z rannymi. Strauss im doniosła, iż do miasta przybył mężczyzna w bardzo poważnym stanie.<br />
<br />
Wbiegły do środka i ujrzały różowowłosego chłopaka, który kasłał z krwią i miał co najmniej trzy głębokie rany oraz mnóstwo innych - niegroźnych - na całym ciele. Lucy natychmiastowo podeszła do łóżka, na którym leżał.<br />
- Miro, przede wszystkim zdezynfekuj wszystkie rany - powiedziała, próbując opanować drżący ton głosu. Białowłosa chwyciła za potrzebne środki i zaczęła dezynfekować rany mężczyzny. Ten jedynie syczał pod nosem, prawdopodobnie z bólu.<br />
- Jak się tak załatwiłeś? - westchnęła Strauss, przecierając czoło chorego, na którym stał pot. Musiała wykonywać czynności precyzyjnie, tak, by zmniejszyć choć odrobinę ból pacjenta.<br />
- Nie twoja sprawa - mruknął, kładąc lewą dłoń na głowie.<br />
- Chyba jednak moja, skoro mam ci jakoś pomóc - Mirajane skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.<br />
- Wcale nie proszę o pomoc - odparł, odwracając głowę w drugą stronę.<br />
- Miro, nie przejmuj się - Heartphilia zabrała głos. - Im dłużej będzie milczał, tym dłużej będzie cierpiał - po tych słowach obie wyszły z sali. Levy czekała na nie na korytarzu, gdyż miała za słabe nerwy na oglądanie rannych, zakrwawionych ludzi.<br />
- I co? - spojrzała na nie pytającym wzrokiem.<br />
- Ten cymbał nie chce powiedzieć, jak nabawił się tych wszystkich ran - warknęła blondynka, marszcząc brwi. McGarden cicho westchnęła.<br />
<br />
Dziewczęta udały się do swoich komnat. Lucy przebrała się w koszulę nocną, po czym zdjęła pierścionek, który dostała od matki w dzieciństwie i odłożyła go na parapet. Położyła się na łóżku, obróciła na prawy bok i chwilę myślała. W pewnym momencie zamknęła oczy i powoli oddychając, zasnęła...<br />
<br />
Następnego dnia, słońce grzało bardzo mocno, co w Magnolii ostatnimi czasy było jedną z ostatnich rzeczy, na które można było liczyć. Niebieskowłosa dziewczyna o smukłym ciele uchyliła i przetarła swoje zaspane oczy, podnosząc się do pozycji siedzącej. Dosłownie zeskoczyła z łóżka na podłogę i udała się do prowizorycznej łazienki, w celu wzięcia kąpieli. Zanurzyła się w ciepłej wodzie i odpłynęła na parę chwil. Gdy woda zaczęła robić się zimna, wyszła i założyła krótką, błękitną sukienkę. Następnie udała się do pokoju swojej przyjaciółki i ujrzała ją siedzącą na brzegu łóżka. Nerwowo o czymś myślała i jej oczy wyglądały dość smutno.<br />
- Co się stało, Lu-chan? - spytała, siadając obok niej.<br />
- Zgubiłam pierścionek.. - odparła cicho, bezwładnie kładąc ręce na kolanach. Levy dokładnie rozejrzała się po pomieszczeniu, wstała i podniosła coś z podłogi.<br />
- Ten pierścionek? - spytała, uśmiechając się.<br />
- Tak, ten, Sherlocku - Lucy uśmiechnęła się od ucha do ucha, wstała i włożyła pierścionek z powrotem na palec. Odetchnęła z ulgą. - Dziękuję.<br />
- Nie musisz mi dziękować - rzekła, przytulając Heartphilię. Po około minucie wypuściła ją z uścisku i udały się do jadalni, która jako jedna z nielicznych pomieszczeń w zamku pozostała nienaruszona po ataku. Siadły przy stole, zaś Mira właśnie weszła do środka z gulaszem i świeżo upieczonym chlebem. Postawiła jedzenie na stole i przysiadła się do dziewcząt.<br />
- Kupiec przed chwilą dostarczył nam leki i jedzenie - powiedziała, uśmiechnięta od ucha do ucha. - Smacznego, muszę pójść do naszego "niegrzecznego pacjenta" - zaśmiała się, wstała i wyszła. Lucy i Levy nałożyły sobie małe porcje gulaszu, do tego wzięły po jednym, małym bochenku chleba.<br />
- Mira zawsze tak dobrze gotowała? - spytała McGarden, której oczy aż połyskiwały ze względu na smak jedzenia, które właśnie spożywała.<br />
- Mira ma wiele talentów, choć nie zdaje sobie z tego sprawy - powiedziała księżniczka, zabierając się za posiłek.<br />
- Ktoś też ma wiele talentów, choć nie zdaje sobie z tego sprawy.. - szepnęła niebieskowłosa, z uśmiechem patrząc na przyjaciółkę.<br />
- Mówiłaś coś? - spojrzała na nią pytającym wzrokiem.<br />
- Nie, nic.<br />
<br />
Stąpał po nierównym chodniku, co jakiś czas przeczesując dłonią swoją jakże bujną czuprynę. Wysoki, umięśniony, po wzroku widać, że także pewny siebie. Rozglądał się to w prawo, to w lewo, to w górę, to w dół. W końcu usiadł na ławce i począł głęboko myśleć. W tym samym momencie, tą samą ulicę przemierzała McGarden, rozglądając się i co jakiś czas wzdychając. Coś ją trapiło. Usiadła na ławce, nie zważając na osobnika siedzącego obok.<br />
- Hej, kurduplu, byłem tu pierwszy - rzekł, patrząc na Levy beznamiętnym wzrokiem.<br />
- Czy ta ławka zawiera gdzieś Twój podpis? Nie? No widzisz - warknęła, krzyżując ręce.<br />
- Niezły masz temperament, mała - zaśmiał się.<br />
- Zaraz dostaniesz niezłego kopniaka w tyłek, duży - odparła Levy, marszcząc brwi.<br />
- Spokojnie, tylko się z Tobą droczę, kurduplu - zaśmiał się ponownie, co jeszcze bardziej rozzłościło McGarden.<br />
- Skoro ja jestem kurduplem, to Ty jesteś przerośniętym gorylem - zerwała się z miejsca i nabuzowana ruszyła w kierunku zamku. Mężczyzna, którego imienia nie znała, odprowadzał ją wzrokiem.<br />
<br />
Przekroczyła mury zamku i od razu popędziła w kierunku swojej komnaty. Weszła do środka, trzaskając drzwiami i położyła się na łóżku, mocno zaciskając pięści.<i> A mogłam mu przyłożyć</i>, pomyślała, zamykając oczy. Zaraz za nią, do pomieszczenia weszła zaniepokojona Lucy.<br />
- Levy, coś nie tak? - spytała, cicho zamykając drzwi.<br />
- Kojarzysz takiego przerośniętego szympansa? - odwróciła głowę i skierowała wzrok na blondynkę, ta zaś spojrzała na nią wytrzeszczonymi oczami.<br />
- Em.. - Heartphilia zrobiła dziwną minę.<br />
- Już nieważne... chodźmy zobaczyć, jak Mira sobie radzi z tym "milczkiem" - westchnęła, ciągnąc za sobą księżniczkę w kierunku sali z rannymi.<br />
<br />
Lucy wraz z Levy dotarły do sali i zobaczyły, jak nowy pacjent nie chce współpracować z Mirą. Nie, on nawet nie próbował - ciągle się szarpał i nie chciał nic o sobie powiedzieć. Mira właśnie próbowała mu podać łyżkę z syropem, ale ten wziął zamach i wytrącił jej ją z rąk, przez co spadła na podłogę i cała jej zawartość się rozlała.<br />
- Co ty wyprawiasz? - Lucy spojrzała na niego jednym ze swoich groźnych spojrzeń. - Dziewczyny, wyjdźcie na moment z sali.<br />
Mira i Levy posłuchały się Heartphilii, stanęły pod drzwiami i zaczęły rozmawiać, zaś w tym czasie Lucy wzięła się za pana niegrzecznego.<br />
- Co Ty sobie wyobrażasz? Ktoś chce Ci bezinteresownie pomóc, a ty odwalasz jakiś teatrzyk! - wrzasnęła, marszcząc brwi.<br />
- Ale ja nie chcę badań! Nie chcę też żadnych leków, sam dam sobie radę, po prostu załóż mi bandaż i tyle! - odparł podniesionym tonem głosu.<br />
Levy i Mira zobaczyły, iż ktoś się zbliża. Był to wysoki, umięśniony mężczyzna, ubrany na czarno. McGarden spojrzała na niego spod byka, gdyż od razu dostrzegła, że to "szympans".<br />
- O, witam, kurduplu! Cóż za przypadek, co tutaj porabiasz? Testujesz wyjścia ewakuacyjne dla... chomików? - spytał, śmiejąc się.<br />
- Rusz tym swoim pustym łbem i się domyśl! - wrzasnęła, zaś jej ciśnienie cały czas rosło.<br />
- Daruj sobie, chcę zobaczyć kolegę - wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił.<br />
- Wiedz, że ten twój kolega jest bardzo uparty - powiedziała Mira, otwierając drzwi. Levy w tempie natychmiastowym pobiegła do swojego pokoju, a Mira z p. Gorylem weszli do sali i od razu zobaczyli, jak Lucy kłóci się z różowowłosym chłopakiem.<br />
- Ha ha ha! Natsu, nowa dziewczyna? - roześmiał się wniebogłosy.<br />
- Coś ty powiedział? Bo chyba niedosłyszę - rzekł, ignorując zaczepki przyjaciela.<br />
- Cicho bądźcie! Gdzie jest Levy? - blondynka skierowała wzrok na Mirajane.<br />
- Pobiegła do pokoju - odpowiedziała Mira, wściekła na tych dwóch cymbałów.<br />
Lucy od razu skierowała się do komnaty należącej do Levy. Pukała, ale przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał. Aż wreszcie McGarden lekko uchyliła drzwi, ocierając spływające po policzkach łzy. Niebieskowłosa położyła się brzuchem na łóżko i nie mogła opanować szlochu. Heartphilia usiadła obok niej, i przesiedziały w ciszy około pięciu minut.<br />
- Co się stało, Levy? - zapytała w końcu Lucy.<br />
- Ten typ uczepił się mnie jak jakiś rzep.. Spotkałam go dzisiaj w centrum Magnolii. Żałuję że w ogóle się z nim wdałam w rozmowę - powiedziała, dalej mając twarz wlepioną w poduszkę.<br />
- Może się zakochał? - zażartowała, ale zauważyła, że to wcale nie przyniosło żadnego efektu, więc kontynuowała. - Nie zwracaj na niego uwagi, idiotów to najbardziej irytuje.<br />
- Pewnie masz rację, jak zwykle - usiadła i pokazała jej język. Po chwili obie się roześmiały.<br />
- W takim razie, dołączmy już do Miry, bo pewnie zaraz wyjdzie z siebie przez tych dwóch typów - wstały i z powrotem poszły do sali rannych. Po cichu weszły i ujrzały coś, co zapewne już na zawsze zostanie w ich wspomnieniach. Otóż nasz goryl wziął na ręce szarpiącego się Natsu i usiłował z nim opuścić zamek. Lucy szybko stanęła im na drodze.<br />
- Ej, cycata, suń się! - wrzasnął poirytowany Gajeel.<br />
- Daruj sobie, belzebubie - mruknęła Heartphilia. - Jeśli teraz gdzieś z nim pójdziesz, jego rany mogą się otworzyć, co spowoduje jego śmierć - rzekła spokojnie.<br />
Gajeel przez chwilę się zastanawiał, co powinien zrobić. W pewnym momencie westchnął i odłożył Natsu z powrotem na łóżko. Lucy odetchnęła z ulgą.<br />
- Jak się czujesz? - Mira podeszła do Dragneela z lekami. O dziwo, tym razem przyjął je bez protestu.<br />
- Dużo lepiej.. dzięki - powiedział cicho, przez co dziewczyny się uśmiechnęły.<br />
- Kto by pomyślał, że taki uparciuch zacznie się normalnie zachowywać - blondynka położyła ręce na biodrach.<br />
- Kto tu jest uparty?! Bo na pewno nie ja! - krzyknął, dokładnie się jej przyglądając.<br />
- Nie mam ochoty patrzeć, jak ze sobą flirtujecie - mruknął zrezygnowany Redfox.<br />
- Nie flirtujemy ze sobą! - wrzasnęli w tym samym czasie.<br />
- To będzie piękna przyjaźń - zachichotała Strauss, przez co Lucy mimowolnie westchnęła.<br />
<br />
Kolejny ranek zapowiadał się monotonnie - słońce znowu wschodziło, by zajść za paręnaście godzin, zaś ptaki swoim śpiewem budziły do życia mieszkańców Magnolii. Lucy leniwie się rozciągnęła, głośno ziewając. Wstała i leniwym krokiem ruszyła do zamkowej, prowizorycznej łazienki. Zanurzyła się w gorącej wodzie, mimowolnie zamykając oczy. Po piętnastu minutach, już odświeżona, przebrała się w coś wygodnego i upięła włosy w wysokiego kucyka, zostawiając na przodzie parę kosmyków. Na usta nałożyła balsam, który samodzielnie wykonała Mira i udała się na dziedziniec. Usiadła na murach zamku i obserwowała przyrodę. Zatraciła się w niebie i jego intensywnym, błękitnym kolorze. Nagle usłyszała kroki. Ujrzała Gajeela idącego w jej kierunku.<br />
- Coś nie tak? - spytała, obserwując każdy jego najdrobniejszy ruch.<br />
- Nie, po prostu uznałem, że tutejsze widoki są bardzo imponujące - zajął miejsce obok Heartphilii. Lucy się łagodnie uśmiechnęła.<br />
- Też tak myślę.. - szepnęła.<br />
- Mam pytanie - rzekł nagle, zaś blondynka spojrzała na niego pytającym wzrokiem. - Czy wyleczycie Natsu?<br />
- Tak, ale opowiesz mi, co się stało? Skąd u niego te rany? - zapytała dziewczyna, zaś Redfox kiwnął głową na tak.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
---</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5781485055414769169.post-44835723920489439062016-07-10T17:30:00.000-07:002017-01-24T07:28:24.707-08:00Prolog<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDFAFaSpHwNTMiuoRudSmi9SgubSCBioEC4yqTrrwNRMcl_Q_k7VipebO0JNfKXDXIjG6O4hU-T9lhwDwRBOXWwtPKN5UqNaGwwgzCOhKZ55km50Jcu8JcfAAhOCGxdNAcWardDRCSpk8/s1600/I.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDFAFaSpHwNTMiuoRudSmi9SgubSCBioEC4yqTrrwNRMcl_Q_k7VipebO0JNfKXDXIjG6O4hU-T9lhwDwRBOXWwtPKN5UqNaGwwgzCOhKZ55km50Jcu8JcfAAhOCGxdNAcWardDRCSpk8/s400/I.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<b><span style="font-size: large;"> B</span></b>iegła najszybciej, jak tylko potrafiła. Kosmyki jej niebieskich włosów powiewały na wszystkie strony. Nie chciała się zatrzymywać, gdyż za nią czekała pewna śmierć. Ukryła się między drzewami, modląc się w duchu, by jej nie odnaleziono. Po jej policzkach strumieniami spływały gorzkie łzy. Gdy usłyszała, że armia odeszła kawałek dalej, wybiegła z ukrycia i ruszyła w kierunku jaskini. Zapadła noc. Osunęła się po ścianie, schowała głowę między kolanami i odpłynęła w błogim śnie...<br />
<br />
Następnego dnia, resztkami sił, szła dalej tą samą ścieżką. Pragnęła napić się wody, choć trochę zamoczyć całkowicie wysuszone usta. Z licznymi ranami, kulejąc, uparcie szła dalej, modląc się w duchu o to, by w końcu dotrzeć do jakiejkolwiek wsi, która nie była pod JEGO panowaniem. W końcu bezwładnie opadła na suchy grunt. Nie próbowała się podnieść. Świat wokół niej wirował. Była w środku pustkowia. Przynajmniej tak jej się wydawało. Nagle, z tego koszmaru wyrwał ją kobiecy głos. Słyszała kroki i krzyki. Mimowolnie zemdlała...<br />
<br />
Po wybudzeniu się ujrzała tłum ludzi i kobietę w dość młodym wieku. Miała ona blond włosy i długą, sięgającą za kostki, falbaniastą, różową suknię. Do uszu niebieskowłosej docierały krzyki sporego tłumu.<br />
,,Precz z NIM! Chcemy wolnego kraju!"<br />
Wsłuchała się w to przez chwilę, po czym podpierając się dłońmi wstała na równe nogi i poczęła przepychać się przez tłum ludzi krzyczących w kółko te same dwa zdania. Doszła do dziewczyny stojącej na środku placu. Spojrzała w jej głębokie, czekoladowe oczy i już wiedziała, kim ona jest... to była księżniczka Lucy. Następnie znowu zemdlała w tłumie...<br />
<br />
Uchyliła oczy. Tym razem leżała na miękkim łóżku. Podniosła się do pozycji siedzącej i ujrzała zmartwioną księżniczkę Lucy siedzącą na brzegu łóżka.<br />
- Cieszę się, że nic Ci nie jest - powiedziała, biorąc głęboki wdech.<br />
- Lucy, byłam przekonana, że Ty.. - do oczu niebieskowłosej zaczęły napływać łzy. W jej jedynym przyćmionym wspomnieniu widzi właśnie śmierć księżniczki i jej ojca.<br />
- Odkąd sama wiesz kto napadł na Magnolię, dużo się tutaj zmieniło.. nie wiem, od czego powinnam zacząć - złożyła dłonie i zaczęła głęboko myśleć. - Wszyscy ocalali mieszkańcy się zbuntowali. Powstał ruch oporu. Póki co, nasi główni ludzie są w Hargeonie. Mamy zamiar pozbyć się tego drania na dobre - rzekła blondynka, zaciskając pięści. Odetchnęła i powrotnie spojrzała na nieco zdezorientowaną Levy.<br />
- Księżniczko, nie powinnaś..<br />
- Ciii! - położyła dłoń na ustach niebieskowłosej - Nikt tutaj nie wie, kim jestem. Levy, proszę, nie wygadaj się..<br />
Na twarzy McGarden zawitał uśmiech. Heartpfilia ani trochę się nie zmieniła od ich ostatniej rozmowy. A może po prostu wszystko dusi w sobie?<br />
<br />
Dziewczęta chodziły po ocalałej części zamku. Rozmawiały o dawnych czasach i o tym, co się zmieniło po napadzie na Magnolię. Levy mimowolnie zaczęła ronić łzy, sama nie znając do końca tego przyczyny. <br />
- O co chodzi? - spytała zdziwiona Lucy.<br />
- A... A nic... Cieszę się, że znów się widzimy... - po tych słowach Levy przytuliła blondynkę. Ta zaś nie wiedziała, co powinna zrobić. Nadal była zdziwiona zachowaniem dawnej przyjaciółki. Jednak po chwili księżniczka również odwzajemniła uścisk. Pozostały tak przez kilka minut. Później postanowiły udać się na dziedziniec.<br />
<br />
McGarden dokładnie przyglądała się temu strasznemu krajobrazowi, który niegdyś był tak piękny. Spojrzały na przyćmione przez chmury niebo. Smutek mieszał się na nim ze wściekłością. Wszyscy pragnęli jedynie zemsty. Człowiek działający pod pseudonimem "Zeref" pojawił się znikąd i zniszczył wszystko w mgnieniu oka. Uprowadził wielu ludzi, lecz nikt nie zna powodu, dla którego to zrobił. Być może lubi ludzkie cierpienie, a z drugiej strony może chce się "zabawić"... W pewnym momencie, na dziedziniec wbiegła wystraszona białowłosa dziewczyna.<br />
- Lucy, do Magnolii dotarł mężczyzna w stanie krytycznym! - wrzasnęła. - Nie mamy odpowiednich leków do opatrzenia jego ran.. dodatkowo, bardzo prawdopodobne jest, że wdało się zakażenie.<br />
- Już idę - odpowiedziała, próbując ukryć swoje poruszenie ową sytuacją. Ruszyły w kierunku sali, do której sprowadzano wszystkich rannych. Lucy i Levy na widok tego chłopaka stanęły jak wyryte...Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06608092475596832043noreply@blogger.com1